Wołodymyr, jego żona Ludmyła i ich czteroletnia córka Hanna (imiona zmienione) przyjechali do Polski kilka tygodni temu. Z domu w Zagłębiu Donieckim uciekli już kilka miesięcy temu, gdy zaczęły się naloty i dyskryminacja na tle religijnym. Oni są baptystami, a to wyznanie na terenach zajętych przez separatystów jest automatycznie kojarzone z Zachodem, a przez to – podejrzane.
– Najpierw uciekliśmy na zachód Ukrainy. Ale okazało się, że uchodźców jest tam zbyt dużo, byśmy mogli liczyć na pomoc. Zaczęły się też oskarżenia, że to przez takich jak my wybuchła wojna – skarży się Wołodymyr. Nie mieli szansy ani na pracę, ani na mieszkanie. Kiedy więc nie mogli już dłużej pomieszkiwać u znajomych i żyć z resztek oszczędności, zdecydowali się wyjechać do Polski i złożyć wniosek o status uchodźcy.
I nie są w tym odosobnieni. Ukraińcy zaczęli częściej przyjeżdżać do Polski już po rozpoczęciu protestów rok temu. Fala ta nasiliła się po zajęciu Krymu przez Rosję i wybuchu wojny w Donbasie. Od początku roku wnioski o status uchodźcy złożyło 2018 obywateli Ukrainy. Rodzina Wołodymyra i Ludmyły przebywa obecnie w ośrodku przejściowym w Białej Podlaskiej. – Na 116 cudzoziemców w naszym ośrodku 81 to właśnie Ukraińcy, przede wszystkim z Donbasu – wylicza dyrektor ośrodka Grzegorz Randzio.
Przybysze zza Buga nie udają przy tym bohaterów eurorewolucji. – Nie było ani jednego przypadku, by byli to działacze z Majdanu – podkreśla dyrektor. Po kilku tygodniach pobytu w ośrodku recepcyjnym i załatwieniu pierwszych formalności wnioskujący są przenoszeni do ośrodków pobytowych albo mogą się zdecydować na samodzielne mieszkanie do czasu urzędowej decyzji o przyznaniu lub odmowie przyznania statusu. W ośrodku pobytowym w Horbowie-Kolonii (woj. lubelskie) Ukraińcy stanowią 30 na 113 cudzoziemców. Mieszkają tu np. dwie ośmioosobowe rodziny Tatarów krymskich.
– Dwa tysiące to nie jest przytłaczająca liczba. We wcześniejszych latach wniosków od Czeczenów czy Gruzinów było znacznie więcej. Ale jesteśmy świadkami pierwszego masowego napływu wniosków od Ukraińców – ocenia rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców Ewa Piechota. Wcześniej takich wniosków było góra kilkadziesiąt. Ale i tak szansa na zdobycie schronienia w Polsce była i jest jednak nikła. W 2013 r. na 15 tys. chętnych cudzoziemców ogółem zgodę dostało jakieś 130 osób. W przypadku Ukraińców statystyki są jeszcze gorsze: do tej pory udało się to tylko jednemu, a z tegorocznej fali migracyjnej statusu uchodźcy nie udzielono nikomu. 20 osób dostało za to zgodę na ograniczoną ochronę lub pobyt tymczasowy.
– Politycy od początku protestów wysyłali sygnały, że nasz kraj udzieli im pomocy. Na miejscu, niestety, przeżywają twarde zderzenie z rzeczywistością. Aby uzyskać status uchodźcy, trzeba spełnić bardzo restrykcyjnie określone warunki, bo sama ucieczka z terenów objętych konfliktem to mało – tłumaczy Grzegorz Randzio. Tak samo zła sytuacja ekonomiczna. Zgodnie z konwencją genewską chętny na status uchodźcy musi żywić uzasadnioną obawę przed prześladowaniami i nie móc uzyskać schronienia w innych częściach swojej ojczyzny. I tego właśnie warunku nie spełniają Ukraińcy, skoro na 93 proc. terytorium kraju panuje pokój.
Szansa na zostanie uchodźcą jest nikła, a samo staranie się o ten status zamyka furtki do innych metod uregulowania pobytu w Polsce, które byłyby dla Ukraińców bardziej dostępne. W tym roku obywatelom Ukrainy wydano już 732 tys. wiz, prawie sześć razy więcej niż w analogicznym okresie 2013 r. Na ich podstawie można się starać o zezwolenie na zamieszkanie, pobyt czasowy lub nieokreślony. Liczba takich wniosków też wzrosła – z 12,3 tys. w 2013 r. do ponad 25 tys. obecnie.
31 proc. tylu cudzoziemców przebywających w Polsce to Ukraińcy
35 proc. tyle wniosków o wydanie statusu uchodźcy pochodzi od Ukraińców
37 679 tylu Ukraińców ma ważne karty pobytu w Polsce; tylko jeden na podstawie statusu uchodźcy