W razie zbrojnej napaści na Polskę prezydent ma zdecydować na wniosek Rady Ministrów o dniu, w którym rozpocznie się wojna na naszym terytorium. Identyczny mechanizm ma dotyczyć zakończenia konfliktu. Takie rozwiązanie zawiera projekt ustawy o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej oraz niektórych innych ustaw. Dziś w Sejmie jego pierwsze czytanie. Dokument, określany ustawą o kierowaniu obroną państwa, przygotował prezydent.
W razie zbrojnej napaści na Polskę prezydent ma zdecydować na wniosek Rady Ministrów o dniu, w którym rozpocznie się wojna na naszym terytorium. Identyczny mechanizm ma dotyczyć zakończenia konfliktu. Takie rozwiązanie zawiera projekt ustawy o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej oraz niektórych innych ustaw. Dziś w Sejmie jego pierwsze czytanie. Dokument, określany ustawą o kierowaniu obroną państwa, przygotował prezydent.
Obecnie zgodnie z art. 116 konstytucji to Sejm decyduje o stanie wojny i zawarciu pokoju. Ponadto posłowie mogą podjąć uchwałę o stanie wojny jedynie w razie zbrojnej napaści na nasze terytorium lub gdy z umów międzynarodowych wynika zobowiązanie do wspólnej obrony przeciwko agresji. Jeśli Sejm nie może się zebrać na posiedzenie, o stanie wojny postanawia prezydent. Konstytucja nie określa jednak konkretnej daty, od której należy uznać, że trwa wojna.
W ocenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) podległego prezydentowi konstytucyjna regulacja jest niewystarczająca. Tym bardziej że stan wojny, o którym się mówi w ustawie, nie jest tożsamy z czasem wojny.
– Rzeczywistość i sytuacja na Ukrainie zmuszają nas, aby jasno i precyzyjnie określić w przepisach konstytucyjną kategorię czasu wojny. Dawniej sprawa była prosta: obce wojska przekraczały granicę i oznaczało to, że jest wojna. Dzisiaj, jak pokazują działania Rosji przeciwko Ukrainie, granica pomiędzy pokojem a wojną nie jest taka oczywista – mówi gen. Stanisław Koziej, szef BBN.
– Jeśli czas wojny nie zostanie jasno określony, to np. wojewoda, który ma zdefiniowane kompetencje do stawiania zadań w tym okresie, będzie je wdrażał np. na podstawie tego, że dwa samoloty wojskowe przeleciały nad jego urzędem – dodaje.
Dlatego w myśl projektu czas wojny ma być terminem odnoszącym się zasadniczo do momentu przeprowadzenia rzeczywistych działań wojennych. W ocenie autorów określenie czasu wojny ma mieć znaczenie nie tylko do działalności organów administracji publicznej, lecz także do przedsiębiorców, organizacji społecznych i osób fizycznych.
– Sprawa bezpieczeństwa państwa jest najważniejsza i regulacje jej dotyczące powinny być jasne i konkretne. Warto też zaznaczyć, że mija prawie rok od czasu zmian przepisów dotyczących systemu kierowania siłami zbrojnymi. Nowe rozwiązania czekają na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego. Od orzeczenia będzie zależało, w jakim kierunku powinny iść zmiany, w tym te dotyczące definicji czasu wojny – przekonuje płk Marian Babuśka, przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych.
Prezydenccy prawnicy argumentują, że w polskim prawodawstwie pojęcie czasu wojny występuje w około 40 ustawach i 70 rozporządzeniach. Jednak nigdzie nie jest to pojęcie sprecyzowane, od jakiego dnia należy ten czas liczyć.
Eksperci zauważają, że propozycja zmian i zdefiniowanie tego pojęcia nie wiążą się tylko z chęcią uporządkowania przepisów. – Do tych działań z pewnością dało impuls ewentualne zagrożenie dla naszego kraju, które może być ze strony Rosji – twierdzi gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
– Mam nadzieję, że parlament szybko zdefiniuje pojęcie czasu wojny, bo gdyby obecnie do niej doszło, mielibyśmy chaos kompetencyjny i organizacyjny we wszystkich strukturach państwa, ale też innych organizacji – ostrzega.
Projekt przed I czytaniem
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama