Jeżeli dwukrotnie awizowana przesyłka sądowa nie zostanie odebrana w terminie przewidzianym przez procedurę karną, zostaje uznana przez sąd lekarski za doręczoną zastępczo. To, że obrońcy lub obwinionemu uda się odebrać dużo później pismo z poczty, nie ma wpływu na prawo do obrony ani na rozstrzygnięcie sądowe – orzekł Sąd Najwyższy.

Początkiem sprawy było postępowanie dyscyplinarne przeciwko dentyście za błędy w sztuce lekarskiej i nieudostępnienie pacjentce (na jej wyraźne żądanie) dokumentacji medycznej. Miał on przeprowadzić w sposób nieprawidłowy zabiegi protetyczne, narażając kobietę na kosztowne poprawki u innych lekarzy. Pacjentka złożyła też stosowną skargę do Izby Lekarskiej i zamierzała wytoczyć lekarzowi proces. Nie udało jej się to ze względu na brak dokumentacji – stomatolog nie tylko odmówił jakichkolwiek informacji i danych dotyczących leczenia, lecz także zakwestionował fakt swoich błędów. Wobec braku dokumentacji sądy lekarskie – nie mając dostatecznych dowodów – uniewinniły mężczyznę z zarzutów dotyczących błędów medycznych, ale nałożyły na niego karę pieniężną (5 tys. zł) za niewydanie dokumentacji. Naczelny Sąd Lekarski (NSL) podtrzymał to orzeczenie i kara stała się prawomocna.
Mimo wielokrotnych monitów stomatolog jej nie zapłacił. Rzecznik dyscyplinarny wytoczył mu więc sprawę o niewykonanie prawomocnego orzeczenia. Sądy lekarskie orzekły nie tylko nakaz zapłaty zaległej kary, lecz także wymierzyły karę zawieszenia prawa wykonywania zawodu na rok i zdecydowały o publikacji orzeczenia w lokalnym biuletynie izby lekarskiej.
Obrońca stomatologa złożył przeciwko temu orzeczeniu kasację do Sądu Najwyższego. Zarzucał w niej, że kara była niewspółmierna do czynu, i stawiał poważne zarzuty proceduralne.
Tymczasem w dotychczasowych sprawach dyscyplinarnych dentysta i jego pełnomocnik niezbyt poważnie podchodzili do kwestii sądowych – na rozprawach składali liczne wnioski, niekiedy służące ewidentnemu przeciąganiu postępowania, notorycznie nie odbierali także z poczty pism procesowych. Tak się też stało w przypadku wezwania na rozprawę przed NSL. Choć awiza trafiły do skrzynek pocztowych w kancelarii obrońcy i u obwinionego, nikt nie zgłosił się na pocztę po odbiór przesyłki.
Przypomnijmy, że zgodnie z art. 133 par. 2 kodeksu postępowania karnego, gdy doręczyciel pozostawi w skrzynce pocztowej awizo, adresat ma siedem dni na odbiór pisma z poczty. Gdy tego nie zrobi, listonosz ponownie zostawia awizo z obowiązkiem odbioru po kolejnych siedmiu dniach. Jeżeli adresat nadal nie odbierze, k.p.k. uznaje pismo sądowe za doręczone (jest to tzw. doręczenie zastępcze).
W tym przypadku sprawę wyznaczono w NSL na 13 lutego, a drugie awizo miało datę 28 stycznia i nie zostało odebrane. NSL uznał wezwanie za doręczone i przeprowadził rozprawę, na której zapadło orzeczenie o karze. Choć co do zasady nieodebrane pismo powinno wrócić do adresata, w tym przypadku z niewiadomych powodów przeleżało na poczcie jeszcze około dwóch tygodni i pełnomocnik lekarza odebrał je 17 lutego, czyli już po rozprawie w NSL i wydaniu orzeczenia. Z tego powodu kolejnym punktem kasacji było pozbawienie prawa do obrony obwinionego. Zdaniem obrony skoro pismo pozostawało na poczcie i zostało przez niego odebrane, sprawa przed NSL nie powinna się odbyć pod nieobecność obwinionego i jego obrońcy.
Sąd Najwyższy odrzucił ten argument, oddalając kasację w całości jako oczywiście bezzasadną.
– W aktach sprawy są dokumenty, w tym wydruki z pocztowego systemu komputerowego, precyzyjnie określające, kiedy zostały pozostawione awiza. Kodeks postępowania karnego w tej kwestii jasno określa zasady: liczy się siedem dni od pierwszego awizowania i siedem kolejnych dni od drugiego, a zatem strona miała 14 dni na odbiór pisma. Nie uczyniła tego w terminach procesowych, a zatem prawidłowo uznano doręczenie zastępcze. Nie można więc mówić o ograniczeniu prawa do obrony – powiedziała sędzia Barbara Skoczkowska.
SN odniósł się też do przewinienia, za które został ukarany lekarz. – Nie ma wątpliwości, że mimo monitów wymierzona kara pieniężna nie została zapłacona. Mając na uwadze ten fakt oraz zachowanie lekarza w poprzednich sprawach – w których było ono przedmiotem krytyki ze względu na ewidentne nadużywanie prawa do obrony, niestosowne uwagi w stosunku do sądu i rzeczników dyscyplinarnych – należy uznać, że postawa obwinionego jest niegodna lekarza. To przekonanie wzmacnia także uchylenie się od wykonania prawomocnego orzeczenia sądu lekarskiego. To też jest poważne przewinienie dyscyplinarne – stwierdziła w konkluzji sędzia Skoczkowska.
ORZECZNICTWO
Postanowienie Sądu Najwyższego z 17 marca 2021 r., sygn. akt I KK 174/20. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia