Prawa człowieka
Brak dostępu do pomocy tłumacza czy uniemożliwienie kontaktu z rodziną wytknęła polskim władzom Helsińska Fundacja Praw Człowieka, monitorując przeprowadzanie przymusowych powrotów cudzoziemców do państw pochodzenia. Zgodnie z ustawą o cudzoziemcach (Dz.U. z 2013 r., poz. 1650 ze zm.), wobec osoby przebywającej nielegalnie na terytorium RP można wydać decyzję nakazującą powrót do kraju pochodzenia. Jeśli nie opuści Polski dobrowolnie, decyzja podlega przymusowemu wykonaniu.
HFPC objęła kontrolą 11 takich operacji prowadzonych przez Straż Graniczną. Zdaniem fundacji cudzoziemcy często nie byli zorientowani w swojej sytuacji prawnej i nie mieli wystarczających informacji o szczegółach podróży. Przymusowy powrót odbywa się bowiem najczęściej wobec osób, które nie posługują się językiem polskim ani żadnym, który umożliwiałby zrozumienie poleceń funkcjonariuszy. Jak podniosła HFPC – funkcjonariusze nie zapewniali w takich sytuacjach tłumacza. Dla przykładu wskazuje, że w ramach monitoringu zdarzały się sytuacje, że cudzoziemiec był proszony o podpisanie dokumentów w języku polskim bez ich wcześniejszego tłumaczenia.
„Zgodnie z obowiązującymi przepisami Straż Graniczna nie ma obowiązku i podstaw prawnych do zabezpieczania udziału tłumacza w czynnościach związanych z organizacją powrotu cudzoziemca do kraju pochodzenia” – wyjaśnił w odpowiedzi na raport płk Andrzej Jakubaszek z zarządu ds. cudzoziemców Komendy Głównej SG. Jak dodał, informacji cudzoziemcowi udziela opiekun powrotowy w ośrodku strzeżonym czy areszcie, gdzie taka osoba przebywa przed planowanym wylotem.
Kolejnym ujawnionym problemem jest zbyt krótki czas między powiadomieniem o konieczności powrotu do kraju a realizacją podróży. „W niektórych przypadkach cudzoziemcy twierdzili, że okres ten wynosił zaledwie kilka godzin” – wyjaśnia fundacja. W opinii HFPC Służba Graniczna powinna informować o planowanej operacji niezwłocznie po uzyskaniu dla nich biletów lotniczych.
Obserwatorzy wskazali też, że osoby oczekujące na wylot są pozbawione możliwości kontaktu z rodziną. Przebywają bowiem w tym czasie w pomieszczeniach staży, gdzie nie mogą korzystać z prywatnego telefonu. Fundacja dostrzega też problem zbyt wąskiego zakresu kompetencji obserwatorów. Przepisy nie pozwalają bowiem np. na dostęp do dokumentacji cudzoziemca.
Fundacja prowadziła monitoring od maja do grudnia 2014 r.