Ochrona danych
Systemy informatyczne sądów, które mają być dostępne dla urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, nie zawierają dokumentów zanonimizowanych, lecz pełną treść protokołów posiedzeń oraz orzeczeń wraz z ich uzasadnieniami – ostrzega Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. To odpowiedź na słowa Cezarego Grabarczyka, ministra sprawiedliwości, jakie padły na konferencji 24 lutego br. Szef resortu podważał sens alarmu sędziów, którzy ostrzegali, że najnowsza nowela prawa o ustroju sądów powszechnych (u.s.p.) pozwoli ministrowi sięgać po dane wrażliwe obywateli zawarte w aktach sądowych.
Grabarczyk powoływał się m.in. na dodany kontrowersyjną nowelizacją art. 175e par. 1 u.s.p. Zgodnie z nim zanim treść orzeczenia trafi do systemu, którym będzie administrował minister, zostanie zanonimizowana. Tak więc jego zdaniem nie ma niebezpieczeństwa, że minister będzie mógł po nazwisku sprawdzić, wobec kogo jakie orzeczenie zapadło. Tyle tylko, że – jak podnosi Iustitia – szef resortu będzie miał dostęp nie tylko do bazy z orzeczeniami, ale również do wewnętrznych systemów teleinformatycznych sądów, takich jak np. Currenda. A w nich gromadzone są pełne treści protokołów, orzeczeń i ich uzasadnień. Te zawierają mnóstwo danych wrażliwych dotyczących kwestii osobistych i zawodowych osób występujących przed sądami.
Sędziowie odnieśli się również do słów ministra Grabarczyka, że nie ma niebezpieczeństwa dla prywatności obywateli, skoro w noweli wyraźnie zapisano, że gromadzenie danych osobowych będzie możliwe wyłącznie, gdy będzie to niezbędne ze względu na zakres lub charakter prowadzonego postępowania lub przeprowadzanych czynności.
Zdaniem sędziów gwarancje te są niewystarczające i mają charakter iluzoryczny, gdyż to sam minister będzie decydować o tym, czy jest to niezbędne, czy nie.
Sędziowie nie zmieniają więc zdania, że uchwalone przepisy naruszają co najmniej dwa przepisy konstytucji – art. 47 oraz 51 ust. 2. Ten pierwszy stanowi bowiem, że każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego i rodzinnego.
Natomiast zgodnie z drugim władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawa. „Nie wiemy, w jakim celu Minister Sprawiedliwości chce zapewnić sobie tak szerokie uprawnienia. Nie oceniamy intencji, tylko skutki i potencjalne zagrożenia.
Warto jednak pamiętać, że przepisy te tworzone są w założeniu na wiele lat i mają być wykorzystywane przez wielu ministrów” – zaznaczono w stanowisku stowarzyszenia.