Już trzy lata Ministerstwo Środowiska pracuje nad ustawą. Jednak jak twierdzą eksperci, projekt nadaje się do kosza. Resort się z tym nie zgadza i zapowiada, że przepisy wejdą w życie 1 stycznia 2016 r.
/>
/>
Zaproponowane zmiany nie podobają się samorządom. Po raz kolejny źle ocenił je Związek Gmin Wiejskich RP. Nie zgadza się, aby utrzymanie melioracji wodnych szczegółowych (m.in. rowy, drenowania, ziemne stawy rybne i groble) było przypisane do zadań własnych gminy. Obecnie zajmują się tym spółki wodne.
– Kolejny raz rząd chce nas obarczyć nowym zadaniem. Na jego realizację daje nam ok. 20 mln zł. W podziale na niespełna 2,5 tys. gmin to są śmieszne pieniądze. Nie zgadzamy się na to – mówi Bernard Sabura z ZGW RP.
Fiskus pomoże
Z wyliczeń Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Warszawie oraz Instytutu Technologiczno- przyrodniczego (ITP ) wynika, że koszt doprowadzenia urządzeń melioracyjnych do właściwego stanu to 64 mld zł. Ministerstwo Środowiska (MŚ) nie zgadza się z tymi szacunkami i zaznacza, że gminy będą mogły uzyskać pieniądze na realizację nowego zadania od właścicieli nieruchomości. A ponieważ gminy wskazują na problemy ze ściąganiem opłat melioracyjnych, resort środowiska chce, aby zajął się tym fiskus. Co na to Ministerstwo Finansów?
– Na razie broni się przed tym rękami i nogami. Ale uważamy, że uda nam się je przekonać. Dzięki temu gminy nie będą już sprzeciwiać się nałożeniu na nich nowego zadania – komentuje pracownik MŚ, chcący zachować anonimowość.
Inaczej to widzą samorządowcy. – Ta propozycja nie załatwia sprawy. Przekazanie egzekucji do urzędów skarbowych to bardziej kwestia polityczna – chodzi o to, aby np. wójt nie musiał ścigać mieszkańców za zwłokę w opłatach; przecież to są również jego wyborcy – twierdzi Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
Przyznaje, że obecne przepisy się nie sprawdzają i sposób zarządzania m.in. rowami trzeba zmienić, ale inaczej niż proponuje resort. – Przecież nadal mogłyby się tym zajmować spółki wodne. Trzeba tylko stworzyć narzędzia, które pozwolą im na efektywne działanie – wyjaśnia.
Dokument do poprawki
Na początku marca wpłynęły kolejne uwagi Ministerstwa Finansów do projektu. Punktem spornym jest m.in. utworzenie nowych urzędów (zarządów dorzeczy). Zdaniem MF nie ma pewności, czy ich działalność nie będzie wymagała ciągłego dotowania z budżetu państwa. Uwagi innych instytucji są jeszcze ostrzejsze. „Odnosi się wrażenie, że zredagowanie projektu polegało na wykorzystaniu znanej studentom metody „kopiuj – wklej”! Z tego powodu efekt jest nie do przyjęcia (...); tekst z licznymi błędami językowymi, wymagający opinii lub ingerencji językoznawcy. Treść zredagowana nieprofesjonalnie, raczej z naruszeniem zasad sztuki prawodawstwa”– napisał prof. Szczepan Dąbkowski z Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego.
Co w tej sytuacji? – Przyjęcie nowego prawa wodnego jest potrzebne. Ale czy uda się to w tej kadencji, to stoi pod znakiem zapytania. Rada Ministrów jeszcze nie zaakceptowała projektu, a parlament miałby niewiele czasu na uchwalenie go – ocenia Grzegorz Kubalski.
Dokument liczy 288 stron i ponad 500 artykułów. Parlamentarzyści powinni pochylić się nad każdym z nich.
Rząd zapewnia, że zdąży.
– Nasz cel jest jasny i pracujemy, aby go osiągnąć. Wiele wysiłku i starań wkładamy, aby ustawa – Prawo wodne – będąca prawnym kręgosłupem reformy porządkującej strukturę organizacyjną i administracyjną gospodarki wodnej w Polsce, wprowadzająca przejrzysty system finansowania oparty na istniejących opłatach za korzystanie z wody i zapewniający stabilną podstawę umożliwiającą utrzymanie urządzeń wodnych – weszła w życie 1 stycznia 2016 r. – zapewnia Michał Milewski z MŚ.
Nierealny termin
Nowe prawo wodne ma nałożyć kolejne zadanie na gminy, które i tak borykają się z chronicznym niedoborem pieniędzy. Chodzi o utrzymywanie niektórych urządzeń melioracyjnych. Nietrudno przewidzieć, że Związek Gmin Wiejskich zgodnie ze swoimi statutowymi zadaniami będzie dążył do zwrotu samorządom należnych im środków, a może nawet wystąpi do Trybunału Konstytucyjnego. Słabością proponowanej ustawy jest wskazanie 1 stycznia 2016 r. jako daty jej wejścia w życie. Przy uwzględnieniu kalendarza wyborczego w 2015 r. należy uznać ten termin za nierealny i nieprzystający do harmonogramu prac.
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w trakcie uzgodnień