– Stawki za holowanie statków określone precyzyjnie w ustawie o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych to błąd legislacyjny – przyznaje Piotr Van der Coghen, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. ratownictwa wodnego, brzegowego i morskiego.
– Stawki za holowanie statków określone precyzyjnie w ustawie o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych to błąd legislacyjny – przyznaje Piotr Van der Coghen, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. ratownictwa wodnego, brzegowego i morskiego.
Chodzi o maksymalne ceny przewidziane w ustawie o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych (Dz.U. z 2011 r. nr 208, poz. 1240 ze zm.), które można płacić za odholowanie do brzegu statku, jachtu czy kajaku prowadzonego przez nietrzeźwego żeglarza. Sztywne ustawowe stawki ustanowiono na tak niskim poziomie, że brakuje firm chętnych do podpisywania umów na holowanie obiektów pływających.
– Niestety, zapis nie przetrwał próby czasu i bezwzględnych praw rynku. Obecnie stanowi kłopot trudny do skorygowania, bo wymaga normalnej procedury nowelizacji obowiązującej ustawy – wskazuje poseł, który zapowiada, że będzie dążył do zmiany regulacji, tak aby stawki – już urealnione – były ustalane w drodze rozporządzenia.
Pojawił się też pomysł, aby ustawowo przypisać wykonywanie tej usługi organizacjom zajmującym się ratownictwem wodnym.
– Takie rozwiązanie ma sens społeczny, bo pieniądze przez nie zarobione w ten sposób wrócą do społeczeństwa w formie funkcjonowania specjalistycznych zespołów ratownictwa ochotniczego. A na działalność tych organizacji wciąż brakuje stosownych kwot w budżecie – przekonuje Van der Coghen.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama