Zarzuty RPO wobec nowelizacji dotyczą przede wszystkim - jak to sformułowano we wniosku - braku granic czasowych lub nieproporcjonalnie długiego czasu trwania kontroli operacyjnej; ograniczenia tajemnicy zawodowej; nieograniczonego pobierania danych internetowych, telekomunikacyjnych i pocztowych; braku "realnej kontroli" pobierania tych danych oraz braku następczego powiadamiania osoby, której dane były sprawdzane lub pobierane. Innym z zarzutów jest utrzymanie w nowelizacji przepisów już wcześniej uznanych przez TK za niekonstytucyjne.
"RPO od początku uczestniczył w pracach legislacyjnych nad tą ustawą, od początku przedstawialiśmy nasze fundamentalne wątpliwości dotyczące zgodności z konstytucją i należytego poszanowania praw jednostki. Ten głos sprzeciwu i niepokoju został w dużej mierze zignorowany" - zaznaczył Bodnar.
Odnosząc się do poszczególnych aspektów poruszonych we wniosku, RPO zaznaczył, że nie jest w nim kwestionowana potrzeba stosowania przez służby różnych form inwigilacji. "Wymóg ochrony bezpieczeństwa nie ma jednak charakteru bezwzględnego i wyłącznego, co oznacza, że może podlegać ograniczeniom" - wskazał Rzecznik.
"W ustawie pojawiło się nowe zagadnienie, prawo do pozyskiwania danych internetowych. (...) Nie było jednak konieczności szerokiego regulowania tej kwestii, bo jeśli służby potrzebują takich danych na potrzeby konkretnego postępowania, to miały taką możliwość w oparciu o Ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną" - wskazał.
Agnieszka Grzelak z Biura RPO zaznaczyła, że zgodnie z nowelizacją zezwolono na przetwarzanie i gromadzenie danych praktycznie w każdym przypadku, w którym policja i służby uznają, iż należy prowadzić postępowanie oraz "w zakresie prewencji i zwalczania przestępczości". "Ten zakres dopuszczalności gromadzenia danych uważamy za zbyt szeroki, niedookreślony i jest to sprzeczne z konstytucją" - powiedziała.
Ponadto, jak wskazała, sama definicja danych internetowych "została ujęta w sposób bardzo ogólny i nieprecyzyjny". "To może prowadzić do nadużyć" - oceniła.
Z kolei głównym zarzutem niekonstytucyjności, jaki RPO wysunął w odniesieniu do zagadnień związanych z kontrolą operacyjną, jest zbyt długi możliwy czas jej trwania. "Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami będzie mogła ona trwać aż 18 miesięcy (...); w przypadku dwóch służb, ABW i SKW, właściwie nie określono żadnych granic, czyli kontrola może być prowadzona permanentnie, musi być ona tylko co 12 miesięcy przedłużana" - powiedział Krzysztof Szczucki z Biura RPO.
7 lutego weszły w życie nowe przepisy dotyczące pobierania przez służby specjalne danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych oraz prowadzenia kontroli operacyjnej. Nowelizacja ustawy o Policji oraz niektórych innych ustaw była wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Kontrola operacyjna to m.in. podsłuch, przegląd korespondencji i przesyłek (na co zgodę wyraża sąd). Dane telekomunikacyjne to informacje, czyj jest numer telefonu komórkowego, wykazy połączeń, dane o lokalizacji telefonu oraz numer IP komputera. Służby sięgają po nie w każdej niemal sprawie, bez względu na wagę przestępstwa (sąd dotychczas tego nie kontrolował).
Nowelę przygotowaną przez posłów PiS Sejm uchwalił 15 stycznia, przy sprzeciwie całej opozycji. Senat przyjął ją bez poprawek 29 stycznia, a prezydent Andrzej Duda podpisał ją 3 lutego.
Zmiany nowelizacji poza Bodnarem i opozycją kwestionowały: GIODO, Krajowa Rada Sądownictwa, Rada ds. Cyfryzacji, NRA, Krajowa Rada Radców Prawnych oraz organizacje pozarządowe. Najbardziej krytykowano zapisy o danych internetowych - chodzi o zakres każdorazowego skorzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną (np. adresy odwiedzanych stron, wpisy w wyszukiwarce, adresy email itp.).
Przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Opioła (PiS), który był sprawozdawcą projektu w Sejmie powiedział w czwartek PAP, że jego zdaniem ustawa obroni się przed Trybunałem. "Te zapisy powodują, że Polacy będą się czuli bezpiecznie" - podkreślił szef speckomisji.
Z kolei sekretarz stanu w KPRM Maciej Wąsik komentując wniosek RPO powiedział PAP, że "gdyby ta ustawa nie weszła w życie w takiej formie, środowe zatrzymanie na Malcie Kajetana P. podejrzanego o brutalne morderstwo dokonane dwa tygodnie temu w stolicy "zapewne nie byłoby możliwe". "Przebywałby już w Afryce, czyli tam gdzie chciał się przedostać" - dodał.
"Podkreślę jeszcze raz: ta ustawa ogranicza uprawnienia służb, porządkuje je, nie ma w niej nic nowego, czego służby nie mogłyby wykorzystywać dotychczas" - powiedział Wąsik.