Oddzielnie badana w TK jest skarga konstytucyjna na ten sam zapis, złożona przez Jana Krzysztofa Bieleckiego po tym, jak sądy odrzuciły jego pozew wobec Janusza Palikota, uznając, że szefa TR chroni immunitet. Prokurator Generalny i Sejm chcą, by TK umorzył tę sprawę z powodów formalnych - bo Bielecki nie wystąpił do Sejmu o uchylenie immunitetu Palikota.
Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora stanowi: "Poseł lub senator nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu. Za taką działalność poseł lub senator odpowiada tylko przed Sejmem lub Senatem. Działalność, o której mowa w ust. 1, obejmuje zgłaszanie wniosków, wystąpienia lub głosowania na posiedzeniach Sejmu, Senatu lub Zgromadzenia Narodowego oraz ich organów, na posiedzeniach klubów, kół i zespołów poselskich, senackich lub parlamentarnych, a także inną działalność związaną nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu".
Według RPO zakwalifikowanie danego działania jako wchodzącego bądź nie w zakres sprawowania mandatu nie zostało uregulowane precyzyjnie, co narusza zasadę przyzwoitej legislacji. Zdaniem Lipowicz efektem jest ograniczenie prawa do sądu innych osób. Według RPO pojęcie "innej działalności" budzi wątpliwości w doktrynie, w której prezentowane są dwa stanowiska. Jedno zawęża zakres immunitetu parlamentarnego tylko do działalności podejmowanej na forum parlamentu i w jego organach, drugie natomiast rozszerza go także na działania poza parlamentem, ale ściśle i nieodłącznie związane z wykonywaniem mandatu.
W stanowisku dla TK zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand napisał, że kwestionowany zapis jest zgodny z konstytucją i europejską konwencją. Podkreślił, że "inna działalność związana nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu" nie obejmuje innych zachowań niż zdefiniowane w wyrażeniu "działalność wchodząca w zakres sprawowania mandatu poselskiego". Zgodził się przy tym, że zwrot "inna działalność" jest niedookreślony i wymaga każdorazowego precyzowania przy rozpatrywaniu danej sprawy. "Skoro ustawodawca wprowadził zwrot niedookreślony, to tym samym zaakceptował sytuację, w której sens, znaczenie, a przez to także zakres przepisu zawierającego taki zwrot niedookreślony będzie wypracowywany w praktyce stosowania prawa" - dodał.
Podkreślił, że zasadniczą funkcją immunitetu nie jest nadanie parlamentarzystom przywileju nieodpowiedzialności, lecz zagwarantowanie im niezależności wykonywania mandatu oraz zagwarantowanie autonomii parlamentu. Dlatego sformułowanie o "innej działalności" nie narusza standardu dopuszczalnych wyjątków od zasady równości.
Hernand powołał się na wyrok Sądu Najwyższego z 2010 r., który uznał, że immunitetem jest objęta m.in. działalność polegająca na publicznym informowaniu wyborców o swojej pracy w parlamencie, w komisjach i klubach oraz o uzyskanych w wyniku tego informacjach ważnych społecznie. Nie jest natomiast nim objęte "przedstawianie nieprawdziwych faktów dotyczących osób, które znalazły się w kręgu zainteresowania posła ze względu na działalność wchodzącą w zakres sprawowanego mandatu - jeżeli fakty te nie zostały wskazane w toku prac Sejmu". Nie jest również objęte immunitetem naruszanie dóbr innych osób wypowiedziami obejmującymi oceny i opinie o tych osobach - chyba że stanowiły one element dokumentu będącego podstawą lub wynikiem prac Sejmu (jego organów) albo wniosku, wystąpienia lub głosowania.
Badana oddzielnie skarga Bieleckiego dotyczy słów Palikota po expose premiera Donalda Tuska z 2011 r., kiedy zapowiedział on podatek od wydobycia surowców, m.in. miedzi i srebra - po tej zapowiedzi wartość akcji KGHM gwałtownie spadła. Palikot powiedział wówczas na konferencji prasowej, że jeśli Bielecki - szef Rady Gospodarczej przy premierze - wiedział o planach rządu co do podatku i wykorzystał tę wiedzę, to "być może mamy do czynienia z największym skandalem w tym zakresie w ciągu całego roku".
Komisja Nadzoru Finansowego uznała, że przed expose nie było nieprawidłowości w obrocie akcjami KGHM. Sam Bielecki nazwał słowa Palikota kłamstwem. Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił jego pozew - uznał, że wypowiedź Palikota chroni immunitet, gdyż dotyczyła ona "bieżącej pracy Sejmu". Potem potwierdził to Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sądy przyjęły, że słowa pozwanego kwalifikują się do "innej działalności związanej nieodłącznie ze sprawowaniem mandatu".
W skardze adwokat Bieleckiego mec. Roman Giertych napisał, że wskutek tego niekonstytucyjnego zapisu immunitet rozszerzono na działania posłów adresowane nie do organów Sejmu lub innych urzędów, ale do opinii publicznej i nieodnoszące się do "indywidualnych spraw merytorycznych", a mogące naruszać dobra osobiste. Zdaniem skargi posłowie powinni informować wyborców wyłącznie o pracy własnej oraz działalności organu Izby, do którego ich wybrano. Giertych uważa, że słów Palikota nie można kwalifikować jako informowanie wyborców o jego pracy, bo były "wyłącznie pretekstem do wysunięcia całkowicie bezprawnych oskarżeń pod adresem skarżącego, pod osłoną immunitetu". Giertych dodał, że w debacie nazwisko Bieleckiego w ogóle nie padło.
Hernand wniósł o umorzenie sprawy, gdyż skargę konstytucyjną można badać tylko wtedy, jeśli skarżący wyczerpał pełną drogę sądową. Bielecki nie wystąpił zaś do Sejmu o uchylenie immunitetu Palikota. "Strona powodowa, wychodząc z nietrafnego, jak się okazało, przekonania, że czyn pozwanego nie był objęty immunitetem, nie wystąpiła do Sejmu o niezbędną zgodę, a nawet twierdziła, że takiej potrzeby nie było" - napisał Hernand. Dodał, że dopiero odmowa uchylenia immunitetu - a w konsekwencji ponowne odrzucenie pozwu przez sąd - otworzy drogę do skargi konstytucyjnej. Wtedy też aktualny stałby się jego zarzut, iż objęcie immunitetem twierdzeń pozwanego było "zamknięciem konstytucyjnego prawa jednostki do sądu".
Również Sejmu wniósł o umorzenie sprawy, bo sprzeczne z konstytucją byłoby wyłączenie prawa do sądu co do każdej działalności parlamentarzystów, a tak nie jest.
(PAP)