Ma to być największa nowelizacja tego kodeksu od 1997 r. "Zamierzeniem rządu jest skończenie z sytuacją, którą można nazwać powszechnym niewykonywaniem kar pozbawienia wolności i zamienić tę sytuację na efektywne wykonywanie kar wolnościowych. Chodzi o to, żeby nie wsadzać większej liczby osób do zakładów karnych, ale żeby większej liczbie osób zaproponować dolegliwą karę poza więzieniem" - mówił PAP w kwietniu zeszłego roku ówczesny wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski, tłumacząc ideę reformy.

Głównym celem liczącej ponad 100 stron nowelizacji ma być więc przede wszystkim doprowadzenie do częstszego stosowania kar ograniczenia wolności oraz grzywien przy zmniejszeniu orzekania kar więzienia w zawieszeniu. Jak wskazuje resort sprawiedliwości, kara zawieszona, orzekana w Polsce w około 60 proc. przypadków, nie spełnia bowiem funkcji odstraszającej i wychowawczej.

Po uchwaleniu tych zmian kara pozbawienia wolności ma być "zarezerwowana dla bardzo poważnych przestępstw albo dla sprawców, którzy nie rokują poprawy". Z kolei kara ograniczenia wolności będzie mogła być połączona np. z systemem dozoru elektronicznego, wprowadzona zostanie również możliwość orzekania kary mieszanej, tj. krótkoterminowej kary pozbawienia wolności połączonej następnie z karą ograniczenia wolności. Zwiększona ma także zostać skuteczność grzywien - ma temu służyć m.in. obowiązkowe wpisanie osoby zalegającej z wpłatą do rejestru dłużników.

Sejm rozpoczął prace nad projektem w początkach czerwca zeszłego roku. Od początku listopada nad wersją projektu wypracowaną podczas posiedzeń podkomisji pracowała sejmowa komisja nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach.

Przedstawiciele większości klubów sejmowych opowiedzieli się we wtorek za tymi zmianami. Krytyczną ocenę projektu sformułował natomiast Bartosz Kownacki (PiS). "Co można powiedzieć o tej nowelizacji: mętna, liberalna, dla bogatych, promuje zachowania sprzeczne z prawem" - mówił. Dodał, że jego klub będzie za odrzuceniem projektu, choć zgłosił poprawki, które - jak powiedział - "mogą być pewną formą kompromisu". Poprawki te oceni komisja nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach.

Sprawozdawca projektu Jarosław Pięta (PO) odpowiadał, że Kodeks karny nie jest dla bogatych czy biednych, ale dla obywateli, a "o karach decyduje sąd".

Jak dodał najprawdopodobniej na kolejnych etapach legislacyjnych - w Senacie - zostaną jeszcze zmodyfikowane niektóre kwestie szczegółowe projektu. Wątpliwości budzą np. zapisy odnoszące się do kwalifikacji dozorowanych przez kuratorów skazanych do różnych grup ryzyka. W grudniu przepisy rozporządzenia mówiącego o tej kwestii za niekonstytucyjne uznał Trybunał Konstytucyjny.

W projekcie chodzi także o to, aby wobec przestępczości "ciężkiej" można było stosować represje surowsze niż dotychczas. Wprowadzona ma być w związku z tym maksymalna kara więzienia do lat 20 (obecnie to 15 lat), obok dotychczasowych kar 25 lat więzienia i dożywocia.

Projekt określa również m.in. nowe zasady orzekania kary łącznej, reguluje kwestie kontaktów telefonicznych osób tymczasowo aresztowanych i precyzuje możliwości ich kontaktów z konsulem i obrońcą oraz dotyczy przepisów o przepadku korzyści majątkowej.

Pięta ocenił, że przedyskutowania wymagają także - w świetle zgodności z konstytucją - kwestie zbiegów przestępstw oraz łączenia kar w związku z wejściem w życie planowanych zmian.

Nowelizacja ma też określić nowe zasady wymierzania środków zabezpieczających oraz zastąpić oddzielną ustawę o wykonaniu kary w systemie dozoru elektronicznego poprzez wpisanie tego dozoru w kodeksowy system kar, środków karnych i zabezpieczających.