Jutro w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o przeciwdziałaniu marnowania żywności. Zgodnie z nią sklepy o powierzchni powyżej 250 mkw. będą musiały obowiązkowo – a nie jak teraz dobrowolnie – przekazywać niesprzedane jedzenie na cele charytatywne. Niezastosowanie się do zaleceń ustawodawcy ma być sankcjonowane grzywną.
Branża handlowa jest przeciw.
– Idea jest szczytna. Co jednak w sytuacji, gdy w okolicy sklepu nie ma organizacji pożytku publicznego, czyli placówka nie ma z kim podpisać umowy o współpracy? Albo jeśli organizacja jej odmówi lub nie odbierze towaru – pyta Karol Stec z departamentu prawnego Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Szczególnie że projekt ustawy nie określa, kto ponosi koszty transportu żywności ze sklepu do OPP. Tymczasem nie wszystkie organizacje są wyposażone w samochody odpowiednie do przewożenia środków spożywczych. Brakuje zwłaszcza chłodni, będą więc mogły odmówić odbioru np. jogurtów.
– Dla dużych sklepów z kolei koszt transportu stanowić będzie nadmierne obciążenie finansowe. W przypadku niewielkiej partii oddawanych produktów może nawet przewyższać koszt ich zakupu. Dlatego w sytuacji, gdy w ustawie nie zostanie określone, że koszty transportu spoczywają na OPP, produkty chłodnicze powinny zostać wyłączone spod jej działania – podpowiada Karol Stec.
OPP z kolei bronią się przed takim zapisem. Powodem jest właśnie brak zaplecza.
– Wyjściem z sytuacji mogłoby być wprowadzenie rozwiązania zastosowanego we Włoszech. Tam obowiązuje prawo dobrego samarytanina, czyli organizacje są traktowane jak konsument. Nie muszą więc przewozić towarów wyspecjalizowanymi środkami transportu – podkreśla Maria Kowalewska z Federacji Polskich Banków Żywności.
Ale handel boi się o swoją reputację: gdy dojdzie do zepsucia przewożonego w niewłaściwej temperaturze produktu i ewentualnego zatrucia, obarczana tym będzie bowiem sieć, która przekazała towar.
To niejedyne niedociągnięcia projektu. Nie zostało w nim również sprecyzowane, jakiej żywności dotyczy. Pojęcia, które mają to dookreślać – „produkty odrzucone poza łańcuch rolno-spożywczy ze względów gospodarczych, estetycznych”, „z terminem zbliżającej się daty utraty przydatności” czy „nadal jednak doskonale nadające się do spożycia” – są zdaniem branży niejasne.
– Kto i na jakiej podstawie będzie określał, że produkty doskonale nadają się do spożycia? – zastanawia się Karol Stec.
Branży wtóruje prokurator generalny, który otrzymał projekt pod ocenę. Dodatkowo zauważa, że wobec braku wskazania jakichkolwiek powodów nieobjęcia nowym obowiązkiem sklepów mniejszych niż 250 mkw. dochodzi do ryzyka naruszenia zawartej w art. 32 ust. 1 konstytucji zasady równego traktowania.
– Lepsze byłoby zobligowanie sieci do raportowania tego, ile i jakiego rodzaju żywność tracą. Na tej podstawie można by ustalić plan przeciwdziałania temu – komentuje Maria Kowalewska.
Etap legislacyjny
Przed I czytaniem