Beata Lisowska redaktor Gazety Prawnej / Dziennik Gazeta Prawna
Komentarz tygodnia
Rząd zabiera się za reformowanie branż, które dla budżetu państwa od dawna są kulą u nogi. Na pierwszy ogień poszło górnictwo. Następni mogą być kolejarze i pracownicy poczty. Każda z tych reform będzie oznaczać wysokie koszty społeczne i potencjalne konflikty. Ten na Śląsku chwilowo udało się zażegnać, ale na horyzoncie już widać kolejne problemy.
Rząd i samorządy powinny szykować programy osłonowe dla ludzi odchodzących z nierentownych branż. I nie chodzi tylko o wysokie odprawy, które obiecano górnikom. Te pieniądze mają szansę zostać dobrze wydane tylko pod warunkiem, że pracownicy restrukturyzowanych branż stworzą za nie nowe miejsca pracy. Ktoś musi im jednak w tym pomóc. Już powinny być szykowane projekty szkoleń przygotowujące zwalnianych górników, listonoszy czy kolejarzy do pracy w innych zawodach, uczące ich nowych kwalifikacji i przedsiębiorczości. Powinny powstawać projekty doradztwa, jak najlepiej zainwestować rządowe odprawy, aby pieniądze te nie zostały przejedzone.
Wszystko jednak wskazuje na to, że programy odejść z nierentownych branż w tym roku nie powstaną. I nie chodzi wcale o brak pieniędzy. Paradoks polega na tym, że urzędy marszałkowskie mają na ten cel ogromne unijne pieniądze z nowej perspektywy. Teoretycznie będą w zasięgu ręki marszałków najpóźniej w połowie roku, bo wtedy już na pewno wszystkie regionalne programy operacyjne zostaną zatwierdzone przez Komisję Europejską. W praktyce urzędnicy nie są gotowi do ich wydawania. I to na własne życzenie, bo przespali ostatni rok. Najpierw czekali na szczegółowe wytyczne z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, a gdy okazało się, że ich nie będzie, skupili się na negocjacjach z Komisją Europejską.
Priorytetem dla nich stały się jednak duże inwestycje infrastrukturalne. I to one będą uruchamiane w regionalnych programach operacyjnych w pierwszej kolejności. Na szkolenia i doradztwo dla restrukturyzowanych firm trzeba będzie poczekać do przyszłego roku. Cóż inwestycje w ludzi nie są tak spektakularne jak przysłowiowe już akwaparki. A poza tym inicjując szkolenia dla bezrobotnych górników, nikt nie przecina wstęgi.