– Przyczyną odroczenia może być na przykład obawa prokuratora, że abonent zorientuje się, w jakim kierunku zmierza postępowanie i do jakich osób prokurator dotrze na podstawie uzyskanych billingów. I może zacząć utrudniać śledztwo np. usuwając dowody – tłumaczy Tomasz Salwa z Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki-Wschód.
W trakcie kontroli NIK stwierdziła, że wydawanie zarządzeń o wydawaniu odpisów postanowień oraz doręczanie ich odbywa się z naruszeniem terminu określonego w k.p.k. Na przykład kontrola w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wykazała, że w 58 proc. przypadków nie wydano zarządzeń o doręczeniu postanowień, albo wydawano je lub doręczano dopiero po upływie terminu. Prokuratorzy żądali też danych telekomunikacyjnych w niewłaściwym trybie lub za okres przekraczający 24 miesiące (czyli ponad czas, przez który operator powinien je przechowywać).
Z kolei w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach, gdzie zbadano 11 postanowień, dziewięć z nich zostało wysłanych do abonentów dopiero w trakcie kontroli NIK. I w dodatku po zażądaniu przez kontrolera wyjaśnień odnośnie braku doręczenia. W dwóch przypadkach operatorzy sieci nie wydali prokuraturze danych telekomunikacyjnych: w tych sprawach kontrolerzy nie kwestionowali braku doręczenia. Z kolei aż w 30 przypadkach śledczy domagali się danych telekomunikacyjnych za okres dłuższy niż 24 miesiące.
Podobne uchybienia zostały stwierdzone w Prokuraturze Okręgowej w Rzeszowie. Skontrolowano tam 40 postanowień zawierających żądanie wydania danych i stwierdzono, że żadne nie zostało doręczone abonentom do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Dopiero w czasie kontroli wydano w sprawach tych doręczeń niezbędne zarządzenia.
NIK skontrolowała od strony formalnej procedurę uzyskiwania billingów, natomiast nie próbowała ustalić, czy prokuratorzy nie nadużywają swoich uprawnień i nie żądają ich niepotrzebnie. To nie należy bowiem do zakresu działań izby.