Poselski projekt nowelizacji ma powstrzymać nielegalny proceder. Nakłada na przedsiębiorców wiele nowych obowiązków, jednak pozostawia lukę nieuczciwym firmom. Stracą więc te solidne
Nieprawidłowości ogromne, rozwiązań brak / Dziennik Gazeta Prawna
Z potencjalnych kłopotów zdaje sobie sprawę wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki. Jak tłumaczył posłom w sejmowej podkomisji zdrowia, możemy przyjąć w Polsce najlepsze regulacje, lecz nie jesteśmy w stanie zmienić prawa na terenie całej Unii Europejskiej. A właśnie mało rygorystyczne przepisy obowiązujące w innych krajach mogą nie powstrzymać nielegalnego wywożenia leków z Polski.
Projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego autorstwa posłów PO jest emanacją pomysłów Ministerstwa Zdrowia. W skrócie: właściwa jest sytuacja, w której lek trafia od producenta do hurtowni, z hurtowni do apteki, a następnie jest kupowany przez pacjenta. Odwrócony łańcuch dystrybucji polega na tym, że leki wracają z apteki do hurtowni, a następnie są wywożone z kraju. Na Zachodzie sprzedaje się je wielokrotnie drożej – traci na tym polski pacjent, dla którego czasami brakuje medykamentów.
Jaki jest poselski pomysł na ograniczenie nielegalnego eksportu? Wyposażenie Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej w kompetencje monitorowania, nadzoru i kontroli rozmieszczenia w łańcuchu dystrybucji produktów leczniczych – czytamy w uzasadnieniu do projektu nowelizacji. Przyjęto, że wszyscy – od producenta poprzez hurtownie po apteki – zostaną zobowiązani do codziennego raportowania stanów magazynowych oraz wielkości sprzedaży towaru.
Protestują przeciwko temu przedsiębiorcy. Ich zdaniem obowiązek sprawozdawczości dotyczący niemal 30 tys. produktów leczniczych (np. witaminy C) spowoduje jedynie wzrost kosztów prowadzenia biznesu, za to nie przysłuży się ograniczeniu wywozu leków.
Nieuczciwi przedsiębiorcy mogą znaleźć oparcie w niedoskonałych regulacjach unijnych. Chodzi np. o sytuację, w której polski hurtownik zakłada na Litwie bądź Słowacji magazyn. Dokonuje przesunięcia tam leków, do czego ma prawo. Następnie z tego zagranicznego magazynu medykamenty trafiają na Zachód. W takiej sytuacji postępowanie toczyć będą służby litewskie bądź słowackie, które bazują na mniej restrykcyjnych przepisach. Polacy mogą liczyć co najwyżej na dobrą współpracę.
– To jest słaby punkt nowelizacji – przyznawał na posiedzeniu podkomisji minister Igor Radziewicz-Winnicki.
Przewodnicząca podkomisji, poseł PO Janina Okrągły, nie ukrywa, że nie ma na to recepty. – Nie chodzi przecież o to, żebyśmy łamali zasadę swobody przedsiębiorczości. Prowadzący biznes mają prawo działać tam, gdzie chcą, także poza granicami Polski. A my wtedy możemy liczyć jedynie na dobrą współpracę z zagranicznymi organami – tłumaczy Janina Okrągły.
– Coraz mniej rozumiem, po co nowelizujemy po raz kolejny ustawę – komentuje dr Dobrawa Biadun, radca prawny i ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Jej zdaniem ustawodawca skupił się na nakładaniu dodatkowych obciążeń na producentów leków. Ci zaś z nielegalnym wywozem leków mają najmniej wspólnego.
– Wręcz na nim tracą, bo sprzedają taniej leki w Polsce, te trafiają następnie na Zachód, gdzie są nielegalnie dystrybuowane. A producent wtedy mniej sprzedaje, np. w Niemczech bądź we Francji – wyjaśnia dr Biadun.