Według Stępnia szczególnie należy brać pod uwagę kandydatów, którzy "są daleko od bieżącej polityki". To samo w rozmowie z PAP podkreślił współautor listu, b. prezes TK prof. Andrzej Zoll.
"Dlatego zdecydowaliśmy się na to oświadczanie, by dyskusja rozpoczęła się w miarę szybko i aby kandydatury nie zaskakiwały, jak to wielokrotnie było w przeszłości" - dodał Stępień. Wyjaśnił, że "chodzi o to, by pewne nazwiska pojawiły się w debacie publicznej, by można było je wystarczająco dobrze prześwietlić".
Stępień, Marek Safjan, Bohdan Zdziennicki i Andrzej Zoll zaapelowali o jak najszybsze podjęcie dyskusji, kto w tym roku zastąpi pięciu członków TK. W swym oświadczeniu w "Gazecie Wyborczej" podkreślili, że sędziowie TK "nie są powołani do realizacji określonego programu politycznego", a ich wybór nie może się odbywać "w atmosferze czysto politycznych debat" i "nie może się opierać wyłącznie na domniemanych preferencjach politycznych kandydatów".
Przypomnieli też, że złą tradycją stało się zgłaszanie kandydatów w ostatniej chwili, a nawet po terminie (trzeba ich zgłosić miesiąc przed końcem kadencji danego członka TK) - bez stworzenia realnej możliwości przedstawienia kandydatów opinii publicznej i zapewnienia szans na dyskusję oraz ocenę kandydatów.
Sejm następnej kadencji ma wymienić w sumie dziewięć osób z 15-osobowego składu TK; już jesienią wygasają dziewięcioletnie kadencje piątki sędziów. Wyłanianie nowych sędziów przypadnie już na okres bezpośrednio po wyborach parlamentarnych. Kandydatów zgłasza grupa 50 posłów lub Prezydium Sejmu. Członków TK Sejm wybiera bezwzględną większością głosów "spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą".
Sejm pracuje nad projektem nowej ustawy o TK, powstałej w Trybunale, a zgłoszonej w 2013 r. przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Według tej propozycji kandydata do TK - tak jak obecnie - mogłaby zgłaszać grupa posłów, a nowością byłoby nadanie tego uprawnienia również Sądowi Najwyższemu, Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu, Krajowej Radzie Sądownictwa, Krajowej Radzie Prokuratury, organom samorządów zawodów prawniczych i ośrodkom akademickim. Spośród zgłoszonych osób prezydium Sejmu lub grupa co najmniej 50 posłów zgłaszałyby kandydatury, z których Sejm wybierałby sędziów TK. Nowością w projekcie miał być też zapis, że parlamentarzyści i osoby zajmujące stanowiska państwowe mogliby ubiegać się o urząd sędziego TK dopiero po czteroletniej karencji.
Jak wynika z datowanego na 9 kwietnia sprawozdania sejmowej podkomisji, która zakończyła prace nad projektem, usunęła ona z niego m.in. propozycje, aby kandydatów na kandydatów do TK wskazywały środowiska prawnicze, w tym naukowe. Pozostawiła zaś obecny zapis o tym, kto może zgłaszać kandydatów, wskazujący na posłów.
Prof. Zoll podkreślił w rozmowie z PAP, że projekt prezydencki był "bardzo dobrze opracowany" i wprowadzał zobiektywizowane kryteria wyboru sędziów. "Szkoda, że parlament zmienia właśnie te kryteria" - ocenił. "Nadchodzi moment, gdy skończą się kadencje pięciu sędziów TK, to duża wymiana w 15-osobowym składzie, ale to też zaczyna być groźne wobec politycznych zakusów na Trybunał. Już przed laty były wypowiedzi, że +jeszcze czterech sędziów i Trybunał będzie nasz, i wszystko będziemy mogli uchwalić+" - mówił.
Także Stępień źle ocenił usunięcie z prezydenckiego projektu tych propozycji. "Oby to się nie utrzymało w dalszej procedurze" - dodał.
Wiceprzewodniczący podkomisji Stanisław Piotrowicz (PiS) powiedział PAP, że podkomisja krytycznie odniosła się do niektórych propozycji prezydenckich, m.in. odnoszących się do wyboru nowych sędziów TK. "Według tych propozycji, to nie parlament sam z siebie miałby wyłaniać tych kandydatów, tylko mieliby być oni wskazani przez środowiska prawnicze i uniwersyteckie. Podkomisja była przeciwna takim rozwiązaniom, bo to ogranicza suwerenność parlamentu w tej dziedzinie i trochę wychodzi poza zapisy konstytucyjne" - wyjaśnił Piotrowicz.
Według prof. Zolla, wprowadzenie zapisu, że kandydatów dla Sejmu zgłaszają środowiska prawnicze, w tym naukowe, nie byłoby ograniczeniem konstytucyjnych praw i obowiązków parlamentu. "Nie kwestionujemy tego, że to Sejm wybiera sędziów TK, ale przecież to lepiej, gdy posłowie otrzymywaliby wielu kandydatów już prześwietlonych np. przez Polską Akademię Nauk. Kryterium z ustawy, że kandydat musi się legitymować wiedzą prawniczą jest jednak bardzo ocenne. Jest czymś dobrym, że nad kandydaturami toczy się dyskusja fachowców i dopiero potem posłowie głosują" - ocenił b. prezes TK.
Piotrowicz dodał, że w sprawozdaniu podkomisji nie znalazł się także zapis o czteroletniej karencji, gdyż taki zapis nie rozwiązałby problemu. "Niektóre ustawy są skarżone do TK wiele lat po ich uchwaleniu. Istnieją przecież regulacje, według których sędzia wcześniej aktywnie uczestniczący w przygotowaniu ustawy, podlega wyłączeniu z rozprawy" - zaznaczył poseł. Zastrzegł, że na posiedzeniu sejmowej komisji, która będzie rozpatrywała propozycje podkomisji "jeszcze wiele może się zmienić".
W opinii prof. Zolla szczególnie groźne jest jednak to, że z projektu wypadł zapis o karencji. "Z ław poselskich nie można się przesiadać do Trybunału nie tylko dlatego, że między polityką a sądownictwem jest duża granica, ale też dlatego, że ci politycy przez pierwsze lata musieliby się ciągle wyłączać z orzekania w sprawach dotyczących ustaw, które sami uchwalali. To naprawdę bardzo ważne" - zaznaczył.
Poparcie postulatów b. prezesów TK zadeklarował także prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Dariusz Sałajewski.
Podczas dorocznego zgromadzenia ogólnego sędziów TK 8 kwietnia - z udziałem prezydenta i premiera - prezes TK prof. Andrzej Rzepliński mówił, że zbliżający się wybór pięciu nowych sędziów TK nie może być podyktowany względami politycznymi, lecz tylko głęboką wiedzą prawniczą kandydatów. Wyrażał też zaniepokojenie przedłużającymi się pracami nad nową ustawą o TK.
Organizacje pozarządowe wiele razy podkreślały, że zbyt krótki czas od zgłoszenia kandydatów do zaopiniowania ich przez sejmową komisję, a następnie - do głosowania w Sejmie - uniemożliwia przeprowadzenie monitoringu obywatelskiego. Monitoring ten to mająca już swą tradycję wspólna inicjatywa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Instytutu Prawa i Społeczeństwa INPRIS oraz polskiej sekcji Międzynarodowej Komisji Prawników.(PAP)
sta/ mja/ wkt/ itm/ je/