"Sławetna +reforma Gowina+, która wprowadziła tak ogromne zamieszanie w sądownictwie, ląduje ostatecznie tam, gdzie jest jej miejsce - w koszu na śmieci" - pisało w listopadzie Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia", które od początku opowiadało się za przywróceniem większości małych sądów rejonowych.
Z kolei Gowin, w marcu, odnosząc się do decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego, który podpisał ustawę dotyczącą przywrócenia małych sądów, mówił, że "to dzień triumfu układów i koterii zawodowych".
Resort sprawiedliwości, znosząc 79 małych sądów rejonowych, argumentował w 2012 r., że budżet państwa oszczędzi m.in. na pensjach prezesów tych sądów, którzy staną się teraz szeregowymi sędziami. Reforma wywołała jednak protesty m.in. samorządów, które podkreślały wagę i rolę małych sądów w lokalnych społecznościach, przeciwko reformie opowiedziała się też cała sejmowa opozycja oraz koalicyjny PSL.
Prezydencka nowelizacja Prawa o ustroju sądów powszechnych wprowadziła obiektywne kryteria tworzenia i znoszenia sądów rejonowych, a także - jak wskazywano - wyszła naprzeciw potrzebom społeczności lokalnych i wymiaru sprawiedliwości. Prezydent tłumaczył, że - przygotowując propozycję - kierował się wolą zakończenia sytuacji niestabilności w sądownictwie, która rzutowała na pracę i klimat panujący w sądach.
Według tej ustawy sąd rejonowy ma być powoływany dla obszaru jednej lub większej liczby gmin zamieszkanych przez 50 tys. osób - tam, gdzie rocznie wpływa minimum 5 tys. spraw. Sąd może być także fakultatywnie utworzony dla obszaru zamieszkanego przez mniejszą liczbę ludności, jeśli liczba wpływających rocznie spraw wynosiłaby co najmniej 5 tys.
W początkach października Grabarczyk podpisał pierwsze rozporządzenie będące wykonaniem tej ustawy, na mocy którego od 1 stycznia 2015 r. powróci 41 sądów rejonowych. Z kolei w drugim etapie, od 1 lipca 2015 r. - na mocy rozporządzenia podpisanego w połowie listopada - odtworzone zostaną kolejne 34 sądy. W sumie, w dwóch etapach, powołanych na nowo zostanie 75 sądów rejonowych.
Od początku 2015 r. zamiast wydziałów zamiejscowych sądy rejonowe pojawią się w: Grajewie, Wysokiem Mazowieckiem, Piszu, Pułtusku, Nakle nad Notecią, Tucholi, Działdowie, Kościerzynie, Opatowie, Staszowie, Suchej Beskidzkiej, Dąbrowie Tarnowskiej, Opolu Lubelskim, Rykach, Zwoleniu, Sokołowie Podlaskim, Krasnymstawie, Krotoszynie, Pleszewie, Brzezinach, Łęczycy, Rawie Mazowieckiej, Sierpcu, Słupcy, Chodzieży, Gostyniu, Nowym Tomyślu, Obornikach, Rawiczu, Śremie, Wolsztynie, Wrześni, Złotowie, Przeworsku, Leżajsku, Nisku, Strzelcach Krajeńskich, Choszcznie, Kamiennej Górze, Lwówku Śląskim i Oleśnie.
Jak poinformował resort sprawiedliwości, obszary właściwości miejscowej odtworzonych sądów w zdecydowanej większości będą tożsame z tymi, które funkcjonowały przed 1 stycznia 2013 r. Także wewnętrzna struktura wszystkich przywracanych sądów będzie taka sama, jak przed dniem ich zniesienia.
W związku z przywracaniem sądów MS powołał spośród sędziów pełnomocników od spraw organizacyjnych i administracyjnych. "Osobiście podpisałem pisma o przeniesieniu sędziów ponownie do odtwarzanych sądów rejonowych" - informował w listopadzie Grabarczyk. Na początku roku Sąd Najwyższy w pełnym składzie stwierdził, że tylko minister - a nie wiceministrowie - może podpisywać decyzje o przeniesieniu sędziów. Zagadnienie to wyłoniło się po reorganizacji dokonanej przez Gowina.
Resort przewiduje, że w sposób sprawny powinni też zostać powołani prezesi przywracanych sądów. "Jest to kwestia zwołania zebrania sędziów danego sądu rejonowego, maksymalnie procedura nie powinna przekroczyć dwóch lub trzech tygodni" - mówił PAP wiceminister sprawiedliwości Wojciech Hajduk. (PAP)
mja/ itm/