Zaczęło się od chóralnych, rozpaczliwych wręcz apeli o nieuchwalanie nowego kodeksu etyki radców prawnych w zaproponowanym kształcie. Następnie ogłoszono pierwszą przerwę, a zaraz po niej kolejne. Skończyło się na tym, że zdecydowaną większość pierwszego dnia nadzwyczajnego zjazdu radców prawnych delegaci spędzili nie na sali obrad, ale w hotelowym holu.

Prezes KRRP Dariusz Sałajewski oraz zaproszeni goście, którzy jako pierwsi wystąpili w piątkowe popołudnie przed ponad 200-osobową widownią, wielokrotnie podkreślali, jak wiele emocji towarzyszy ich spotkaniu. Napiętą atmosferę jeszcze bardziej podkręciły ich zgodne wezwania o odrzucenie propozycji rozluźnienia granic tajemnicy zawodowej oraz dopuszczenia korzystania z płatnego pośrednictwa. W swoim inauguracyjnym przemówieniu szef samorządu radcowskiego, a zarazem formalny przewodniczący zespołu powołanego do opracowania nowego kodeksu etyki, stwierdził wprost, że jest stanowczym przeciwnikiem takich rozwiązań.

W podobnym tonie wypowiedzieli się jego poprzednicy na stanowisku prezesa KRRP – Maciej Bobrowicz i Andrzej Kalwas, którzy ostrzegali, że osłabienie ochrony tajemnic klienta de facto grozi pozbawieniem zawodu radcy prawnego statusu zawodu zaufania publicznego. – Odejście od jego fundamentalnych, tradycyjnych zasad na rzecz różnych ułatwień nie może być antidotum na trudną sytuację na rynku usług prawnych – apelował Kalwas, szef KRRP w latach 1995-2004.

Ci, którzy spodziewali się, że po tych wystąpieniach nastąpi ostra, zacięta dyskusja, wyszli jednak z warszawskiego Sofitelu bardzo rozczarowani. Wiele osób z pewnością mogło odnieść wrażenie, że publiczną wymianę argumentów zastąpiły rozgrywki w kuluarach i to właśnie tam zapadały ważne dla zjazdu ustalenia.

Pomijając rozstrzygnięcia formalne oraz głosowania nad licznymi poprawkami, najważniejszą oficjalną decyzją podjętą pierwszego dnia zjazdu była zgoda na to, aby przedmiotem debaty (a także bazą do wnoszenia poprawek) był pełny projekt nowego kodeksu, a nie wersja skrócona o artykuły dotyczące zasad informowania o wykonywaniu zawodu oraz pozyskiwania klientów. Stanowią one przede wszystkim, jakie dane może zawierać informacja o prowadzonej działalności, jakie formy informowania są zakazane oraz określają warunki pozyskiwania klientów przez internet.

Zespół KRRP zarekomendował, aby artykuły regulujące te kwestie przenieść do regulaminu szczegółowych zasad wykonywania zawodu. Pomysł wyłączenia spornych artykułów z kodeksu etyki w niektórych częściach sali wywołał jednak pomruki oburzenia. Krytycy argumentowali, że nie wyobrażają sobie, aby KRRP, która każdorazowo będzie uchwalała regulamin, jednocześnie miała wyrokować o zasadach wykonywania zawodu przez 30 tys. rzeszę radców. Nie znalazł się natomiast chętny do obrony propozycji zespołu KRRP na forum publicznym. Delegaci w zdecydowanej większości zagłosowali więc za kontynuowaniem prac nad pełną wersją projektu nowego kodeksu (158 głosów „za” i 50 „przeciw”).

Jak okazało się po przerwie, w czasie jej trwania łącznie zgłoszono 46 propozycji poprawek, które były kolejnym dowodem na to, jak kontrowersyjna i niedoskonała (mówiąc oględnie) jest ostateczna wersja tego dokumentu. Niektórzy wnioskodawcy tłumaczyli, że zależy im, aby zjazd zakończył się sukcesem, dlatego jeszcze w ostatniej chwili próbowali usuwać mankamenty projektu, licząc na to, że produkt finalny będzie nie tylko możliwy do zaakceptowania przez większość delegatów, ale też pozwoli korporacji uratować swoją reputację. Inni z kolei sugerowali, że kolejna, solidna porcja poprawek to taktyczna zagrywka zastosowana przeciwników uchwalania nowego kodeksu w brzmieniu zaproponowanym przez zespół KRRP, która miała jeszcze mocniej unaocznić wszystkim, że przedłożony przez niego projekt to zwyczajny bubel prawny. Jeśli wierzyć zwolennikom tej wersji, to celem autorów licznych poprawek jest doprowadzenie do przyjęcia nowelizacji projektu obowiązującego kodeksu przedstawionego zaledwie kilka dni temu przez dziekana warszawskiej OIRP Włodzimierza Chróścika.

Po przekazaniu 46 zgłoszonych propozycji zmian do dalszych prac komisji prezydium nie miało innego wyjścia, jak ogłosić kolejną, długą przerwę. Można było przy tym usłyszeć głosy zdezorientowanych i nieco zmęczonych już delegatów, którzy przyszykowali się na burzliwe obrady, a zamiast tego po raz kolejny kierowali się w stronę hotelowego holu, coraz bardziej wątpiąc w to, że do jakiejkolwiek dyskusji jeszcze w ogóle tego dnia dojdzie. Po godzinie 20 powoli stawało się jasne, że żadnych wystąpień i publicznej wymiany argumentów nie będzie. Delegaci zaczęli opuszczać salę ok. godziny 23:30, kiedy mieli w końcu za sobą żmudne głosowania nad wszystkimi zgłoszonymi poprawkami.