Kilka niechcianych telefonów czy pojedyncze najście, to jeszcze nie stalking. Sprawca, żeby zasłużyć na skazanie za to przestępstwo, musi się bardziej postarać: podglądać, śledzić, długotrwale obserwować dom czy miejsce pracy.
Relacje sąsiedzkie nie zawsze należą do idyllicznych. Przekonali się o tym sąsiedzi Jana Nowaka (tak go nazwijmy na potrzeby tego tekstu).
Nowak i małżonkowie X mieszkali w budynku wielorodzinnym. Od lat darli koty w sprawie korzystania ze wspólnych części nieruchomości i posesji. Nowak zdecydowanie jednak przekraczał granice kulturalnej wymiany zdań.
Wyzywał sąsiadów, niszczył ich mienie oraz mienie stanowiące współwłasność mieszkańców budynku, pluł na wspólny korytarz lub pod drzwi małżonków X. Podczas spotkań z małżonkami X odnosił się wobec pana X w sposób wulgarny, zwracając się do niego: „Hitler, gestapo, dziad” . Twierdził także, że wykończy psychicznie jego żonę. Groźby te wzbudziły u państwa X obawy.
Długa lista wybryków
Małżonkowie wielokrotnie zawiadamiali o tym organy ścigania. Sprawy trafiały do sądu i Nowak ma na swoim koncie już kary aresztu, ograniczenia wolności i grzywny – za niszczenie cudzej rzeczy i zakłócanie spokoju. To go jednak nie zastopowało. Został też dwukrotnie skazany za groźby karalne wypowiadane wobec małżonków X na kary ośmiu miesięcy pozbawienia wolności oraz karę jednego roku pozbawienia wolności. To również go nie zdyscyplinowało. I tak, Nowak przebywając w zakładzie karnym nie zapomniał o sąsiadach. Z więziennej budki telefonicznej dzwonił na ich numer. Gdy odbierała pani X pytał: „zastałem Hitlera?”, po czym rozłączał się.
Mężczyzna nie cierpi przy tym na chorobę psychiczną, ani nie jest osobą upośledzoną umysłowo. Posiada wykształcenie podstawowe, nie ma wyuczonego zawodu. Został oskarżony o stalking (art. 190a par. 1 kodeksu karnego).
Za mało na stalking
Wrocławski sąd rejonowy uznał go za winnego tego, że w celu dokuczenia małżonkom X telefonując do nich, złośliwie ich niepokoił. Wchodzi więc tu w grę wykroczenie z art. 107 kodeksu wykroczeń. Za to sąd wymierzył mu karę grzywny w wysokości 800 zł. Sąd doszedł do przekonania, że zachowanie Nowaka nie wyczerpało ustawowych znamion występku z art. 190a par. 1. Stalking definiuje się bowiem jako fizyczne lub wirtualne zbliżanie się do osoby (prześladowanej), natrętne komunikowanie się z nią wbrew woli, formułowanie gróźb, składanie niepożądanych propozycji, deklaracji, często także nachodzenie rodziny i bliskich. W literaturze podkreśla się, że bardzo często elementy stalkingu stanowi także podglądanie, śledzenie, długotrwała obserwacja domu czy miejsca pracy.
Znamię czasownikowe zawarte w przepisie, a mianowicie „nękanie” rozumiane jest jako ustawiczne dręczenie, trapienie, niepokojenie (czymś) kogo, dokuczanie komu, nie dawanie spokoju. Aby zatem zachowanie danej osoby mogło zostać uznane za stalking, musi mieć charakter uporczywy, a także musi wzbudzać uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie naruszać prywatność osoby nękanej. Wymagana jest przy tym znaczna długotrwałość, a także świadomość, że zachowanie narusza przyjęty porządek prawny lub obowiązujące zasady współżycia społecznego. Nie można więc mówić o uporczywości w przypadku kilku niechcianych telefonów lub pojedynczego najścia. W ocenie sądu takie zachowanie z pewnością uciążliwe i dokuczliwe dla małżonków X., stanowiło wykroczenie z art. 107 k.w., nazywane powszechnie złośliwym niepokojeniem, mającym na celu dokuczenie pokrzywdzonym.
Wyrok Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu z 25 czerwca 2013 r., sygn. akt VII K 1083/11