Zastanawiam się, z ilu wiader trzeba jeszcze chlusnąć lodowatą wodą na głowę korporacji zawodowych prawników, aby nastąpiło ocknięcie i przebudzenie dla świata. Może sobotnie zgromadzenie warszawskiej izby adwokackiej przyniesie przełom?
Zastanowił mnie obrządek chrztu - zacisze kościoła, wszechobecna zaduma i spokój, podniosły nastrój skupienia i modlitwy. Oto Kościół przyjmuje nowego członka swej społeczności. Stary rytuał polewania głowy zimną wodą ma symbolizować obmycie z grzechów, przebudzenie i narodzenie na nowo. Narodzenie dla nowego świata i nowej rzeczywistości. Otrzeźwienie, które przynosi ta woda okupione jest często płaczem dziecka, które wyrwane ze snu lodowatym potokiem nie wie, że bierze udział w doniosłym wydarzeniu dającym odrodzenie, czyli restytucję. Zastanawiam się czasem, ile takich lodowatych potoków, z ilu wiader trzeba jeszcze wylać na głowę korporacji zawodowych prawników, aby nastąpiło ocknięcie i przebudzenie dla świata, dla nowej rzeczywistości, która otacza nas od czasu reform ministrów Ziobry i Gosiewskiego?
Ta rzeczywistość sprawiła, że dzisiaj jesteśmy przedsiębiorcami podlegającymi tym samym obowiązkom co wszyscy inni prowadzący na rynku działalność gospodarczą, z tą jednak różnicą, że nie posiadamy tych samych praw. Ograniczenia dotyczące form wykonywania zawodu, zasad pozyskiwania klientów, zasad dotyczących rozliczeń z klientami, zasad informowania o zakresie prowadzonej działalności czy preferowanym zakresie świadczenia pomocy prawnej nie są już dzisiaj atutem. Widać to na pewno wyraźniej w dużych ośrodkach, gdzie konkurencja jest ogromna i wymagająca, ale problemy te zaczynają docierać także do mniejszych Izb. Naturalną koleją rzeczy zatem adwokaci i radcowie prawni zaczynają domagać się od swoich korporacji ochrony ich interesów i podjęcia kroków zmierzających w stronę reformy wewnętrznych zasad wykonywania zawodu.
To, że te zasady muszą ulec zmianie, jest już oczywiste i w zasadzie jest to tylko kwestia czasu. Istotnym zatem stało się, po ostatniej reformie i zrównaniu zakresu świadczonej pomocy prawnej, która z korporacji otrząśnie się jako pierwsza i przyniesie rynkowe zbawienie swoim członkom. A zbawienie to jest konieczne, ponieważ i radcowie prawni, i adwokaci wypierani są powoli przez innych przedsiębiorców świadczących usługi prawnicze, w tym także spółki kapitałowe. Oba samorządy prześcigają się zatem w staraniach o utrzymanie hegemonii swoich członków na rynku. Kłopot tylko w tym, że tak jak dziecko podawane do chrztu, nie do końca mają jeszcze świadomość tego, co się dookoła nich dzieje.
Świadomość ta rodzi się w bólach, ponieważ nadal nie są odosobnione głosy członków korporacji, którzy pytają na różnych zgromadzeniach i zebraniach: „Gdzie był samorząd, gdy odbierano nam uprawnienia”. A problem polega na tym, że nam ich nie odebrano. Dano je po prostu także innym. Najwyraźniej przespaliśmy ten moment, ale w pewnej chwili przestaliśmy świadczyć pomoc prawną, a zaczęliśmy sprzedawać usługi prawnicze. Przestaliśmy realizować misję szerzenia sprawiedliwości, a staliśmy się zwykłymi przedsiębiorcami. Przestaliśmy być elitarnym zawodem wybranych, a staliśmy się zawodem, którego prawo wykonywania ma każdy, kto go wybierze.
A teraz dopiero wyrywamy się z tego snu z każdą kolejną lodowatą kroplą spadającą na naszą korporacyjną głowę. Do niedawna wystarczyło „być”, a klienci i tak przychodzili sami, bo nie mieli innych możliwości. Teraz podaż przewyższyła popyt. I mało, że klienta trzeba pozyskać i utrzymać (w czym bardzo przeszkadzają wewnątrzkorporacyjne regulacje), to trzeba wręcz o niego walczyć. A to oznacza konieczność posiadania dodatkowych umiejętności, doszkalania się, poświęcania czasu, ponoszenia kosztów.
To nie jest specyfika pracy prawnika. Nie po to kończy się studia prawnicze i aplikacje, aby być ekspertem od wszystkiego i mało, że świadczyć usługi prawne, to jeszcze zarządzać własnym biznesem i prowadzić sobie PR. Inni przedsiębiorcy korzystają w tym zakresie z pomocy innych przedsiębiorców, trudniących się właśnie pozyskiwaniem i utrzymywaniem klientów. Dlaczego my nie możemy? Takich „dlaczego” jest dużo więcej. I niech mi ktoś wytłumaczy czemu, pomimo naszego ogromnego potencjału intelektualnego, nie jesteśmy w stanie dać sobie z tym rady? Czemu się nie ockniemy? Nie pogodzimy z nową rzeczywistością i nie zaczniemy żyć i dbać o nasze interesy według nowych reguł gry?
Ciężko powiedzieć, że korporacje nie dostrzegają potrzeby zmian – dostrzegają, ale nie za bardzo wiedzą, jak sobie poradzić z ilością zimnej wody wylanej na głowy samorządów przez ostatnie 10 lat. Do tego brakuje wizji i celu, a irracjonalne korporacyjne przyzwyczajenie do tego, że co „stare to dobre”, niweczy większość reform. Jedyne pocieszenie pozostaje tylko w tym, że korporacje nadal są dwie i dzięki temu mogą konkurować – szkoda co prawda, że konkurują ze sobą, a nie ze światem zewnętrznym, ale nie ma przecież tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Ogromnym otrzeźwieniem dla adwokatów była outdoorowa reklama radców prawnych promująca zawód. Raptem się okazało, że trzeba coś zrobić, że trzeba (za)działać, bo radcowie działają. Pewnego rodzaju odpowiedzią środowiska adwokatów była warszawska uchwała programowa, która nad wyraz celnie wypunktowała i nazwała wszystkie bieżące problemy i bolączki samorządu, jednocześnie wyznaczając cele i zadania, na wykonanie których przewidziano zaledwie półroczny termin. W międzyczasie radcowie poczęstowali adwokatów kolejnymi kubłami zimnej wody: najpierw próbą zmiany zasad etyki radców prawnych, a potem kolejną outdoorówką dotyczącą zrównania praw w obronach karnych. Zmiany kodeksu etyki radców prawnych, choć i tak mocno zachowawcze, zakończyły się co prawda tylko kosmetycznymi zmianami treści zasad, za to adwokacka riposta co do obron była za to jak wiadro lodu wysypane z kolei na głowę radcom – wskazywała na przewagę ponad dwóch i pół wieku w doświadczeniu zawodowym.
Stało się już chyba jasne, że wynikiem tego rynkowego chrztu musi być jakieś odrodzenie, i że ta z korporacji, która pierwsza przeprowadzi reformy, zyska przewagę rynkową (i to nie wskutek własnych działań, tylko poprzez umożliwienie działania swoim członkom). Radcowie mieli swoją szansę przed chwilą, gdy podejmując próby wprowadzenia zmian do kodeksu etyki, nieśli możliwość rynkowego odrodzenia się swoim członkom. Adwokaci swoją szansę mają właśnie przed sobą.
W sobotę odbywa się zgromadzenie warszawskiej izby na którym, należy mieć nadzieję, zostaną podjęte przełomowe decyzje. Jeśli uda się uchwalić statut Izby, zaakceptować zasady funkcjonowania sekcji prawa, przyjąć koncepcję reklamy zawodu i określić zakres dozwolonej promocji indywidualnej, to być może zbawienie prawniczemu światu przyniesie korporacja adwokacka. Niezależnie bowiem od tego, która z korporacji dokona podjęcia przełomowych uchwał jako pierwsza, wiadomo że w ślad za nią i tak pójdzie druga. Ważne zatem pozostaje tylko to, która będzie pierwsza i czy w sobotę, po zgromadzeniu będzie można zakrzyknąć „palestra restituta”? Czy może znowu „non restituta”, jak po ostatnim zgromadzeniu radców prawnych…