Największe sądy w kraju nie udostępniają danych o tym, jak stosują ten środek zapobiegawczy. Przekonują, że wiedza o tym i tak nie wpłynie na praktykę i ustawodawstwo.
Mikołaj Pietrzak, szef Komisji Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej, poprosił sądy apelacyjne i okręgowe o informacje na temat rozstrzygnięć dotyczących tymczasowych aresztów. We wnioskach wypytywał o dane dotyczące zastosowania i przedłużania tego najsurowszego środka zapobiegawczego, m.in. liczbę zażaleń oraz sposób ich rozstrzygania.
Wydawać by się mogło, że skoro wszyscy otrzymali identyczne wnioski, to zostaną one rozstrzygnięte przynajmniej podobnie. W całym kraju obowiązuje przecież ta sama ustawa o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2014 r. poz. 782 ze zm.). Nic bardziej mylnego. Jedne sądy przekazały wszystkie dane, inne część, a jeszcze inne poprosiły o więcej czasu. Dwa sądy piętrzą trudności i odmawiają udostępnienia danych. To sądy okręgowe w Warszawie i Krakowie. Ich negatywne decyzje podtrzymali prezesi sądów apelacyjnych. Powód? Adwokat – ich zdaniem – zażądał informacji przetworzonej. A jej udostępnienie wymaga wykazania szczególnego interesu publicznego. A tego – w ocenie prezesów sądów – brakuje.
Tych tez przyjdzie prezesom bronić przed wojewódzkimi sądami administracyjnymi, bo obrońca właśnie zaskarżył decyzje.
Ryba psuje się od głowy
Dr Adam Bodnar, wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zauważa gorzko: przykład idzie z góry.
– Skoro Sąd Najwyższy (SN) ma istotny problem ze stosowaniem ustawy o dostępie do informacji publicznej i używa różnych sposobów, aby nie udostępnić istotnych informacji, to trudno się dziwić, że podobnie postępują sądy powszechne. To przykre, ale tak właśnie wygląda duch konstytucjonalizmu w praktyce sądowej – komentuje.
Przypomnijmy: sam SN jest stroną kilku głośnych spraw sądowych o dostęp do informacji (np. w sprawie umów z wydawnictwami prawniczymi). Nie tylko stanowczo odmawia udostępnienia dokumentów, ale ucieka się nawet do kwestionowania konstytucyjności przepisów dotyczących dostępu do informacji.
– Mechanizm traktowania informacji jako przetworzonej bywa w praktyce nadużywany – przyznaje Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
– Pytanie o to, kto, kiedy i jak rozstrzygnął, to wniosek o proste informacje. Trzeba je tylko odszukać i podać – przekonuje, dodając, że z informacją przetworzoną mamy do czynienia dopiero gdy w odpowiedzi na wniosek generowane są informacje wcześniej nieistniejące.
– Rozstrzygnięcia odmowne świadczą o tym, że albo takie dane rzeczywiście nie są we wszystkich sądach gromadzone, albo też istnieje pewien opór czy niechęć do ujawniania informacji na temat działalności niektórych sądów – uważa Mikołaj Pietrzak.
Jak mówi, negatywne odpowiedzi uderzają w wiarygodność wymiaru sprawiedliwości.
– Stawiają nasze państwo w złym świetle w kontekście wykonywania wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – dodaje.
Warszawa i Kraków
Z jakiego powodu szef Komisji Praw Człowieka NRA skierował do sądów swe wnioski?
– Orzecznictwo ETPC wskazuje, że mamy problem z realną weryfikacją zasadności stosowania i przedłużania aresztów. Trybunał w sprawie Kauczor przeciwko Polsce uznał, że tymczasowe aresztowanie jest w Polsce problemem strukturalnym. Przytoczył statystyki z lat 2005–2006, które to potwierdzały. Pytanie, czy coś się zmieniło – zastanawia się mec. Pietrzak.
– Praktycy – obrońcy alarmują nas, że ten problem nie należy do przeszłości. Aby to sprawdzić, poprosiliśmy o dane, które pozwolą to obiektywnie zbadać – uzasadnia swoje działania Pietrzak.
Adwokat nie przekonał jednak prezesów sądów, że ma ów szczególny interes publiczny w uzyskaniu informacji przetworzonej. Zdaniem prezesa SO w Krakowie uzyskanie żądanej informacji „będzie służyć tylko indywidualnemu interesowi, a co najwyżej interesowi publicznemu, ale nie w stopniu szczególnym”. Powód? Wnioskodawca uzyskując dane, „nie jest w stanie w sposób konkretny i realny usprawnić funkcjonowania państwa, jego organów, a w szczególności Sądu Okręgowego w Krakowie”. Mało tego: zdaniem sądu dane, o które pyta Pietrzak, nie odzwierciedlają mechanizmów prawnych stosowania tymczasowego aresztowania. Prezesa SA w Krakowie nie przekonało nawet to, że kierowana przez adwokata Komisja Praw Człowieka NRA zamierza przedłożyć Komitetowi Rady Ministrów Rady Europy sprawozdanie z wykonywania wyroków Strasburga przez Polskę. Takie działania nie mogą być bowiem – zdaniem krakowskiej Temidy – „w wystarczającym stopniu indywidualne, realne i konkretne”, aby przyjąć, że informacja zostanie wykorzystana dla dobra publicznego. Pada też argument, że zaangażowanie Komisji Praw Człowieka NRA w prace ustawodawcze nie oznacza realnego wpływu na te prace.
Podobnie swe decyzje uzasadniają prezesi Sądu Okręgowego i Apelacyjnego w Warszawie. Dodają, że sam problem nadużywania i długotrwałości tymczasowego aresztowania nie będzie widoczny w danych. A ich zgromadzenie wymagałoby przejrzenia każdej sprawy i analizy każdego zażalenia. Również to, że inne sądy udzieliły informacji, nie przekonuje, bo „ocena istnienia szczególnego interesu publicznego jest indywidualna”.
Inaczej inicjatywę adwokata ocenił prezes Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Uchylił on decyzję odmowną prezesa niższej instancji. Stwierdził, że informacje, których domaga się adwokat, stanowią co prawda informację przetworzoną, ale „stosowanie środka karnego o charakterze izolacyjnym, jakim jest tymczasowe aresztowanie (...) w demokratycznym państwie wręcz musi być przedmiotem zainteresowania organów samorządu adwokackiego”. Co więcej, opinia NRA może się przyczynić do realnej poprawy funkcjonowania państwa polskiego, oddziałując i na stosowanie, i na stanowienie prawa.