Gdyby Henry Ford prowadził biznes w XXI-wiecznej Polsce, motoryzacja byłaby znacznie uboższa. Ford jednak żył w USA. Mimo że jego pierwsze przedsiębiorstwo upadło po 18 miesiącach działalności, założył nowe.
W efekcie producent nauczył się wiele na własnych błędach, a Amerykanie otrzymali kultowe samochody. I to właśnie wzór dla polskiego ustawodawcy. – Zmieniamy kierunek. Do tej pory przytłaczająca większość upadłości to były upadłości likwidacyjne. Zaledwie w kilkunastu procentach przypadków udawało się zawrzeć układ – tłumaczy były wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń. Zapewnia, że dzięki nowej ustawie – Prawo restrukturyzacyjne (Dz.U. z 2015 r. poz. 978 ze zm.), która weszła w życie 1 stycznia 2016 r., uda się uratować wiele przedsiębiorstw. Plan jest dość ambitny. W ciągu pięciu lat liczba postępowań, które kończą się zawarciem układu, a nie upadłością likwidacyjną, ma wzrosnąć o 15 proc., czyli niemal dwukrotnie.