Sędzia pożyczał pieniądze od biegłego, pracownika sądu i od adwokata. I nie chodzi wyłącznie o to, że nie oddawał, ale przede wszystkim o to, że czynił to wobec osób związanych z wymiarem sprawiedliwości, z wykorzystaniem swojego stanowiska i pozycji społecznej. A to już może uderzyć w całą grupę zawodową sędziów, podważając jej etyczną legitymację do sprawowania wymiaru sprawiedliwości.
Sprawa dotyczyła sędziego sądu okręgowego, który wpadł w tarapaty finansowe. Jak ustalił sąd, były one poniekąd spowodowane przez toksyczny związek sędziego z nieodpowiednią kobietą.
Lista pożyczkodawców
Zacznijmy od biegłego sądowego, któremu sędzia zlecał wydanie opinii w prowadzonych przez siebie sprawach. W 2006 r. po zakończeniu rozprawy, w której brał udział biegły sędzia poprosił go o udzielenie pożyczki, powołując się na ciężką sytuację materialną i rodzinną. Chciał 17 tys. zł. Biegły tyle nie miał. Sędzia zadowolił się pożyczką w kwocie 9 tys. zł. Umówili się, że sędzia niedługo odda. I po trzech dniach zwrócił 3 tys. zł, obiecując zwrócić resztę w szybkim terminie, jednakże pomimo wielokrotnych upomnień, reszty nie oddał. To nie koniec historii z biegłym. W 2011 r. na usilne naleganie sędziego ponownie pożyczył mu 2 tys. zł. Pożyczka ta również nie została zwrócona. Dopiero w końcowej fazie postępowania dyscyplinarnego sędzia spłacił w całości dług.
Drugim pożyczkodawcą został pracownik administracyjny zatrudniony w sądzie. W 2012 r. sędzia pożyczył od niego kwotę 1.5 tys. zł, zobowiązując się do jej zwrotu z nagrody jubileuszowej, którą miał otrzymać we wrześniu 2012 r. Pożyczka nie została wówczas zwrócona. Mężczyzna poinformował o tym kierowniczkę wydziału sądu prosząc, aby przypomniała sędziemu o zwrocie pieniędzy. Ponieważ w dalszym ciągu nie zwracał, mężczyzna poprosił o interwencję przewodniczącego wydziału. Na skutek jego działania sędzia zatelefonował do pożyczkodawcy, prosząc go o przyjście do gabinetu. I powiedział mu, aby zachował dyskrecję, ponieważ w wydziale „aż huczy od plotek" na temat niezwróconej pożyczki. Ostatecznie oddał 900 zł, mając przy tym pretensje o niezachowanie dyskrecji w sprawie. Resztę - 600 zł - miał oddać w styczniu 2013 r., co nie nastąpiło. Matka pożyczkodawcy napisała zatem do sędziego list, w którym poinformowała go, że potrzebuje pieniędzy na leczenie, domagając się zwrotu synowi niespłaconej części pożyczki. W końcu zwrócił.
Jest też adwokat, kolega sędziego ze studiów. Pożyczył sędziemu we wrześniu 2010 r. kwotę 20 tys. zł bez odsetek, którą ten miał zwrócić do września 2011 r. Pożyczka nie została zwrócona. Mecenas wytoczył więc przeciwko sędziemu pozew o zapłatę w postępowaniu upominawczym. Sąd wydał nakaz zapłaty.
I tak Sąd Apelacyjny - Sąd Dyscyplinarny uznał sędziego za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę nagany. Wskazał, że zaciągnięcie pożyczek, zwłaszcza u ludzi związanych z wymiarem sprawiedliwości, przy wykorzystaniu swojej pozycji służbowej, a następnie niewywiązywanie się z zaciągniętych zobowiązań jest sprzeczne z wzorem sędziego oraz ze standardami służy sędziowskiej, ponadto narusza prestiż sędziego oraz podaje w wątpliwość nieskazitelność jego charakteru.
Sąd wskazał także, że w przeszłości toczyło się przeciwko sędziemu postępowanie dyscyplinarne o podobne czyny. Zakończyło się karą nagany. A waga i charakter przypisanych przewinień w opisywanej sprawie nie odbiega od charakteru czynów objętych poprzednim wyrokiem. Również i ta okoliczność powoduje - zdaniem sądu - niecelowość sięgania po surowszą karę. Stąd w dużym stopniu zachowują aktualność okoliczności łagodzące wzięte pod uwagę w poprzednim postępowaniu dyscyplinarnym: obwiniony dopuścił się przewinień w szczególnych i wyjątkowych okolicznościach, będąc uwikłany w wiele niewygodnych i skomplikowanych relacji interpersonalnych. Znajdował się też w przewlekle trudnej sytuacji osobistej, w stanie nasilenia głębokich objawów depresyjnych. Aktualnie sędzia zerwał związek z kobietą, która była czynnikiem destabilizacyjnym, powodującym podejmowanie przez niego nietrafnych decyzji życiowych. Orzeczona kara nagany powinna być ostatnim ostrzeżeniem. Odwołanie złożyła Krajowa Rada Sądownictwa. Wniosła o orzeczenie kary dyscyplinarnej złożenia z urzędu.
Surowsza kara
Sąd Najwyższy zmienił wyrok i w miejsce kary nagany wymierzył karę dyscyplinarną przeniesienia na inne miejsce służbowe. Wskazał, że ujawnione okoliczności wskazują, że uchybienie zasadom etyki sędziego nie polegało wyłącznie na tym, że sędzia pożyczał pieniądze, których następnie nie oddawał, ale przede wszystkim na tym, że czynił to wobec osób związanych z wymiarem sprawiedliwości, z wykorzystaniem swojego stanowiska i pozycji społecznej. Odium jego nagannych zachowań obciążało zatem środowisko sędziowskie, w którym pracował, a to z kolei mogło dawać powód do negatywnej oceny całej grupy zawodowej sędziów, podważając jej etyczną legitymację do sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Stąd czyny przypisane sędziemu, co do zasady – bez uwzględnienia okoliczności determinujących jego zachowanie - uzasadniałyby wymierzenie najsurowszej kary złożenia z urzędu. Mając jednak na względzie, że sędzia w okresie popełniania tych czynów znajdował się w szczególnie trudnej sytuacji życiowej (skomplikowany, destrukcyjny związek) i zdrowotnej (nasilenie głębokich objawów depresyjnych) oraz to, że spłacił swoje zobowiązania wobec biegłego, a także regularnie spłaca swoje zadłużenie wobec adwokata, należy uznać, że wymienione okoliczności łagodzące uzasadniają odstąpienie od najsurowszej kary i wymierzenie kary przeniesienia na inne stanowisko służbowe. Ta kara spełni swoje funkcje represyjne i prewencyjne, a także pozwoli sędziemu na faktyczne zamknięcie etapu życia zawodowego, z którym wiąże się negatywna ocena etyczna jego zachowań.
Wyrok Sądu Najwyższego z 3 grudnia 2015 r., sygn. akt SNO 68/15