"Prokurator Generalny uzyskuje prawo bezpośredniego kierowania prokuraturą, wydając zarządzenia, wytyczne i polecenia" - głosi uzasadnienie propozycji. W miejsce Prokuratury Generalnej ma być powołana Prokuratura Krajowa.
"Powierza się z powrotem prokuraturę w ręce polityka; w żadnym państwie UE minister nie jest prokuratorem generalnym" - powiedział PAP prof. Ćwiąkalski, który za rządów PO-PSL przygotowywał projekt ustawy o rozdzieleniu funkcji ministra i prokuratora generalnego.
Jego zdaniem połączenie tych funkcji grozi "ewidentnym konfliktem interesów". Podał przykład, że np. minister sprawiedliwości "będzie przebierał się w togę prokuratora" i występował w Trybunale Konstytucyjnym, opiniując konstytucyjność ustawy, przygotowanej przezeń jako ministra. Taki konflikt może też wystąpić przy badaniu przez Sąd Najwyższy ważności wyborów parlamentarnych; Ćwiąkalski podkreślił, że minister jest żywotnie zainteresowany ważnością wyborów, w których jego partia wygrała, a Prokurator Generalny działa wyłącznie jako rzecznik praworządności.
Z kolei przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury prok. Skała zaznaczył, że w jego ocenie "satysfakcjonujący jest fakt stworzenia całkowicie nowej ustawy, czego zaniechały poprzednie rządy, i to dwukrotnie, bo najpierw przy rozdzieleniu urzędów PG i MS, a potem przy reformie postępowania karnego".
Skała dodał, że wolałby, aby na stworzenie nowej ustawy było więcej czasu i aby została ona wypracowana w ramach resortowej komisji kodyfikacyjnej. "Mamy jednak świadomość, że o takim, a nie innym trybie procedowania zadecydował kalendarz wynikający z kończącej się kadencji Andrzeja Seremeta (z końcem marca 2016 r. - PAP)" - powiedział PAP.
Według Ćwiąkalskiego projekt przyznaje olbrzymią władzę Prokuratorowi Generalnemu, zarówno co do obsadzania stanowisk, jak i wydawania poleceń oraz przekazywania każdego śledztwa do Prokuratury Krajowej. "Katastrofa smoleńska pokazuje, że niezależność prokuratury jest wartością" - powiedział Ćwiąkalski.
Uważa on, że projekt zrywa z zagwarantowaną przez obecne przepisy niezależnością prokuratora prowadzącego dane postępowanie. "Praktycznie trudno mówić o zagwarantowaniu niezależności, skoro można doprowadzić do wyłączenia danego prokuratora, wydając mu takie polecenie, na które na pewno on się nie zgodzi i powierzając postępowanie komuś bardziej dyspozycyjnemu". "Chodzi o to, by prokurator cały czas zachował niezależność, prowadząc postępowanie" - dodał Ćwiąkalski.
Zwrócił też uwagę na możliwość przeniesienia każdego śledztwa pod nadzór Prokuratora Generalnego. "Można będzie przejmować śledztwa, którymi politycy są zainteresowani i dobierać zespół prokuratorów" - powiedział Ćwiąkalski. Krytycznie ocenił on też zapis, że Prokurator Generalny będzie mógł informować media o każdym śledztwie, czego - jak powiedział - niemal nie było przez minione pięć i pół roku.
Prok. Skała ocenił, że "jeśli chodzi o samo połączenie urzędów, to dla prokuratora prowadzącego sprawę bez większego znaczenia jest fakt, kto stoi na czele prokuratury". Przyznał natomiast, że "wątpliwości budzi powrót do rozwiązania wydawania poleceń na piśmie, dotyczących treści czynności procesowych".
"Znaczenie mają indywidualne gwarancje niezależności w postaci zakazu odbierania śledztw i przenoszenia ich do innych jednostek" - podkreślił. Dlatego - jak dodał - postulatem na przyszłość jest wprowadzenie zakazu odbierania i przenoszenia spraw. "Tego w projekcie nie widzę i w związku z tym będziemy namawiać w toku prac do korekt w takim kierunku" - powiedział.
Ćwiąkalski wskazał na rozbudowane zapisy o postępowaniach dyscyplinarnych prokuratorów, co - według niego - można odbierać jako środek nacisku na nich. "Likwiduje się kadencyjność stanowisk kierowniczych w prokuraturze, co dziś jest gwarancją niezależności" - podkreślił.
Z kolei prok. Skała ocenił, że "kadencyjność nie zdała egzaminu". "Po pierwsze kadencyjnych prokuratorów i tak odwoływano z pomocą KRP, gdy tylko chciano albo zmuszano do zrzeczenia się stanowisk metodami nieformalnymi. Po drugie kadencyjność pogłębiła i utrwaliła dysfunkcjonalność prokuratury wynikającą z podziału prokuratorów na wiecznych funkcyjnych i tych od czarnej roboty" - powiedział.
"Na pozytywną ocenę zasługuje zniesienie Krajowej Rady Prokuratorów i zastąpienie je ciałem, w którym nie zasiadają posłowie i senatorowie oraz przedstawiciel prezydenta. W dotychczasowej postaci KRP 90 proc. swojej aktywności poświęcała na sprawy kadrowe, zamiast skupiać się na strzeżeniu niezależności i opiniowaniu aktów prawnych" - dodał prok. Skała.
Jednocześnie ocenił, iż największym osiągnięciem projektu jest wprowadzenie obligatoryjnego referatu spraw dla każdego prokuratora. "Wprowadzenie i przestrzeganie tego rozwiązania może być punktem wyjścia do uzdrowienia sytuacji w prokuraturze, w której funkcjonował podział na prokuratorów oskarżających i występujących w sądzie oraz tych, którym, jak się zdawało, przysługiwał dożywotni immunitet na nieprowadzenie spraw i uczestniczenie w rozprawach przed sądami. To jest w naszej ocenie kluczowe, aby każdy prokurator wykonywał to, co należy do istoty naszej służby" - zaznaczył szef prokuratorskiego związku.