Polska przegrała wczoraj przed luksemburskim Trybunałem Sprawiedliwości spór z Komisją Europejską o blisko 300 mln zł i ponad 23 mln euro. Chodzi o pieniądze dla rolników z funduszy EFOGR, EFGR i EFRROW wspomagających rozwój wsi, których nie dostaniemy w kolejnych latach.
Zdaniem europejskich sędziów KE nie ma obowiązku wyczerpująco wykazywać braku dostatecznej kontroli w państwie członkowskim nad wykorzystaniem unijnych środków ani nieprawidłowości w przedkładanych przez władze krajowe danych. Wystarczy, że Komisja wskaże dowody dotyczące jej poważnych i uzasadnionych wątpliwości co do kontroli i informacji statystycznych z nich pochodzących, by mogła odebrać część przyznanego państwu członkowskiemu finansowania.
Tymczasem Polska wnosiła najpierw do luksemburskiego sądu, a kiedy przed nim przegrała, do TSUE – o stwierdzenie nieważności decyzji KE pozbawiającej nas finansowania niektórych wydatków poniesionych na rozwój obszarów rolniczych. KE zarzuciła nam zbyt liberalne kwalifikowanie gruntów do programów pomocowych. Polska dowodziła z kolei, że kontrole unijnych audytorów miały miejsce ponad pół roku po przeprowadzeniu krajowych sprawdzianów. A w tym czasie mogło dojść do zmiany sposobu użytkowania gruntów lub zaniechania odpowiednich zabiegów agrotechnicznych. Poza tym uchybienia obejmowały tylko pięć działek z sześćdziesięciu wziętych pod lupę.
Niemniej najpierw sąd, a potem TSUE doszły do wniosku, że takie argumenty nie wystarczą, by uznać, że nasz system kontroli gruntów jest wiarygodny i skuteczny. Sędziowie TSUE dodali, że państwo członkowskie ma większą łatwość w gromadzeniu i weryfikowaniu danych niezbędnych do rozliczenia dofinansowania z Europejskiego Funduszu Orientacji i Gwarancji Rolnej. Z tego powodu to na nim ciąży obowiązek przedstawienia szczegółowego i pełnego dowodu na to, jak przebiegała kontrola wykorzystania unijnych pieniędzy, a także – w razie czego – wskazanie nieprawidłowych twierdzeń Komisji.
Trybunał nie uznał również naszego argumentu, że gdyby rolnik dopuścił się oszustwa, to musiałby zwrócić przekazane mu pieniądze i podlegałby sankcjom karnym. Taki sposób myślenia doprowadziłby bowiem – zdaniem europejskich sędziów – z jednej strony do zawieszenia stosowania prawa Unii, a z drugiej niósłby niedopuszczalne ryzyko dla europejskich funduszy.
ORZECZNICTWO
Wyrok TSUE z 16 października 2014 r. w sprawie C-273/13 P. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia