Po lekturze przedstawionego właśnie projektu budżetu na 2015 r. można jedynie krzyczeć i załamywać ręce nad rozrzutnością i niegospodarnością Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie - pisze adw. Andrzej Nogal. I wylicza niepotrzebne, w jego opinii, wydatki.
Kilka tygodni temu na łamach Dziennika Gazety Prawnej dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie Paweł Rybiński zapowiedział podwyżkę składki, aby utrzymać zeszłoroczny poziom wydatków. Kilka dni temu adwokaci otrzymali z ORA projekt budżetu na 2015 r. Po jego lekturze można jedynie krzycząc i płacząc załamać ręce nad rozrzutnością i niegospodarnością Okręgowej Rady Adwokackiej.
Podwyżka składki do 150 zł miesięcznie, tj o jedną czwartą nie jest bowiem jedyną nowością w projekcie. W budżecie pojawia się też monstrualny półtoramilionowy deficyt. Pierwszy w historii warszawskiej izby adwokackiej. Do tej pory budżety były zawsze zrównoważone, a w ostatnich latach osiągana była przyzwoita nadwyżka. Czyżby przydarzył się jakiś kataklizm? Trzeba pilnie remontować dach w biurze ORA? Czy też władze szykują się na masowy exodus adwokatów do samorządu radcowskiego, znęconych dobrymi warunkami i bardzo niską składką? Kto tak sądzi, jest w błędzie. Przyczyną niedoboru jest lawinowy przyrost wydatków z 9 mln zł w zeszłym do roku do przeszło 12 mln w obecnym. I nie chodzi tu o wydatki inwestycyjne, czy wynikające z konieczności ustawowej, a o zwyczajną konsumpcję i koszty utrzymania izbowych prominentów.
I tak przykładowo pozycja „diety dla prezydium” ORA (tj. dziekan i najważniejsi działacze) rośnie z 320 800 zł w ubiegłym roku do 382 200 zł w roku bieżącym. Podobne pensje otrzymali też inni izbowi prominenci. Warto przy tym wspomnieć, że każdy z tych adwokatów, piastujących stanowiska samorządowe jest czynnym adwokatem i posiada prosperujące kancelarie. Wymienione wynagrodzenia stanowią więc dla niego jedynie swoisty dodatek funkcyjny. Dodatkowo dziekan i jego świta wpisali sobie diety w kwocie przeszło 205 000 zł z funduszu kształcenia aplikantów, pomimo, że nie ma ku temu podstawy prawnej w uchwalonym w zeszłym roku przez Naczelną Radę Adwokacką regulaminie wynagradzania izbowych działaczy. Nota bene regulamin ten każe różnicować zarobki w zależności od obciążenia czasowego i wagi czynności konkretnego działacza. ORA tym czasem chce płacić wszystkim demokratycznie, bo równo, acz bezprawnie, bo sprzecznie z regulaminem. Podobnie ORA jest hojna dla innych działaczy. Mogą liczyć nie tylko na wysokie pensje, ale i podwyżki. Dodatkowo, w budżecie pojawia się tajemnicza pozycja „diety funkcyjne za działalność na rzecz samorządu” 107 000 zł. Dla kogo i za co? Nic o tym nie ma w uzasadnieniu projektu.
Okręgowa Rada Adwokacka nie tylko utrzymała zeszłoroczne, bardzo wysokie wynagrodzenia działaczy, ale i dała im hojne podwyżki. Wielokrotnie przewyższają one wysokość dodatków funkcyjnych prezesów sądów, którzy zajmują pozycję znacznie wyższą i odpowiedzialną od działaczy adwokackich izby warszawskiej. Uzyskałem w trybie zapytania o informację publiczną dane o dodatkach funkcyjnych prezesa i wiceprezesa sądu rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. To największy sąd w kraju, zatrudniający grubo ponad setkę sędziów i urzędników. Mimo to zarobki osób kierujących nim są znacznie niższe niż diety dziekana i innych prominentów Izby Adwokackiej w Warszawie. Prezes sądu otrzymuje dodatek funkcyjny w kwocie 1987 zł, a wiceprezes 1477 zł miesięcznie. Przypomnę tu, że rok temu ORA uchwaliła dietę dla dziekana w kwocie niemal 15 000 zł miesięcznie, a innym działaczom niewiele mniejsze.
Warto też zauważyć, że w budżecie jest pozycja 900 000 zł na remont lokalu przy ul. Lekarskiej. Ma tam być siedziba pionu dyscyplinarnego. Zauważmy w tym miejscu, że wpływ do izbowego sądu dyscyplinarnego w roku ubiegłym wyniósł 136 spraw, było 130 obwinionych adwokatów. Słowem, za wygodę i przestrzenie dla kolegów z pionu dyscyplinarnego poniesione będą całkowicie nieproporcjonalne wydatki: przeszło 7 000 zł na jednego obwinionego. Rzecznik dyscyplinarny, podpisujący się zwykle purpurą (sic!), uzyska godną siebie siedzibę, iście bizantyjską, ale czy rzeczywiście w tym celu Izba ma popadać w deficyt, a adwokaci brać na siebie ciężkie jarzmo podwyższonej składki? Dalej, w budżecie są ogromne wydatki na zabawy, kometkę i wyścigi konne. Panowie Rada hojnie je finansują niepomni, jak kończyli antyczni cesarze-miłośnicy wyścigów. Swoistymi perełkami są pozycje: dwa spotkania z gośćmi zagranicznymi: 23 000 zł oraz dotacja na wycieczkę dla koła emerytów w kwocie 25 000 zł. ORA nie zapomniała także o pokaźnych kosztach reprezentacyjnych: w końcu kawior i szampan słono kosztują. Mamy też zapis, że ma być wydane przeszło 27 000 zł na biuletyn izby warszawskiej. O tyle to dziwi, że wysiłkiem społecznym ukazuje się od kilku miesięcy tzw. „Biuletyn dziekana”. Czy rzeczywiście Izba potrzebuje aż dwa biuletyny? Czyżby dziekan i ORA mieli zamiar konkurować ze sobą prasowo? Czy też pragną, aby izbowa władza była wychwalana na dwa głosy?
Nic dziwnego, że polityka deficytu i podwyższania składki, byleby starczyło na rozdawnictwo i apanaże oburzyła bardzo wielu adwokatów. Zarząd Koła Adwokatów Sądowych, któremu mam zaszczyt przewodniczyć, otrzymał bardzo wiele informacji o zbędnych wydatkach w projekcie budżetu oraz próśb o opracowanie społecznego projektu budżetu z niską składką i bez deficytu. Wychodząc im naprzeciw zostały rozpoczęte prace, które jak sądzimy, doprowadzą do rychłego opracowania projektu budżetu, w którym zostanie zabezpieczona realizacja podstawowych funkcji Okręgowej Rady Adwokackiej, bez prowadzenia niebezpiecznej polityki popadania w deficyt i zapewniona będzie niska składka. Osiągnięte to będzie dzięki usunięciu z budżetu zbędnych wydatków. Adwokaci nie potrzebują Okręgowej Rady Adwokackiej w roli organizatora zabaw i rozrywek, tylko do realizacji jej ustawowych zadań, które koniec końców sprowadzają się jedynie do wpisów i skreśleń.A