O sprawie doniosła zaufanatrzeciastrona.pl – serwis poświęcony tematyce bezpieczeństwa w sieci. Wiele wskazuje na to, że przed ujawnieniem danych usiłowano nakłonić kancelarię do zapłaty haraczu.

Jak podała w czwartek wieczorem zaufanatrzeciastrona.pl, na jednym z internetowych forów działających w sieci tor (która pozwala zachować anonimowość) jeden z użytkowników opublikował ok. 500 MB danych należących do renomowanej warszawskiej kancelarii. Włamywacz twierdzi, że dysponuje ok. 100 GB danych (w tym dotyczących klientów firmy).

„Niestety wygląda na to, że włamywacz faktycznie miał dostęp do bardzo dużej ilości informacji kancelarii, w tym tych najbardziej kluczowych. Miał także najwyraźniej czas na ich analizę, ponieważ wybrał te potencjalnie najciekawsze. Według informacji włamywacza i częściowo opublikowanych danych, w jego rękach znalazła się pełna dokumentacja najważniejszych spraw prowadzonych przez kancelarię (...). Według włamywacza w jego rękach znalazły się także prywatne dane wspólników kancelarii, w tym szczegółowe dokumenty dotyczące ich problemów rodzinnych czy zarobków” - czytamy w relacji serwisu zaufanatrzeciastrona.pl, która dziś została usunięta - jak podano w komunikacie - "ze względu na charakter sprawy". Administratorzy serwisu twierdzą, że na razie nie mogą wyjaśnić powodów swojej decyzji.

Kancelaria oficjalnie nie odniosła się dotąd do informacji o ataku na swoje serwery i złamaniu ich zabezpieczeń. Faktem jest, że o północy strona WWW kancelarii nie działała. W zeszłym tygodniu zaufanatrzeciastrona.pl opisała przypadek nieudanego ataku na inną kancelarię (nie podano jej nazwy), podczas którego próbowano zainstalować złośliwe oprogramowanie na komputerze prawnika, wysyłając mu e-mailem niewinnie wyglądającą z pozoru ofertę współpracy. Na razie nie ma pewności, czy autorem obydwu ataków jest ten sam haker.

Kancelaria, która podała ofiarą rzekomego ataku hakerskiego, nadal nie wypowiedziała się w tej sprawie publicznie.

ESZA, Źródło: zaufanatrzeciastrona.pl