Blisko 90 proc. Polaków nie czuje potrzeby korzystania z usług prawnika – taki był wynik badań Krajowej Rady Radców Prawnych przeprowadzonych kilka lat temu. Konfederacja Lewiatan potwierdziła ten fakt – podobny procent mikroprzedsiębiorców nie sięga po wiedzę prawników.
Dyżurnym wyjaśnieniem zawsze była (i jest do dzisiaj) teza ,,bo prawnicy są za drodzy”.
Sprawdźmy, czy jest to prawda w przypadku dobrze funkcjonujących przedsiębiorców, czyli tych, których stać na prawnika. Niedawno na łamach Dziennika Gazety Prawnej mogliśmy przeczytać wyniki raportu ,,Obsługa prawna
firm 2014”. Okazało się, że 67 proc. firm zatrudniających powyżej 250 osób współpracuje z zewnętrznymi prawnikami, w odniesieniu do małych przedsiębiorstw (do 49 pracowników) odsetek ten wynosi tylko 38 proc. A zatem z tej formy poradnictwa nie korzysta odpowiednio 33 proc. i 62 proc. przedsiębiorców.
A gdybyśmy jeszcze ustalili, jak wygląda sytuacja w przypadku dobrze sytuowanych Polaków? Odpowiedź znalazłem w raporcie KPMG ,,Rynek dóbr luksusowych w Polsce – edycja 2014”. 47 proc. zamożnych Polaków o dochodzie miesięcznym 7,1 tys. – 10 tys. zł na pytanie o prawnika odpowiedziało ,,Nie korzystam i nie mam takiego zamiaru” (liczebność tej grupy szacuje się na ok. 800–900 tys.). 41 proc. osób bardzo zamożnych (o dochodzie 10–20 tys. zł) i 26 proc. bogatych (o dochodzie powyżej 20 tys. zł) odpowiedziało tak samo.
Raport daje też ciekawą informację o tym, że „przy każdej ważnej decyzji” 22 proc. zamożnych, 26 proc. bardzo zamożnych i 40 proc. bogatych Polaków jednak poprosi
prawników o radę. Oznacza to niestety zarazem, że aż 78 proc. zamożnych i 60 proc., a więc większość bogatych będzie radzić sobie w ważnych momentach życiowych, szukając odpowiedzi i porad prawnych w internecie albo dzwoniąc do znajomych.
Tak więc pogląd, wedle którego ,,Polacy nie korzystają z usług prawników, bo ci są za drodzy” zdecydowanie nie jest prawdziwy. Zamożność nie jest tu decydująca. Bo bogaci Polacy również nie korzystają powszechnie z usług profesjonalnych pełnomocników.
A może po prostu ich nie lubią i dlatego omijają ich z daleka? Sprawdźmy więc, czy bogaci (przypominam – to ci zarabiający ponad 20 tys. zł miesięcznie), zwracają się po pomoc do innych doradców, czy też uważają, że sami znają się na wszystkim i są niczym wielozadaniowe kombajny. Cytowany
raport daje odpowiedź na to pytanie: z usług doradców podatkowych ,,przy każdej ważnej decyzji” korzysta jedynie 25 proc. bogatych Polaków, z doradców finansowych – 21 proc., a doradców inwestycyjnych – 30 proc. W porównaniu więc z innymi grupami prawnicy nie wypadają najgorzej. Jesteśmy z 40 proc. na 1. miejscu wśród doradców, do których zwracają się bogaci.
W świetle prezentowanych wyników badań można postawić następującą tezę: usługa prawnicza nie jest potrzebą priorytetową. Zwykle odpowiedź na pytanie o niekorzystanie z usług prawnika brzmi: ,,bo nie czuję takiej potrzeby”, czytaj ,,bo radzę sobie sam”.
A być może istnieje jeszcze inne wyjaśnienie. Niekorzystanie z usług prawnika prowadzi do ,,oszczędności” związanych z niewydawaniem pieniędzy na tę usługę zatem krótkoterminowo istnieje poważny motywator do podejmowania takich decyzji. Większość Polaków nie zastanawia się nad długoterminowymi skutkami własnych decyzji, myśląc, że jakoś to będzie. Nie oszczędzamy na emeryturę i nie zawieramy umów
ubezpieczeń AC. Skutki takich decyzji są zwykle oddalone od momentu ich podejmowania. I wtedy dopiero zaczynamy szukać rozwiązań. Podejście proaktywne w zasadzie nie istnieje.
Sprzedawcy na całym świecie wiedzą, że nie sprzedadzą nic nikomu, jeśli klienci nie mają potrzeby posiadania towaru czy też korzystania z usługi. A zdecydowana większość Polaków potrzeby takiej nie ma. Zamożni i bogaci również...