Nie może być tak, że pozytywnym miernikiem oceny pracy prokuratora jest liczba zakończonych spraw, a negatywnym – liczba spraw długotrwałych. Bo w efekcie prokurator jest zainteresowany szybkim i pobieżnym kończeniem postępowań - wyjaśnia Krzysztof Karsznicki.
Kto należy do kręgu czterech podpowiadaczy, których słucha Andrzej Seremet? Mówił pan o tym podczas wysłuchania przed KRS.
To była figura retoryczna. Dziwię się, że wszyscy odbierają to tak dosłownie.
Boi się pan podać nazwisk...
Chodziło o pewien skrót myślowy. O to, że kierownictwo obecnej prokuratury zamknęło się w wąskim kręgu osób, które podejmują decyzje. Nie ma wspólnych spotkań i rozmów z prokuratorami prokuratury generalnej, z jej dyrektorami. Nie ma z tymi w terenie. Przez to dyskusja siłą rzeczy jest uboga. Przydałaby się burza mózgów, zderzenie różnych poglądów.
Po co wygłosił pan przed radą rodzaj aktu oskarżenia przeciwko obecnemu prokuratorowi generalnemu?
Napiętnowałem nie osoby, a błędy. Wierzę, że można je naprawić. Nie możemy mówić, że jest dobrze, jak jest źle.
Zarzucił pan, że Andrzej Seremet gra na siebie. Że promuje własną osobę, a nie prokuraturę i prokuratorów. Że jest tak, iż „gwiazdy nie mogą błyszczeć przy Słońcu”.
Dla dobra samego pana prokuratora generalnego byłoby lepiej, gdyby wszystkiego nie brał na własne barki. Powinien dostać wsparcie, bo mam wrażenie, że jest bardzo osamotniony. Trochę mu nawet współczuję. Niestety w mediach widzimy głównie szefa prokuratury i rzeczników prasowych, którzy dwoją się i troją. Ale kiedy? Zwykle, gdy muszą tłumaczyć się ze spraw przegranych, z porażek. Prokuratura nie chwali się swoimi sukcesami.
Policja ma większy refleks.
To nie tak. Nie mamy szansy się z nimi ścigać na informacje o zatrzymaniach czy aresztowaniach. My musimy pokazać ekspertów, wybitnych specjalistów, którzy tłumaczą opinii publicznej problemy prawne normalnym, zrozumiałym językiem, a nie żargonem prawniczym. Sukces polega też na szybkiej reakcji.
Za tę krytykę PG przed KRS rzecznik dyscyplinarny się panem jeszcze nie zainteresował?
Zdziwiłbym się, gdyby tak się stało. Nie wypowiadałem się o śledztwach, o cudzych kwalifikacjach zawodowych. Wytykałem wady systemowe.
Prokuratura to naprawdę nieudolny urząd statystyczny?
Podtrzymuję to.
Ale to przerażające, że pan, kandydat na PG, przyznaje, że statystyka stała się bożkiem. Nie liczy się pokrzywdzony i sprawiedliwość, tylko to, ile numerków prokurator załatwi.
Nie może być tak, że pozytywnym miernikiem oceny pracy jednostki czy prokuratora jest liczba zakończonych spraw, a negatywnym – liczba spraw długotrwałych. Bo w efekcie prokurator jest zainteresowany szybkim i pobieżnym kończeniem postępowań. Jeśli sprawa umorzona jest traktowana tak samo jak sprawa zakończona aktem oskarżenia, to w wielu wypadkach prokuratorzy grają asekuracyjnie.
Śmieją się z was, że jesteście departamentem do spraw odmów i umorzeń...
Niestety są tacy, którzy poddają się dyktatowi statystyki. Przestają widzieć człowieka w prokuratorskich aktach, gdy szef pyta o wyniki.
Pan wie, co to jest sprawiedliwość czerwcowa i grudniowa?
Walka o wyniki pod koniec okresów statystycznych.
Widział pan bezpodstawne umorzenia, odmowy czy zawieszenia pod koniec okresów statystycznych?
Miałem okazję, gdy pracowałem w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości. Badałem handel ludźmi. Ale interesowały mnie tylko odmowy wszczęcia, umorzenia i zawieszenia. Rzeczywiście, wiele z kompletnie nietrafnych decyzji było podejmowanych w okolicach 30 czerwca.
Jeśli zostanie pan PG, co zamierza pan zrobić z przypadkami retuszowania statystyk, jak np. w Zielonej Górze, Nowej Soli, Toruniu, Bydgoszczy?
O konkretnych sprawach nie mogę się wypowiadać, bo nie widziałem akt. Wiem jedno: trzeba z tym skończyć. Wprowadzić taką atmosferę, która nie będzie motywowała prokuratorów do manipulacji. Statystyka nie może być kompasem w naszej pracy.
Zna pan sondaże. Jeśli PiS dojdzie do władzy, zaproponuje włączenie prokuratury do resortu sprawiedliwości. To będzie katastrofa?
Na dobre wyszła nam likwidacja w 2010 r. unii personalnej ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Zapytam ponownie: odejście od tego podziału to katastrofa? Będzie pan rozdzierał szaty i protestował, jeśli zostanie PG?
Wiadomo, że ani ja, ani prokuratorzy nie będziemy mieli na to wpływu. Zdecyduje ustawodawca. Politycy muszą mieć jednak świadomość, że takie rozwiązanie jest korzystne dla nich tylko krótkofalowo. Rządzący mogą kiedyś znaleźć się w miejscu opozycji. Wtedy dotrze do nich, jakie to zgubne rozwiązanie.
Chciałby pan większej władzy dla PG?
Chciałbym odrębnego budżetu i inicjatywy ustawodawczej. Dziś nawet przygotowanie regulaminu wewnętrznego prokuratury leży poza naszymi kompetencjami. Sprawozdanie PG nie powinno stanowić instrumentu oddziaływania na prokuratora generalnego poprzez możliwość jego odrzucenia albo przyjęcia. Nie powinno powstawać dla rządu, a dla Sejmu. I to w celu wysłuchania.
To kto powinien odwoływać PG?
Parlament.
Prokuratura powinna być częścią wymiaru sprawiedliwości?
Tak.
A nie jest częścią władzy wykonawczej?
Nie jest. Jesteśmy organem czuwającym nad ściganiem przestępstwa, ale nie organem ścigania.
Co z reformą k.p.k.? Słusznie Andrzej Seremet zaskarżył ją do Trybunału Konstytucyjnego?
Podzielam racje dotyczące zaskarżenia art. 552a k.p.k., który nakłada obowiązek wypłaty odszkodowania przez Skarb Państwa oskarżonemu, wobec którego postępowanie umorzono w wyniku pojednania, a były wobec niego stosowane środki przymusu.
Pan by zakwestionował inne przepisy?
Nie. Ale zastanawiam się, dlaczego zdecydowano się na taką reformę. Czy były zagrożone cele postępowania karnego? Ja uważam, że nie.
To po co przeprowadzono zmianę?
Dla teatru. Żeby uaktywnić prokuratora w procesie.
Pan nie jest fanem tej reformy?
Nie jestem entuzjastą. Ale nie popadam też w histerię czy panikę. Uważam, że prokuratorzy sobie poradzą i polubią występowanie w sądzie. Szkoda tylko, że nie odciążono ich w postępowaniu przygotowawczym.
Mówił pan o przestępstwach z nienawiści przed KRS i proponował wprowadzenie do części ogólnej kodeksu karnego motywacji wynikającej ze stereotypów i uprzedzeń. Mamy z tym w Polsce problem?
Mamy. I niestety nie da się tego rodzaju przestępstw skatalogować od strony przedmiotowej, czyli od strony naruszanych dóbr. Przestępstwem z nienawiści może być każde przestępstwo skatalogowane w kodeksie karnym, np. pobicie, uszkodzenie mienia czy groźba, motywowane uprzedzeniami. Dlatego istotna powinna być strona podmiotowa, motywacja sprawcy. W razie pobudek opierających się na nienawiści sankcja powinna być np. obostrzona w stosunku do typu podstawowego przestępstwa.
Mamy już art. 119 k.k., który dotyczy przestępstw z nienawiści.
Ale nie obejmuje on np. przestępstw z zaniechania. Dotyczy tylko tych, wynikających z przemocy lub groźby. Jeśli więc ktoś z powodu uprzedzeń nie udziela pomocy topiącemu się dziecku romskiemu, to dziś z tego przepisu nie odpowie.
Uznał pan w swej opinii, że nie można prowadzić wspólnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Czy to przekreśla pana szanse na wybór przez prezydenta Andrzeja Dudę?
Wspólne śledztwo w sprawie karnej jest już z samego założenia niemożliwe, bo kto miałby kierować akt oskarżenia do sądu: polski czy rosyjski prokurator? Który sąd miałby rozpoznawać sprawę: polski czy rosyjski? Wreszcie, w oparciu o jaką procedurę: polską czy rosyjską miałoby być prowadzone postępowanie? Przeanalizowałem natomiast wszystkie przepisy dotyczące utworzenia wspólnego zespołu śledczego, którego zadaniem jest gromadzenie materiału dowodowego dla postępowań prowadzonych równolegle w dwóch państwach. Artykuł 589b k.p.k. wymaga w takim wypadku umowy między państwami, która przewidywałaby utworzenie wspólnego zespołu śledczego, a między Polską a Rosją nie było takiej umowy. Nigdy natomiast nie wykluczałem umiędzynarodowienia śledztwa, a więc powołania międzynarodowych komisji ekspertów.
Całość rozmowy na Prawnik.pl