Amerykańscy prawnicy mogą już bez obaw przekopywać profile społecznościowe i blogi potencjalnych ławników w poszukiwaniu informacji sygnalizujących, jak zachowaliby się w czasie procesu, gdyby zostali wybrani na przysięgłych.

Stowarzyszenie Prawników Amerykańskich (ABA) ogłosiło, że wykorzystywanie wpisów i danych zamieszczanych w social media przez kandydatów na członków ławy przysięgłych, jest zgodne z kodeksem etyki zawodowej. Nadal nie można jednak śledzić ich profili, "lubić" ich komentarzy ani w jakikolwiek inny sposób aktywnie nawiązywać z nimi kontakt w internecie. Prawnicy mają też prawo przeglądać media społecznościowe, które wysyłają swoim użytkownikom powiadomienia o tym, że są obserwowani, jak to ma miejsce w przypadku portalu dla profesjonalistów LinkedIn.

Chociaż obecnie amerykańscy sędziowie dość powszechnie zakazują przysięgłym komentowania spraw na forach internetowych i w mediach społecznościowych, to nie zawsze byli zgodni, że zamieszczone na ich profilach informacje o hobby, pracy czy rodzinie mogą wykorzystywać prawnicy.

Etyczne dylematy związane z monitorowaniem profili społecznościowych już kilka lat temu dostrzegły lokalne samorządy zawodowe, lecz do tej pory zaledwie kilka z nich przygotowało oficjalne wytyczne dotyczące korzystania z Twittera czy Facebooka. Brak jasnych reguł nie przeszkodził jednak kancelariom w korzystaniu z usług firm konsultingowych specjalizujących się w przekopywaniu i analizowaniu informacji o ławnikach rozsianych na różnych portalach. Zresztą amerykańscy prawnicy od dawna bez skrupułów sięgają po pomoc tzw. konsultantów procesowych i grup fokusowych przy kompletowaniu składu ławy przysięgłych. Jak twierdzi Joseph Rice, szef firmy Jury Research Institute zajmującej się monitorowaniem social media, serwisy takie właśnie jak Facebook i Twitter dają dużo lepszy wgląd w sposób myślenia i nastawienie przysięgłych, niż wypełnione kwestionariusze sądowe.

W ostatnich latach wielokrotnie zdarzało się, że wpisy na blogach, tweety i inne formy aktywności w social media zakłócały przebieg procesów, a nawet doprowadzały do ich unieważnienia bądź wymiany składu przysięgłych. W trakcie procesu ConAgry z 2010 r., amerykańskiego giganta spożywczego oskarżonego o produkcję popcornu zwierającego trujące związki, jego obrońca odkrył na profilu facebookowym jednego z ławników antykorporacyjne slogany. Pełnomocnik natychmiast wystąpił o wykluczenie mężczyzny z ławy przysięgłych, dowodząc, że ukrył on przed sądem swoje krytyczne nastawienie do biznesu. Sędzia zaś zgodził się, że takie uprzedzenie nie przystoi obywatelom podczas sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Natomiast podczas procesu o prawo do opieki nad dzieckiem w Karolinie Północnej żona prawnika jednej ze stron odkryła, że sędzia i pełnomocnik strony przeciwnej "zaprzyjaźnili się" na Facebooku i komentują tam różne wydarzenia. W efekcie sędzia został zmuszony do wycofania się z prowadzenia sprawy, przez co proces musiał rozpocząć się od początku.