Wymiany ciosów między przedstawicielami warszawskiej izby i krajowej rady ciąg dalszy. - Długo zastanawiałem się, czy odpisywać na felieton pani sekretarz KRRP, jednak tezy zawarte w jej tekście wymagały stosownego komentarza – tłumaczy Prawnikowi.pl stołeczny wicedziekan Arkadiusz Koper.
Chodzi o felieton mec. Barbary Kras, który ukazał się w ubiegłotygodniowym wydaniu „Rzeczy o prawie”. Sekretarz KRRP zarzuciła w nim przedstawicielom OIRP w Warszawie m.in. to, że powielając pomysł centralnych władz samorządu sprzed dwóch lat dotyczący kampanii promującej zawód, przypisują sobie jego autorstwo i sugerują, że sami wprowadzają zupełnie nową jakość (o sprawie pisaliśmy TUTAJ).
Choć do tej pory środowiskowe boje stanowiły raczej specjalność adwokatów, nietrudno było zgadnąć, że otwarta krytyka i publiczne złośliwości pod adresem „Warszawy” nie pozostaną długo bez odpowiedzi.
Rolę obrońcy izby wziął na siebie znany z ciętego języka wicedziekan Arkadiusz Koper. I odpowiedział mec. Kras w dzisiejszym dodatku do „Rzeczpospolitej”.
Koper napisał m.in., iż niegodne jest przenoszenie do mediów sporu o przyszłość i wizję samorządu radców prawnych, a bezpardonowy atak przypuszczony na izbę i zawoalowana groźba postępowań dyscyplinarnych są czymś niespotykanym dotąd w historii samorządów zaufania publicznego.
Nie bez ironii zauważył przy tym, że mec. Kras w KRRP odpowiada za public relations radcowskiej korporacji, a używanie przez nią określenia „młodzi działacze” jako ewidentnie zabarwionego pejoratywnie jest zaskakujące w sytuacji, gdy owi młodzi to dziś połowa członków samorządu.
„Mam nieodparte wrażenie, że doszliśmy do momentu, w którym zaczyna się piętnować aktywnych za ich pracę i pomysły. Z kolei na piedestał wynosi się tych, którzy tak naprawdę przyczynili się tylko do wyraźnego i zauważalnego przez ogólnopolskie media spadku nowoczesności i innowacyjności naszego samorządu” - napisał radca, punktując przy okazji ostatnie porażki centrali (m.in. nieskuteczne działania w sprawie niedopuszczenia magistrów prawa prawa bez odbytej aplikacji do tworzonego właśnie systemu bezpłatnej państwowej pomocy prawnej).
Pytany przez nas, dlaczego zaangażował się w ów spór, Arkadiusz Koper tłumaczy: - Nie można pozwolić, by publiczne naruszenie wizerunku naszej izby, ponad 10 tys. warszawskich radców prawnych, atak na dorobek i ciężką pracę wielu osób pozostały bez odpowiedzi. I dodaje: - Nie chcę, aby moje stanowisko było przyczynkiem do kolejnej polemiki w sprawie i mam głęboką nadzieję, że na tych wystąpieniach poprzestaniemy. Wierzę, że pani mecenas też podzieli mój pogląd i dojdzie do wniosku, że konfliktowanie się w ramach samorządu niczemu nie służy.
Ewa Szadkowska