Projekt prawa szlaku mówi, że prywatne grunty położone w atrakcyjnych górskich terenach mogą być udostępniane turystom czy narciarzom, a właściciele tych terenów otrzymają za takie użyczenie wynagrodzenie, którego wysokość ustali sąd. Na mocy prawa szlaku byłaby możliwa budowa na gruntach prywatnych infrastruktury turystycznej przez przedsiębiorców. Dotyczy to m.in. zasad korzystania z prywatnych gruntów na potrzeby związane z organizacją wyciągów i tras narciarskich.

Mec. Janusz Długololski, autor projektu ustawy i ekspert sejmowej komisji sportu i turystyki przekonywał, że prawo szlaku nie oznacza wywłaszczeń, a ograniczenie własności. Radny Zakopanego i przedsiębiorca inwestujący w rozwój narciarstwa Andrzej Hyc ripostuje, że to jedynie „ekwilibrystyka słowna”, a w zasadzie ograniczenie własności sprowadza się właśnie do wywłaszczenia.

Według autora projektu, prawo miałoby być ustanawiane na rzecz danej gminy. „To władze gminy wyznaczałyby szlaki turystyczne czy narciarskie w oparciu o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego” – mówił Długopolski.

Obecny podczas konsultacji poseł PiS Edward Siarka wyjaśnił, że projekt ustawy jest na razie wewnętrznym dokumentem sejmowej komisji sportu i turystyki. Mówił, że ta ustawa wymagałaby zmian w kodeksie cywilnym.

Wójt Poronina Bronisław Stoch powiedział, że projekt prawa szlaku jest „bardzo niepokojący”. „Według projektu tej ustawy, samorząd gminny jest stawiany w bardzo niekorzystnym położeniu. To na samorządy mają być scedowane koszty tej ustawy. Sejm uchwali prawo szlaku, ale jakby właściciel miał z tym problem, to ma go rozwiązać wójt – to jest nie do przyjęcia. Ponadto wszelkie niepokoje społeczne, konflikty miałyby być rozwiązywane na poziomie samorządów” – mówił Stoch.

Na ten problem wskazywał już Dziennik Gazeta Prawna w artykule Patryka Słowika:

Zdaniem zakopiańskiego radnego Andrzeja Hyca prawo szlaku „to bardzo sprytnie skonstruowany zapis prawa – niby nie jest to wywłaszczenie, ale do tego prowadzi” – mówił.

Hyc argumentował, że stacje narciarskie na Podhalu funkcjonują, powstają też nowe, poprzez „zrównoważony rozwój”. „Właściciele nieruchomości, którzy chcą inwestować w rozwój narciarstwa, dogadują się między sobą bez żadnego ekstra prawa. Według tego projektu atrakcyjne turystycznie grunty mogą być wywłaszczane pod cele publiczne, nawet wbrew woli właścicieli. Właściciel gruntu, jeżeli chce, może mieć udział w inwestycji i zarabiać pieniądze – tak dzieje się w Europie i tak musimy działać” – zaznaczył radny.

„Procedowanie tej ustawy już wywołało zupełnie odwrotny efekt od zamierzonego, bowiem właściciele gruntów, na których planujemy inwestycje narciarskie, zaczęli się obawiać wywłaszczeń” – mówił zakopiański radny Andrzej Hyc.

Niektórzy samorządowcy z Podhala obawiają się, że będzie próba „przepchnięcia” tej ustawy przed końcem kadencji tego rządu. „Jestem przekonany, że ta ustawa jest potrzebna tylko dla wąskiego lobby biznesu narciarskiego, m.in. spółki Polskie Koleje Górskie, która niedawno zakupiła Polskie Koleje Linowe (PKL)” – mówił Hyc.

Za wprowadzeniem prawa szlaku opowiadał się były prezes PKL i radny powiatu tatrzańskiego Andrzej Laszczyk. Twierdzi on, że jeżeli większość ludzi mieszkających w turystycznym atrakcyjnie położonym terenie jest za rozwojem infrastruktury, to bezwzględnie takie inwestycje powinny powstawać. Laszczyk przyznał jednocześnie, że ośrodki narciarskie np. w Białce Tatrzańskiej czy Bukowinie rozwijają się bez prawa szlaku. „Jeżeli w Zakopanem nie będzie prawa szlaku, to nie będzie inwestycji” – mówił.