Dowodem niedawna ostra wymiana zdań na łamach prasy.

Szorstka przyjaźń łącząca obecne władze samorządu radców prawnych i władze OIRP w Warszawie od dłuższego czasu w środowisku nie jest tajemnicą. Wystarczy choćby przypomnieć ubiegłoroczną woltę dziekana stołecznej izby, który tuż przed nadzwyczajnym zjazdem mającym pochylić się nad nowym kodeksem etycznym, zaapelował do dziekanów pozostałych izb o nieuchwalanie dokumentu w kształcie zaproponowanym przez krajówkę.

Nieoficjalnie wiadomo, że niedawno doszło też do scysji obydwu stron na posiedzeniu krajowej rady.

Emocje najwyraźniej przybierają na sile, bo wymiana wzajemnych „uprzejmości” przenosi się na łamy mediów. W ostatnim wydaniu „Rzeczy o Prawie” sekretarz KRRP Barbara Kras skrytykowała dziekana Włodzimierza Chróścika za jego wcześniejsze opinie wyrażone w tym samym tygodniku.

Mecenas Kras oburzyło m.in. zdanie, iż „czas, kiedy stanowiska i uchwały były wyznacznikiem aktywności samorządu, powinny już dawno odejść”.

Sekretarz KRRP zarzuciła też przedstawicielom OIRP w Warszawie, że powielając pomysł centralnych władz samorządu sprzed dwóch lat dotyczący kampanii promującej zawód, przypisują sobie jego autorstwo i sugerują, że sami wprowadzają zupełnie nową jakość. „Twierdzenia izby warszawskiej, że jako pierwsza w kraju opracowała i wprowadza w życie kompleksową koncepcję działań publicznych wspierających rozwój profesji należy zatem ocenić jako oświadczenia nieuprawnione i świadomie wprowadzające w błąd odbiorców” - napisała.

Mecenas Kras wyraziła jednocześnie opinię, że wiele działań „młodych działaczy warszawskiego środowiska radcowskiego” ma na celu nie tyle dobro samorządu, co wspieranie ich własnych partykularnych interesów.

Na odpowiedź stołecznych radców zapewne nie trzeba będzie długo czekać.

ESZA