Więzień, u którego w celi przez niecałe dwa miesiące nie działała jedna z dwóch świetlówek, nie może domagać się zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych. Czasowe słabsze oświetlenie nie świadczy bowiem o niehumanitarnych warunkach odbywania kary pozbawienia wolności - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

L.O. to 36-latek, który został osadzony w jednym z warszawskich aresztów śledczych. Jego cela spełniała normy kwaterunkowe. Była wyposażona w cztery świetlówki. Dwie z nich były wykorzystywane jako świetlówki dzienne, jedna jako nocna i jedna do oświetlenia kącika sanitarnego. W każdej z cel znajdowały się także okna z szybami wykonanymi z matowego szkła. Pewnego dnia w celi L.O. wypaliła się jedna świetlówka dzienna. Osadzony zgłosił ten fakt swojemu wychowawcy. A gdy to nie przyniosło natychmiastowego rezultatu, zaczął pisać skargi do innych organów, a nawet do resortu sprawiedliwości. Ale wymiana żarówki nastąpiła dopiero po niecałych dwóch miesiącach.

W związku z powyższym zdecydował się wystąpić z pozwem przeciwko Skarbowi Państwa. Domagał się w nim 100 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie dobra osobistego w postaci godności.

Sąd okręgowy uznał powództwo za niezasadne.

Na wstępie zaznaczył, że art. 110 par. 2 k.k.w. wymaga zaopatrzenia cel w oświetlenie odpowiednie do czytania i wykonywania pracy. W ocenie sądu takie warunki L.O. miał zapewnione we wskazanym w pozwie okresie. Dodał, że nawet jedna sprawna świetlówka na porę dzienną powinna bowiem wystarczyć osadzonemu do czytania i wykonywania pracy. Sąd nie dopatrzył się także bezprawnego postępowania ze strony Skarbu Państwa. Uznał, że wymiana przepalonej żarówki po dwóch miesiącach nie jest działaniem przewlekłym. Podkreślił, że stan celi, w której przebywał L.O. w spornym okresie mógł budzić u niego poczucie dyskomfortu, jednak w ocenie sądu nie można uznać, że panujące w niej warunki były nieludzkie.

L.O. odwołał się od wyroku, ale Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał apelację za bezzasadną. Stwierdził, że umieszczenie osoby pozbawionej wolności w celi, w której czasowo nie wymienia się przepalonej żarówki, nie może stanowić wystarczającej przesłanki stwierdzenia naruszenia jej dobra osobistego w postaci godności. W konsekwencji nie uzasadnia przyznania zadośćuczynienia w kwocie 100 tys. zł.

Sąd dokonując oceny, czy nastąpiło naruszenie dóbr osobistych L.O. wziął pod uwagę kryteria obiektywne, uwzględniające odczucia ogółu. Podkreślił, że w zakresie oceny natężenia ujemnych przeżyć osoby, która twierdzi, że jej dobro zostało pogwałcone, nie wystarczy uwzględnić tylko sferę indywidualnych przeżyć poszkodowanego,lecz należy brać pod uwagę przeciętną reakcję człowieka. W ocenie sądu apelacyjnego postawa L.O. nacechowana jest subiektywizmem dlatego nie może on tym samym żądać ochrony prawnej.

Dodał, że o naruszeniu dobra osobistego w postaci uchybienia godności osadzonego w areszcie nie można mówić w przypadku pewnych uciążliwości lub niedogodności związanych z pobytem w takim zakładzie, polegających na niższym od oczekiwanego standardzie celi czy urządzeń sanitarnych, bowiem dla wielu ludzi nie odbywających kary pozbawienia wolności warunki mieszkaniowe bywają często równie trudne - czytamy w uzasadnieniu.

Sąd Apelacyjny w Warszawie (sygn. akt I ACa 270/14).

PS