Do czasu publikacji depeszy nie udało się od resortu cyfryzacji uzyskać potwierdzenia, czy projekt, którym zajmie się we wtorek rząd, jest tożsamy z projektem, jaki pod koniec października przyjął Stały Komitet Rady Ministrów jeszcze za czasów rządu Ewy Kopacz.
Ostatnia dostępna na stronie RCL wersja dokumentu stanowi, że nowe przepisy mają dostosować polskie ustawodawstwo do unijnej dyrektywy 2013/37/UE, która powinna była zostać wdrożona do polskiego prawa do 18 lipca 2015 r. Nowe prawo ma zastąpić część przepisów obecnej ustawy o dostępie do informacji publicznej, regulującej dziś udostępnianie danych m.in. przez urzędy.
Projekt przewiduje udostępnienie do ponownego wykorzystania także części zasobów bibliotek, muzeów i archiwów.
Przykładem już działającego takiego ponownego wykorzystania informacji publicznej są popularne wyszukiwarki połączeń autobusowych i tramwajowych w dużych miastach, takie jak jakdojade.pl, które powstały w oparciu o zgodę na przetwarzanie rozkładów jazdy i tras poszczególnych linii. Nowe przepisy pozwolą również przetwarzać - także dla celów komercyjnych - zdigitalizowane zdjęcia z I wojny światowej, obrazy Jana Matejki, skany archiwalnych dokumentów czy starych map.
Udostępnianiu będą jednak podlegać tylko te informacje sektora publicznego, które nie są przedmiotem praw własności intelektualnej osób trzecich. Chodzi tu przede wszystkim o autorskie prawa majątkowe.
Nowe przepisy koncentrują się na wykorzystywaniu gospodarczej wartości informacji sektora publicznego, które mają służyć jako materiał surowy dla rozwoju nowych produktów i usług. Choć nie nakładają one na administrację publiczną obowiązku digitalizacji zasobów, a jedynie obowiązek udostępnienia w takiej formie, jaka istnieje w chwili realizacji wniosku, to resort ma nadzieję, że zachęcą one instytucje do digitalizowania swoich zbiorów i ułatwią też uzyskiwanie funduszy ze środków unijnych na ten cel.
Dodatkowo, choć udostępnianie danych publicznych do ponownego wykorzystania ma być - co do zasady - bezpłatne, w myśl projektu muzea, archiwa i biblioteki będą miały możliwość pobierania wyższych opłat niż ograniczone do kosztów bezpośrednich (przewidziane dla pozostałych podmiotów zobowiązanych).
"Opłaty te będą mogły uwzględniać maksymalne koszty gromadzenia, produkowania, reprodukowania, rozpowszechniania, ochrony i ustalania praw wraz z rozsądnym zwrotem z inwestycji, co pozwoli nie tylko na pokrycie kosztów, ale i wypracowanie środków, który będzie mógł być przeznaczony na dalszą cyfryzację zbiorów" - napisał resort w uzasadnieniu do projektu.
Według planów resortu rozsądny zwrot z inwestycji dla tych instytucji nie będzie mógł przekraczać 5 proc. powyżej stopy referencyjnej NBP.
Otwarcie kolejnych zasobów ma wyzwolić potencjał gospodarczy i społeczny, tkwiący w ogromnych ilościach danych gromadzonych przez instytucje publiczne, spowodować wzrost konkurencyjności i innowacyjności gospodarki oraz stworzyć nowe miejsca pracy.
Według wyliczeń cytowanych w teście regulacyjnym do projektu, na poziomie unijnym szacuje się, że wartość rynku opartego o udostępnioną informację publiczną to 32 mld euro w 2010 r. (ok. 0,25 proc. PKB); cały wpływ na gospodarkę (uwzględniając pozytywny wpływ na produktywność w innych obszarach) to ok. 143 mld euro w 2008 r.
W kontekście polskim, jak napisano w teście regulacyjnym do projektu, "możliwość wykorzystania informacji sektora publicznego to szansa dla przedsiębiorców, którzy chcą na ich podstawie stworzyć nowe produkty i usługi. Głównym beneficjentem (...) będą firmy działające w sektorze kultury i kreatywnym. Jego wielkość w Polsce szacowana jest na ok. 4,8 proc. PKB, a liczba podmiotów na 173 tys. W ostatnich latach sektor sukcesywnie zwiększa swój udział w polskim PKB (z 4 proc. w 2009 r. do 4,8 proc. w 2013 r.)".
Z kolei raport WISE i Centrum Cyfrowego "Rynek Produktów, usług i treści cyfrowych opartych na ponownym wykorzystaniu sektora publicznego w Polsce" szacuje obecny wpływ tego sektora na polską gospodarkę na 2,6 mld zł.