Nowe prawo restrukturyzacyjne daje sądowi pełną paletę zapobiegania nadużyciom. Prawidłowe wykorzystywanie tych instrumentów wymaga nie tylko znajomości przepisów, lecz także realnej ekonomii i zasad rządzących rynkiem - mówi w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej Piotr Zimmerman, radca prawny.
Piotr Zimmerman, radca prawny, brał udział w pracach nad założeniami do ustawy – Prawo restrukturyzacyjne / Media / materialy prasowe
Czy rozwiązania przyjęte w projekcie ustawy – Prawo restrukturyzacyjne – jak twierdzą sceptycy – mogą umożliwić dłużnikowi legalne przedłużanie w nieskończoność uzdrawianie firmy ze szkodą dla wierzyciela?
Nie mogą. Konstrukcja planowanego prawa restrukturyzacyjnego skupia się właśnie na uniemożliwieniu nadużycia nowych procedur. O potrzebie zmian zadecydowały obecne rozwiązania, które dramatycznie ograniczają możliwość zawarcia i skutecznego wykonania układu. Statystyki są w tym zakresie porażające i wskazują na absolutną nieskuteczność obecnego systemu. Mniej niż kilka procent postępowań rozpoczętych jako zmierzające do układu kończy się jego zatwierdzeniem i wykonaniem. Oznacza to, że obecne uregulowania wprawdzie chronią, ale raczej przed zawarciem układu, niż przed stratą u wierzyciela.
Projekt ustawy przewiduje aż cztery postępowania restrukturyzacyjne, które zdaniem niektórych niewiele różnią się od siebie.
Ustawa nie zezwala na zastosowanie każdego z czterech postępowań restrukturyzacyjnych. Już odpowiedź na pytanie o liczbę wierzytelności spornych wyklucza połowę z możliwości, bo tylko poniżej pułapu 15 proc. wierzytelności spornych można skorzystać z samodzielnego zbierania głosów lub wstępnego zgromadzenia wierzycieli celem zawarcia układu. Ponadto postępowanie sanacyjne uniemożliwia dłużnikowi jakiekolwiek manipulacje, bo z zasady będzie mu wtedy odbierany zarząd i jakikolwiek wpływ na dysponowanie majątkiem. Z kolei samodzielne zbieranie głosów i wstępne zgromadzenie wierzycieli, które nie ograniczają dłużnika w dysponowaniu majątkiem, również nie dają mu żadnych przywilejów w stosunku do wierzycieli, którzy mogą swobodnie prowadzić egzekucje z jego majątku. Pozostaje zatem tylko jedno postępowanie, które pozostawia dłużnikowi zwykły zarząd pod nadzorem nadzorcy sądowego i jednocześnie chroni przed egzekucjami. Jest to zwykłe postępowanie układowe, które niczym się nie różni od obecnego postępowania upadłościowego z możliwością zawarcia układu. Innymi słowy – tam, gdzie prawo restrukturyzacyjne daje dodatkowe możliwości, tam jednocześnie usuwa potencjalne zagrożenie dla wierzycieli – albo przez brak ochrony przed egzekucją, albo poprzez odebranie dłużnikowi zarządu. Jednocześnie dzięki wydzieleniu czterech odrębnych procedur dłużnik otrzyma wyraźny sygnał, że zwlekanie z restrukturyzacją uniemożliwi mu skorzystanie z procedur prostych i nieograniczających prawa dysponowania majątkiem.
Wielu profesjonalnych pełnomocników twierdzi, że wierzyciel uniknie pułapek stawianych przez nieuczciwego dłużnika tylko dzięki postawie sędziego prowadzącego sprawę. Podziela pan tę opinię?
Zdecydowanie tak. Dobra i stabilna kadra sędziowska to podstawowy warunek powodzenia reformy prawa upadłościowego. Nowe prawo restrukturyzacyjne daje sądowi pełną paletę instrumentów do zapobiegania nadużyciom. Prawidłowe wykorzystanie tych instrumentów wymaga jednak nie tylko znajomości prawa, lecz także wielkiego doświadczenia życiowego, znajomości realnej ekonomii i praw rządzących rynkiem. Dobrze wykwalifikowana kadra sędziowska może z użyciem instrumentów prawa restrukturyzacyjnego zaoszczędzić gospodarce niewyobrażalnie dużych kwot potrzebnych na odtworzenie miejsc pracy i potencjału gospodarczego likwidowanych w procedurze upadłościowej lub niszczejących po oddaleniu wniosku przedsiębiorstw.
Zatem kolejnym krokiem powinna być reforma sądów upadłościowych?
Materia, o której orzekają sędziowie upadłościowi, jest najbardziej skomplikowaną i wielowątkową ze wszystkich, z którymi stykają się sędziowie sądów rejonowych i okręgowych. Dotyczy największych sum, często znacznie przewyższających granice właściwości sądu rejonowego. Dlatego elementem sensownej reformy powinno być przeniesienie właściwości sądu upadłościowego do poziomu sądów okręgowych oraz koncentracja spraw upadłościowych w miastach będących siedzibami sądów apelacyjnych – czyli utworzenie w Polsce nie więcej niż 12 silnych, co najmniej 6-osobowych wydziałów upadłościowych. W takich wydziałach można wykształcić kadrę zdolną do prawidłowego i szybkiego odróżnienia dłużnika, który jest uczciwy i rzeczywiście chce w drodze układu spłacić swoje długi, od takiego, który planuje wykorzystać instrumenty prawa do ucieczki z majątkiem i utrudniania wierzycielom egzekucji.