Taśma posła Wiplera namieszała w ostatnich dniach w mediach. Do zdarzenia doszło co prawda rok temu, na jednej z modnych warszawskich imprezowych ulic, ale niedawno upublicznione nagranie z monitoringu miejskiego, ukazujące dość brutalny sposób zatrzymania parlamentarzysty przez policjantów, wzbudziło w tych dniach sporo kontrowersji.

Paragrafy na policję

Jeżeli postawimy tezę, że działanie funkcjonariuszy nie było skutkiem działania parlamentarzysty, to jej konsekwencją będzie ustalenie, że policjanci popełnili przestępstwo przekroczenia uprawnień określone w art. 231 par. 1 kodeksu karnego. Do znamion tego przestępstwa należy działanie na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. - Przyjmuje się, że do dokonania tego przestępstwa niezbędne jest stwierdzenie, że zachowanie funkcjonariusza stworzyło realne niebezpieczeństwo powstania szkody, a nie tylko zagrożenie potencjalne lub ogólne. Ze sformułowania art. 231 par. 1 k.k. nie wynikają żadne wskazania, co do charakteru grożącej szkody. Uzasadniona jest więc szeroka wykładnia obejmująca zarówno szkodę materialną, jak i niematerialną, w tym krzywdę moralną, co wiąże się z różnym charakterem dóbr, którym może zagrażać omawiane przestępstwo - tłumaczy sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.

Ponadto, zgodnie z ustawą o policji - art. 14 ust. 2 - używając siły fizycznej lub wykorzystując siłę fizyczną, nie zadaje się uderzeń, chyba że uprawniony działa w celu odparcia zamachu na życie lub zdrowie własne lub innych osób albo na mienie lub przeciwdziała ucieczce. - Ocena zachowania posła Wiplera i ustalenie stanu faktycznego musi się jednak opierać się na wszystkich zgromadzonych dowodach. Z drugiej strony obraz monitoringu pozwala w miarę jednoznacznie określić, które podmioty działały z użyciem przemocy, a które osoby były obiektem tego oddziaływania - komentuje nagranie radca prawny Michał Paprocki z Kancelarii Radcowskiej Chmaj i Wspólnicy.Dodaje, że zgodnie z tym, co stanowi prawo nie da się pogodzić zachowania, w którym jeden policjant trzyma zatrzymanego, a drugi okłada go policyjną pałką. - Może się nawet okazać, że nagranie z monitoringu przedstawia kilka karalnych czynów: najpierw naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariusza publicznego, a później przekroczenie uprawnień w związku ze spowodowaniem uszczerbku na zdrowiu - wylicza mec. Paprocki. - Nie posiadamy szczegółowej wiedzy na temat całości zdarzenia. Do publicznej wiadomości jak dotąd został jedynie udostępniony krótki fragment nagrania zajścia i nie mamy nawet pewności, czy nie jest on zmanipulowany lub czy nie stanowi jedynie części zapisu. Oczywiście filmik ten może być podstawą do złożenia przez pokrzywdzonego zawiadomienia i dowody w sprawie będą podlegały ocenie najpierw przez prokuraturę, a później ewentualnie przez sąd. Sąd w oparciu o całokształt zgromadzonych dowodów będzie je oceniał oraz poddawał analizie zachowanie zarówno posła jak i interweniujących funkcjonariuszy. Znany nam na chwilę obecną film nie jest jedynym dowodem w sprawie i nie może pozwalać nam na ferowanie orzeczeń, nawet w trybie przypuszczającym - studzi sędzia Puchalski.

Przekroczenie uprawnień jest przestępstwem ściganym z urzędu, a więc prowadzenie postępowania przeciwko nagranym policjantom nie zależy od wniosku pokrzywdzonego. Wniosek posła spowoduje, że właściwy organ będzie musiał go rozpoznać. Jeżeli odmówi wszczęcia postępowania, pokrzywdzony złoży zażalenie i wówczas sąd zapozna się z tą sprawą. - Pamiętać jednak należy, że ocena tych czynów musi być obiektywna. O tej ocenie nie może decydować to, czy pokrzywdzonym albo sprawcą jest poseł albo policjant. Te kategorie, w zakresie odpowiedzialności karnej, możemy stosować jedynie następczo - wyjaśnia mec. Paprocki.

Jest jeszcze par. 5 ust. 1 rozporządzenia Rady Ministrów z 17 września 1990 r. w sprawie określenia przypadków oraz warunków i sposobów użycia przez policjantów środków przymusu bezpośredniego. (Dz. U. z 12 października 1990 r.). Zgodnie z nim siłę fizyczną stosuje się w celu obezwładnienia osoby, odparcia czynnej napaści albo zmuszenia do wykonania polecenia. Przepis ten jest podstawą prawną do stosowania siły fizycznej wobec osoby, która nie podporządkowuje się poleceniom funkcjonariusza, dopuszcza się czynnej na niego napaści lub jej zachowanie wskazuje na to, że musi zostać obezwładniona. Rozporządzenie zabrania funkcjonariuszowi policji przy użyciu siły fizycznej na zadawanie uderzeń. - Wydaje się oczywistym, że w sytuacji gdyby sąd ustalił ponad wszelką wątpliwość, że funkcjonariusze policji naruszyli przepisy rozporządzenia, w zakresie zakazu zadawania uderzeń i nie miałoby miejsca działanie w formie kontratypu, to mogą oni odpowiadać karnie - uważa sędzia Puchalski.

Ale zaznacza, że wciąż nie jest możliwe na chwilę obecną dokonanie oceny czy doszło do przekroczenia uprawnień przez policjantów. Dopiero analiza całokształtu materiału dowodowego, w tym również zeznań świadków, innych nagrań oraz ocena winy i zamiaru powoli na ustalenie czy doszło do czynu karalnego ze strony funkcjonariuszy.

Tak więc podstawowym narzędziem prawnym, z jakiego może w takiej sytuacji skorzystać parlamentarzysta jest zawiadomienie złożone do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy policji. - Oczywiście nie zmienia to statusu pana posła, względem którego nadal będzie prowadzone postępowanie. Sąd po analizie całości materiału dowodowego wyda stosowne orzeczenie zarówno w zakresie zarzutów postawionych posłowi, jak też rozpozna ewentualne zażalenie posła na decyzję prokuratora po złożeniu przez niego zawiadomienia z art. 231 k.k. - pointuje sędzia Puchalski.

Rekompensata od państwa

Poza postępowaniem karnym poseł Wipler może dochodzić od Skarbu Państwa zadośćuczynienia. Skarb Państw zgodnie z kodeksem cywilnym odpowiada za czyny swoich służb. Każdy, kto został pokrzywdzony zachowaniem funkcjonariusza może również żądać właściwego odszkodowania, a jego rozmiar jest oczywiście uzależniony od rzeczywiście poniesionej szkody. - Odpowiedzialnym będzie Skarb Państwa, co nie wyklucza drogi cywilnej przeciwko funkcjonariuszom. Oczywiście musi być to poprzedzone bardzo szczegółowym postępowaniem zarówno w zakresie samego czynu, jak również postępowania funkcjonariuszy policji (adekwatności użytych środków). Brak dogłębnej analizy, nawet przy uznaniu, ze nie doszło do czynu karalnego, może być inaczej ocenione przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu - dodaje.

I tak trybunał w 2009 r. (skarga nr 15562/02) uznał, że pobicie mężczyzny zatrzymanego przez policję i brak wystarczającego śledztwa w tej sprawie stanowiło naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Chodziło o sprawę z 2000 r., kiedy to w Legionowie policjanci zatrzymali pijanego mężczyznę, który miał dopuścić się zniszczenia mienia publicznego. Delikwent został przez policjantów przewalony na ziemię i skopany przez mundurowych. Wniósł zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Sam zaś odpowiadał za znieważenie policjantów. ETPCz zasądził wtedy na rzecz rodziców mężczyzny (bo to oni wnieśli skargę do trybunału) 10 tys. euro zadośćuczynienia od państwa polskiego. - Jeżeli mielibyśmy w pieniądzu wycenić uszczerbek związany z dobrym imieniem i nietykalnością osobistą posła, zadośćuczynienie w tej sprawie powinno być kwotą znaczną - uważa mec. Paprocki.

Jednocześnie podkreśla, że koszt tej quasi interwencji poniesie przede wszystkim podatnik. - Stąd dbając o własny interes, to właśnie opinia publiczna powinna przeciwstawić się praktykom policji - apeluje mec. Paprocki.

Ewa Maria Radlińska