Życzliwy, otwarty i chętny do pomocy – taką opinią cieszy się Robert Brochocki, nowy wiceprezes Rządowego Centrum Legislacji
Dziennik Gazeta Prawna
Można powiedzieć, że RCL zna jak własną kieszeń. Spędził bowiem w tej instytucji blisko 15 lat, czyli większość życia zawodowego. Przed nominacją zajmował stanowisko wicedyrektora Departamentu Prawa Gospodarczego. – Znam doskonale to środowisko. Przez te wszystkie lata zdążyłem się z nim oswoić. Obecnie niewiele spraw jest w stanie mnie tam zaskoczyć – podkreśla Robert Brochocki. Sam o swojej nowej roli mówi, że jest logiczną konsekwencją wysiłku i zaangażowania, jakie przez te wszystkie lata wkładał w pracę na rzecz RCL. – Jest taka teoria w zarządzaniu, która mówi, że każde stanowisko, które obecnie piastujemy, w sytuacji kiedy nie awansujemy, jest kresem naszych kompetencji. Dlatego ta nominacja jest dla mnie też potwierdzeniem, że pracę, którą do tej pory robiłem, wykonywałem dobrze, skoro nie była ona kresem moich kompetencji – dodaje prawnik.
Z kolei Hanka Babińska, dyrektor Departamentu Rady Ministrów w KPRM, która przez wiele lat współpracowała z Robertem Brochockim przy opracowywaniu projektów aktów prawnych, nie ma wątpliwości, że ta nominacja to dobry wybór. – Zawsze ceniłam sobie jego ogromną wiedzę i umiejętności, w szczególności w zakresie spraw związanych ze Skarbem Państwa, giełdą i finansami – zaznacza urzędniczka. I dodaje: – Jest to dla niego na pewno duże wyzwanie, ale myślę, że sobie znakomicie z nim poradzi.
Kluczowa przy realizacji zamierzonych celów może okazać się dobra komunikacja. Taką w obrębie ścisłego kierownictwa powinno zagwarantować porozumienie pokoleniowe. Wszyscy trzej panowie (prezes Maciej Berek, wiceprezes Piotr Gryska i wiceprezes Robert Brochocki) są bowiem niemal równolatkami tuż po czterdziestce. A dodatkowo z Piotrem Gryską nowego wiceprezesa łączy również miejsce urodzenia – obaj pochodzą z Pruszkowa. – Ustaliliśmy już jednak, że przyszliśmy na świat w innych szpitalach – śmieje się Brochocki.
Tak czy inaczej wyzwań na pewno im nie zabraknie, biorąc pod uwagę m.in. ostatni raport Fundacji im. Stefana Batorego, który – mówiąc delikatnie – laurki rządowej legislacji nie wystawił. Czy nowy wiceprezes dostrzega w obecnym procesie jakieś mankamenty? – Myślę, że można byłoby lepiej dopracować współpracę pomiędzy RCL a służbami legislacyjnymi ministerstw – mówi. Po czym dodaje: – Rządowy proces legislacyjny można różnie oceniać. Trzeba jednak pamiętać, że jest on niezwykle złożony. A to powoduje z kolei utrudnienia w jego realizacji – podkreśla legislator.
Pomimo że RCL poświęcił znaczną część kariery, to nie tylko ono kształtowało go jako prawnika. Początki to oczywiście studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, na które zdecydował się po tym, jak w szkole średniej zaczął lepiej radzić sobie z historią aniżeli z matematyką. Przedtem jednak ciekawą lekcję odebrał, pracując w... McDonaldzie. – Byłem zaskoczony organizacją i dyscypliną. Poznałem wtedy, co to ciężka praca – wspomina Robert Brochocki. To doświadczenie zmobilizowało go na tyle, że pierwszy rok prawa zakończył ze średnią 4,5. Jeszcze w trakcie studiów rozpoczął również pierwszą poważną pracę w departamencie prywatyzacji bezpośredniej Ministerstwa Skarbu Państwa. Po czym w obrębie tego samego resortu przeszedł do departamentu prawnego, gdzie na początku krótko prowadził obsługę prawną ministerstwa. Po odbyciu aplikacji legislacyjnej zaczął zajmować się procesem stanowienia prawa. Uczestniczył m.in. w pracach nad projektem ustawy kominowej. Będąc członkiem rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, w ramach upoważnienia ministra brał udział w walnych zgromadzeniach jako reprezentant MSP. – Pamiętam, że byłem na walnym zgromadzeniu spółki parterowej NFI w Milanówku i Centrozłomu w Gliwicach – wspomina. I dodaje: – To były ciekawe doświadczenia. Ścierały się tam bowiem różne interesy – opowiada prawnik.
Pracując w MSP, w weekendy prowadził jednocześnie zajęcia z elementów prawa w sochaczewskim studium policealnym i technikum. Mówi, że cenił sobie te lekcje, bo umożliwiały mu obcowanie z ludźmi będącymi w różnych sytuacjach życiowych, a to dla nich, będąc urzędnikiem, tworzy prawo. Do takiego kontaktu ciągnęło go zresztą od zawsze. Pracując już w RCL, był kuratorem społecznym dla dorosłych w rejonie praskich Szmulek. – Miałem wówczas możliwość zetknąć się z takimi osobami, z jakimi, będąc urzędnikiem, na co dzień się nie spotykam. To było dla mnie – jako legislatora – wzbogacające doświadczenie – ocenia Robert Brochocki.
Z uwagi na to, że praca urzędnika jest pracą siedzącą, w czasie wolnym stara się zażywać więcej ruchu. – Chodzę na basen. A teraz też na łyżwy z synem – mówi.