Profesor Ryszard Piotrowski na łamach Dziennika Gazety Prawnej powiedział, że „wprowadzanie obowiązkowych szczepień to porażka państwa, która dodatkowo osłabia jego autorytet”, a ponadto, że przymus w tym zakresie będzie oznaczać, że ofiarami wirusa staną się również prawa człowieka. Moim zdaniem, jest właśnie zupełnie odwrotnie.

I.

Zacznijmy od końca. Czy naprawdę przymus szczepień przeciwko COVID-19 będzie tworzył precedens do rozszerzania kontroli nad jednostką, co w efekcie będzie oznaczać, że ofiarami wirusa padną prawa człowieka? Trudno zgodzić się z taką tezą.

Po pierwsze zauważmy, że państwo, jeśli będzie chciało mieć nad jednostką większą kontrolę, wcale nie musi się uciekać do przymusu szczepień i wcale nie musi w ten sposób tworzyć żadnego precedensu – ma ku temu lepsze i skuteczniejsze narzędzia, dodatkowo takie, których wprowadzanie nie będzie uważnie monitorowane (a trzeba mieć świadomość, że wprowadzanie obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19 odbywałoby się przy wzmożonej kontroli społecznej).

Po drugie, przymus szczepień już istnieje – mamy przecież obowiązkowe szczepienia ochronne. Powszechne i obowiązkowe szczepienia przeciwko COVID-19 nie tworzyłyby żadnego precedensu – COVID-19 stałby się po prostu kolejną chorobą zakaźną objętą obowiązkiem szczepień ochronnych.

Po trzecie trzeba wskazać, że prawa człowieka już stały się ofiarą koronawirusa – a to przez nakładane niezgodnie z Konstytucją RP ograniczenia w zakresie np. swobody działalności gospodarczej czy wolności zgromadzeń. Wprowadzenie przymusu szczepień pozwoliłoby prawa człowieka chronić – im szybsze wyszczepienie odpowiednio wysokiego odsetka populacji, tym mniejsze ryzyko kolejnych lockdownów, zapewne znów wprowadzanych bez właściwej podstawy prawnej. Dalej – tym większa też szansa, że będziemy mogli ze swoich praw i wolności swobodnie korzystać, i to nie dlatego, że władza państwowa przestanie nam ich zabraniać, ale dlatego, że będziemy się czuli bezpiecznie, bo będziemy mieli świadomość, że transmisja wirusa w populacji jest ograniczona.

II.

Sytuacja, w której od półtora roku mamy destrukcyjnie wpływającą na wiele aspektów naszego życia pandemię i w której konieczne staje się wprowadzenie obowiązkowych szczepień, które skutki tej pandemii dla zdrowia jednostek i zdrowia publicznego mają ograniczyć, nie jest porażką państwa, ale jest porażką społeczeństwa. Jest naszą porażką.

Świat medycyny, na czele z WHO mówi, że szczepienia przeciwko COVID-19 są bezpieczne i skuteczne. Mówi, że szczepienia pomogą w walce z pandemią. A w Polsce akcja szczepień już hamuje, mimo że pierwszej dawki nie przyjęła nawet połowa Polaków. Autorytet państwa tu nie gra roli, skoro nie działa autorytet lekarzy, naukowców i organizacji międzynarodowych. Racjonalne argumenty – niestety – nie zawsze pomagają.

Dostrzeżmy jeszcze, że jest taka grupa Polaków, która się nie szczepi z lenistwa, „bo nie trzeba”. Sami w sobie oporów przed szczepieniami nie mają, ale skoro nikt ich nie pogania, to sobie je odpuszczają. To ta grupa, która czeka, aż ktoś da im nie tylko marchewkę, ale postraszy ich też kijkiem. We Francji prezydentowi Macronowi udało się w ciągu doby takim kijkiem zmobilizować blisko milion Francuzów do zaszczepienia się. W Polsce stałoby się zapewne podobnie.

III.

Na koniec wypada odnieść się do wątpliwości natury konstytucyjnej, które wiązałyby się z obowiązkowymi szczepieniami przeciwko COVID-19. Jeśli miałby ktoś podnosić, że są one niezgodne z Konstytucją RP, to podważyłby tym samym legalność obowiązkowych szczepień przeciwko błonicy, gruźlicy, krztuścowi, śwince, różyczce…, które przecież są z nami już od dość dawna.

Jak już wspominałem, COVID-19 stałby się – tylko i aż – kolejną chorobą zakaźną objętą obowiązkowymi szczepieniami. Czy skoro obowiązkowo szczepimy przeciwko śwince czy tężcowi, to czy nie byłoby zasadne, by obowiązkowo szczepić przeciwko COVID-19 – chorobie, która ostatnie miesiące wszystkich ludzi na świecie obróciła o 180 stopni i która w Polsce przyniosła największą liczbę zgonów od II wojny światowej? Czy czy nie byłoby zasadne, by obowiązkowo szczepić przeciwko chorobie, przez którą padają biznesy, zamykane są szkoły i urzędy, przez którą zapychane są szpitale? Czy nie byłoby zasadne szczepić obowiązkowo, by pokonać wirusa, którego ofiarą są nie tylko prawa człowieka, ale również nasze zdrowie i życie?

IV.

I nie wystarczy poprawić funkcjonowania służby zdrowia czy kupić więcej respiratorów, jak sugeruje pan profesor. Bo im wirus dłużej krąży pośród społeczeństwa, tym więcej okazji ma na to, by zmutować. No i lepiej zapobiegać, niż leczyć – jak głosi prawda stara, jak świat.

Łukasz Korzeniowski
Student II roku prawa WPiA UJ