Na rynku prasowym mogą funkcjonować podobne tytuły. Jednakże stopień tego podobieństwa nie może wprowadzać w błąd przeciętnego czytelnika - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Sprawa dotyczy wydawcy, któremu sąd okręgowy odmówił rejestracji tytułu prasowego ze względu na zbyt duże podobieństwo do już funkcjonującego na rynku. W motywach rozstrzygnięcia wskazał, że sama zmiana kolejności słów oraz zapis ortograficzny nie są dostatecznym wyróżnikiem, przez co tak zredagowany tytuł mógłby wprowadzać czytelnika w błąd.
Apelację złożył wnioskodawca. Sąd II instancji uznał ją za bezzasadną. Na wstępie zaznaczył, że nietrafny jest argument skarżącego, że w świetle art. 21 prawa prasowego odmowa rejestracji może być uzasadniona jedynie wówczas, gdy tytuły prasowe są identyczne, niczym się nie różniące. W ocenie sądu apelacyjnego taki wniosek nie znajduje uzasadnienia zarówno w poglądach doktryny jak i orzecznictwa.
SA w Warszawie zwrócił przede wszystkim uwagę, że rejestr czasopism pełni dwie zasadnicze funkcje. Po pierwsze zabezpiecza nazwę już istniejącego tytułu prasowego. Po drugie chroni potencjalnych czytelników przed pomyłką. Minimalizując jednocześnie ryzyko, że sięgnął oni po gazetę, którą nie byli zainteresowani. Zaznaczył przy tym, że na rynku mogą oczywiście funkcjonować podobne tytuły, jednakże stopień tego podobieństwa nie może wprowadzać przeciętnego czytelnika w błąd. Z tych względów nazwa gazety czy czasopisma nie może być zbieżna z tytułem już zarejestrowanym. Sąd apelacyjny zwrócił jednocześnie uwagę, że zwrot „zbieżny” ma szersze znaczenie od określenia „identyczny” czy „taki sam”. A za taki należałoby uznać tytuł, w którym jedynie przestawiono wyrazy oraz dokonano niewielkiej zmiany pisowni jednego słowa.
Sądu nie przekonał też argument, że w przypadku obu tytułów chodzi o tego samego wydawcę. Wskazał bowiem, że nazwa pisma stanowi samodzielny przedmiot ochrony.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 18 stycznia 2013 sygn. ( I ACa 15/1).