Krajowa Rada Sądownictwa negatywnie zaopiniowała poselski (PO) projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, który zmierza do większej kontroli nad działalnością sądów.
„Projekt radykalnie rozszerza kompetencje Ministra Sprawiedliwości w zakresie nadzoru administracyjnego nad sądami. Za szczególnie niebezpieczną i niedopuszczalną uznaję propozycję wyposażenia ministra w kompetencje dokonywania oceny stosowania prawa przez sądy, gdyż stanowi to jawne naruszenie konstytucyjnej zasady niezawisłości sędziowskiej” – czytamy w oświadczeniu Antoniego Górskiego, przewodniczącego KRS.
Autorzy projektu przekonują, że obecnie brakuje przede wszystkim mechanizmu bezpośredniej kontroli ze strony Ministra Sprawiedliwości wykonywania nadzoru wewnętrznego na poziomie sądów okręgowych i rejonowych, a czynności tego typu wykonują jedynie prezesi sądów apelacyjnych.
Etap legislacyjny
Projekt jest oceniany przez Biuro Analiz Sejmowych
Komentarze(41)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJa twierdzę,że oparcie USP na prawie spółdzielczym, wybieranie sędziów do sądu wyższego oraz prezesów i kolegiów, opanowanie sądów przez kobiety oraz koterie rodzinne i koleżeńskie to prawdziwa przyczyna zapaści sądownictwa.Proszę porównać wyniki pracy sądów przed 1990 r , z wyłączeniem nielicznych spraw politycznych.
napisze o tym, o czym ZIBI zapomniał napisać
mam przeszło 30 letni kontakt z wymiarem sprawiedliwości w kilku ośrodkach akademickich.
Zibi nie wspomniał, że merytoryczny nadzór instancyjny zniesiono pod koniec lat 90 ubiegłego stulecia,
Mam wygranych największa ilość Kasacji
Wtedy tez ograniczono dla „spełnienia” wymogów unijnych skasowany dostęp do kasacji poprzez wprowadzenie
Od strony formalnej dwustopniowego postępowania przed kasacyjnego,
Od strony nieformalnego bezprawia rozpoczęto ustalać limity dla stron i przedstawicieli prawnych do postępowania kasacyjnego np. dwóch w przeciągu całkowitej kariery prawniczej.
Jestem jedyną osobą w Polsce, która zmusiła KRS do przeprosin za sędziowskie casusu legi specjalis itp.
Na przełomie lat 1995/2003 sędziów, zapewniających bezkarność zorganizowanym działaniom przestępczym powiązanych z działaniami politycznymi i ustawodawczymi, stanowiące celowe zagrożenie dla zdrowia i życia dziesiątków osób – natychmiast po wydaniu takich orzeczeń awansowano instancyjnie lub służbowo,
Sędziów działających zgodne z prawem w takich sprawach poddawano działaniom mobbingu, terroru i terroryzmu.
Fałszowanie i przeinaczanie 95/2003 treści w formie zapisu do protokołu na sali sądowej jest normą postępowania nie licząc przeróbek już zapisanych na sali sądowej treści protokółów po zakończeniu rozprawy.
Nadzór instancyjny ma charakter talmudyczna- teologiczny sprowadza się de facto do sprawdzenia czy kartki w aktach są równo poukładane,
Przy rozpatrywaniu wniosków o zmianę składu orzekającego obowiązują zasada korporacyjnej solidarności,
Strona, która nie zna pozametoryzcznych nieformalnych związków i układów sedziowskich z palestra jest przegrana na dzień dobry.
Wymiar, Sprawiedliowści w III Rzeczpospolitej przeistacza się w zorganizowaną strukturę przestępczą,
Gdyby przed wymiarem sprawiedliwości toczył się proces o spalenie Reichstagu Dymitrow uniewinniony przez Sąd III Rzesz nie miałby szans, podobnie jak Chrystus, którego Piłat uznał za człowieka bez winy to został skazany wyjącą tłuszczę.
Tak wyglądają realia.
weź pigułki, merytoryczny nadzór instancyjny jest cały czas. taki z Ciebie prawnik jak z koziej dupy trąba.
Ci zepsuci sędziowie z apelacji dalej podlegają tym samym czerwonym ale już nieformalnym układom i to oni decydują tak na prawdę o awansach młodych sędziów (najlepiej bezideowych karierowiczów) natomiast partie polityczne obecnie są wybierane w wyborach powszechnych i żeby móc zrównoważyć tą wszechwładzę "prezesów" wobec obywateli, należy taką kontrolę parlamentu poprzez MS wprowadzić. Należy jeszcze pamiętać o personelu sądów jeszcze z czerwonego zaciągu bo z tym też należy zrobić porządek !!!
Jak poradzić sobie z problemem fantazjowania nad treścią jednoznacznej normy prawnej, i uzyskiwania tym sposobem przeciwstawnego orzeczenia?
Zwrócenie się do rzecznika dyscyplinarnego nic nie pomaga.
Tu nie chodzi o mierność intelektualną. Tu chodzi o przestępczą działalność! Chodzi o dwulicowość znacznego odsetka sędziów!
Takich sędziwoskich przypadków jest być może mniejszość. Ale skoro wypełniają oni swym działaniem znamiona przestępstw, a całe sędziowskie środowisko to toleruje, nie dziwcie się, że sądownictwo ma w społeczeństwie tak niskie noty i pojawia się potrzeba nadzoru nad tym środowiskiem.
Środowiskowy nadzór dyscyplinarny okazał się fikcją i kompromitacją.
Jak sprawować społeczną kontrolę nad sędziami bez naruszania niezależności i niezawisłości sędziów?
Często wypowiadają się oszołomy, nie panujące nad własnymi emocjami, czy też ludzie na pograniczu choroby psychicznej. Nawet kiedyś spotkałem się z taką osobą, która na forach oskarżała sądownictwo o korupcję. Okazało się, że nie potrafiła pokazać mi żadnego dokumentu ze swojej sprawy, a cały czas lamentowała nad swoją krzywdą (pokazała tylko zdjęcia ze swojej demonstracji przed gmachem sądu).
Jednak ja zwracam uwagę na wiele przypadków ze znanych mi spraw, gdzie norma jest jednoznaczna, albo gdzie są określone fakty, a mimo tego sędzia postępuje sprzecznie z taką normą lub/i przekłamuje (pomija) istotne fakty, co prowadzi do orzeczenia odwrotnego niż powinno zapaść.
Sędziowie tworzą sąd. Sąd to nie mury, sąd to ludzie. Pojęcie "sądu" jest pojęciem tylko formalnoprawnym.
Jeżeli w sprawie sędzia ma w piśmie procesowym podniesiony zarzut, np. że podsądny wykonał pewną czynność w określonym dniu, innym niż data pisma, i są przedłożone dowody w postaci kopii kkopert z datownikiem pocztowym, a mimo tego w orzeczeniu "sąd" w 3-osobowym składzie pisze, że czynność wykonano z datą, jaka widnieje na piśmie (w ogóle nie odnosząc się do kwestii dat stempli pocztowych, tj. milcząc na ten temat) to mam do czynienia z zafałszowaniem faktów. A różnica dat wynosiła 3 miesiące. W takiej sprawie rzecznik dyscyplinarny "nie dostrzegł" podstaw do wszczęcia postępowania. Następnie prokurator odmówił wszczęcia śledztwa p-ko sędziom, co zatwierdził sąd. Z akt prokuratorskich wynika, że nawet nie zwrócono się do sądu o przedłożenia akt sprawy, której doniesienie dotyczyło. To wszystko w warszawskim sądzie i prakuraturze.
Podobnych przekłamywań istotnych w sprawach faktów znam kilka.
Podobnie sprawy się mają, gdy chodzi o przekłamywanie norm prawnych. Np., 823 kpc wskazuje na konieczność umorzenia post. egzekucyjnego po roku od dnia ostatniej inicjatywy wierzyciela, gdy egzekucja nie przynosi skutku w postaci jej skuteczności. I tak, gdy sprawa jest prowadzona na rzecz miłego sędziom gdańskim wierzyciela (pewna spółka A., zatrudniająca wpływowych prawników, także autorów komentarzy prawnych), to na zarzut obowiązku umorzenia egzekucji sąd odpowiada, iż przepis nie stosuje się, gdy wierzyciel nie ma skonkretyzowanego obowiązku wnioskowania o dokonanie czynności. W efekcie sprawy egzekucyjne na rzecz tej miłej sędziom spółki czekają latami, pozbawiając dłużników prawa do powołania zarzutu przedawnienia, a ponadto, umożłiwiając komornikom naliczanie opłaty egzekucyjnej na zasadach sprzed zmian, które obniżyły jej wysokość. Jednocześnie ten sam sąd, gdy w innej sprawie dłużnik wniósł zarzuty do pracy komornika, sprawę oddalił, uzasadniając to tym, że postępowanie egzekucyjne uległo umorzeniu z mocy samego prawa (823 kpc). Powietkin przyznaj, czy są to podwójne standardy, czy nie są?
Znam wiele innych przykładów nadużyć sędziowskich, które kwalifikować się powinny do dyscyplinarki i postępowania karnego, gdyby etyka w tym środowisku była na wyższym poziomie.
Nie dziwią mnie oskarżenia w stosunku do sędziów. Szkoda tylko, że wiele osób skrzywdzonych przez takich sędziów ("sąd") wypowiada się w sposób, który dyskredytuje podnoszone zarzuty. Ale oszołomstwo wielu pokrzywdzonych środowiska sędziowskiego nie usprawiedliwia, bo tu powinnien obowiązywać profesjonalizm, a nie narcyzm.
W każdym wypadku, gdy "sąd" pomija istotne dla rozstrzygnięcia fakty, albo gdy przekłamuje w sposób oczywisty jednoznaczną normę prawną, powinno obowiązywać domniemanie winy sędziego. W takich wypadkach sędzia powinien mieć obowiązek uzasadnienia w postęppowaniu dyscyplinarnym, z jakiej przyczyny pominął lub przekłamał fakty lub/i dlaczego przekłamał normę prawną, o ile nie zawarł wyjaśnienia w uzasadnieniu swego orzeczenia.
Ale, jak doświadczenie pokazuje, procedurą dyscyplinarną w obecnym kształcie, tzn. przy powierzeniu jej środowisku kolesi sędziów, znajdujących się w podobnej pozycji zawodowej, co sędziowie osądzani, nie da się uzyskać efektów w postaci eliminacji nieuczciwych, czy miernych sędziów.
Przypadek 2: sam piszesz "o ile nie zawarł wyjaśnienia w uzasadnieniu swego orzeczenia", a w tym przypadku przecież zawarł, sami napisałeś jakie. Nie uważam, by uzasadnienie było trafne, ale zawarł. Należało wnieść zażalenie.
To, że ten w tym samym sądzie występuje zupełnie odmienna wykładnia pewnych przepisów, to niestety się zdarza. Zawsze należy wymagać uzasadnienia i wnosić środek zaskarżenia.
Słabe te przykłady. Wniosłeś zażalenie? Chwyciło? Znamion "przestępstw" zupełnie brak. Jak zwykle zresztą.
Problem pojawia się i w tym aspekcie, tzn. często przywoływane orzecznictwo jest wybierane pod założenie pozbawienia niemiłego sędziemu podsądnego jego praw. Zwykle wybiera się wówczas jakieś orzeczenie sądu apelacyjnego, bo to jest na znacznie niższym poziomie, niż SN. A gdy zabraknie orzecznictwa, podaje się jakieś orzeczenie bez bliższego związku, albo wystarcza argument: "zgodnie z utrwaloną linią orzeczniczą", "zgodnie z poglądem doktryny", zwłaszcza gdy druga str. występuje bez adwokata.
Przykre to i żałosne, ale nader częste :(
Ale nie twierdzę, że kontrowersyne orzeczenia stanowią podstawę do dyscyplinarnego postępowania. Powtórzę - tylko jaskrawe przekłamywanie lub pomijanie faktów oraz łamanie jednoznacznych norm prawnych muszą być wreszcie podstawą eliminacji sędziów, którzy tego się dopuszczają!
Pozdrawiam
Proszę nie powoływać się na argumenty, że inni są tacy sami, albo gorsi. Ja np. wzory w życiu prywatnym i pracy zawodowej biorę od lepszych i mądrzejszych.
Nie usprawiedliwiajmy patologii inną patologią.
Poza tym, to sędziowie sądzą innych, a nie na odwrót. Zatem to sędziowie powinni być wzorcowi, przynajmniej pod względem zawodowym.
Faktem jest, że warunki pracy w sądownictwie są niedostateczne. Ale jak to ma usprawiedliwić - może będę nudny - przekłamywanie i pomijanie faktów oraz przekłamywanie znaczeń jednoznacznych przepisów prawa? Jakim prawem sędziowie zamiast orzekać na podstawie norm prawnych oglądają się na wytyczne Krajowej Rady Sądownictwa, czy inne "prawo powielaczowe", które przepisy trakotwać poważnie, a które, jako "instrukcyjne"? Jakim prawem sędziowie oglądają się na poprawność względem oczekiwań politycznych, zamiast stosować Konstytucję (tu mam na myśli np. casusy oddawania oskarżonych pod obcą jurysdykcję, zanim znowelizowano 55 Konstytucji; w RFN było to nie do pomyślenia)?
Pokazuję patologię i jej tolerowanie. Natomiast szczegółowych rozwiązań raczej nie da się przedstawić na popularnym formum - to nieefektywna strata czasu. Jednakże zwracam uwagę, ujmując to tylko ogólnikowo, że musi być wyciągana odpowiedzialność w stosunku do sędziów nie zasługujących na to elitarne stanowisko, łamiących prawo, przekłamujących fakty. Popatrzcie np. na sędziów sportowych, których za błędy odsuwa się czasowo bądź na stałe od sędziowania, albo też obciąża karami finansowymi (co jest niezależne od ewentualnych zarzutów kryminalnych). Jak widać da się! A przecież sędzia sądu powszechnego nie musi podejmować decyzji w ułamku sekundy, jak w sporcie. Niewłaściwe sędziowanie w sporcie jest często ewidentnym błędem, natomiast niewłaściwe orzecnictwo bywa często celowym działaniem - w pełni tolerowanym przez środowisko.
To, że nie ma odpowiedznich warunków pracy jest problemem politycznym. Chciało się wchodzić do UE, teraz nie ma po co podnosić argumentów, że brak pieniędzy ani komfortu pracy. Bruksela kasę państwową zawłaszczyła (tzw. "środki własne UE", które przestały być własnością państwa polskiego), a jak widać przy ubieganiu się o zwrot środków potrzeby wymiaru sprawiedliwości nie są tak ważne, jak tworzenie ulotek propagandowych, wymiana chodników, kanalizowanie trawników, albo kafle w chlewni, z głównym kryterium jak największej finansochłonności. Ogromna liczba inteligentnych osób, którzy mogłiby być dobrymi sędziami, wykonuje absurdalne, biurokratyczne funkcje w instytucjach unijnych, bo to praca bezstresowa i nieźle płatna. Nastąpiło też nałożenie się źródeł prawa, gdzie dominuje efektywność polityczna, a nie konstytucyjny porządek. Bruksela nie kieruje się Konstytucją RP. Trzeba to było przewidywać, gdy optowało się za wejściem pod finsnsowo-polityczną jurysdykcję UE. A środowisko prawników, obok środowiska gejowskiego, reprezentowało najwyższy odsetek osób popierających wstąpienie do UE.
Gdy na jednym ze spotkań sędziów z prof. Łętowską usłyszałem pytanie pewnej sędzi, jak ma się stosować do wymogów prawa europejskiego odnośnie związków partnerskich, skoro Konstytucja RP stanowi o wyłączności małżeństwa między kobietą a mężczyzną, Łętowska dała przykład ze swojej dawnej kariery sędziowskiej, jak w sprytny sposób potrafiła dać komuś rozwód, choć prawo tego zakazywało. Ta prof. znana jest też z publikacji o... pierwszeństwie prawa europejskiego nad nadrzędnością Konstytucji RP (czy jakoś tak). Takich mamy sędziów, jakie wzorce u wierchuszki.
Jednak przypominam, że każdego sedziego obowiązuje stosowanie się do norm prawa, zgodnie z jego hierarchicznym porządkiem, a nie do politycznych, czy towarzysko-korupcyjnych oczekiwań.
Jeśli jest się zwolennikiem pewnego porządku, także zwolennikiem poddania pod obcą jurysdykcję, czy nie zgadza się z pewnymi normami prawa, nie ma na to miejsca w pracy zawodowej sędziego, dopóki inaczej stanowi obowiązujący porządek prawny. Gdy ten porządek zgodnie z prawem zostanie zmieniony - proszę bardzo go stosować.
Łamanie jednoznacznej normy prawa, czy przekłamywanie bądź pomijanie istotnych faktów w sprawie, zawsze daje uzasadnione podejrzenie o towarzyskim lub korupcyjnym podłożu takiego orzekania.
Zachęcam do uczciwości i niezależności!
W jednej ze spraw podsądny bez ujawnienia nagrał rozprawę. Następnie porównał treść protokółu rozprawy z nagraniem. Były ewidentne przekłamania, odwracające sens wypowiedzi świadka.
Podsądny spisał nagranie i ten zapis wraz z nośnikiem nagrania przedłożył z żądaniem sprostowania protokółu.
Otrzymał odpowiedź, że nagranie zostało dokonane bez zgody sędziego i nie może stanowić dowodu w sprawie. Nośnik oraz dokument spisanego nagrania został mu zwrócony.
No comments.
Prawda jest taka, że zrówno prokuratura jak i sąd w wiekszości mają gdzies obywatela a zajmują się sobą. Proponuję obejrzeć w środkach masowego przekazu różne reportarze typu 'uwaga, interwencja , prosto z polski" itp. Problemy z jakimi boryka sie obywatel to lustrzane odbicie rzeczywistości IV władzy.
Po drugie sądzi się z nakazu politycznego gdzie sąd nie przyjmuje żadnych argumentów bo wykładnię prawa ustalił dla niego IPN. Sąd ten uwaza za zwolnionego się z myslenia. Polecam wydz.XIII sądu okregowego w Warszawie.
Twierdzenie ze przeciez jest 2 instancyjnosc jest smieszne. To koteria rodzinno kolezenska. Kazda wladza nie majaca nad soba kontroli sie wynaturza. I tak jest z sedziami. Odpowiadaja przed Bogiem i historia. Jesli zdarzy sie sedzia ktory chce wyjsc poza uklad szybko zostaje sprowadzony na wlasciwe tory. Dlatego jest konieczne kontrolowanie Sadow aby przywrocic wiare w prawo bo akurat Sady sa miejscem gdzie prawo jest bardzo czesto lamane.
Powyzsza kontrola ma przywrocic niezawislosc sadow a nie bezkarnosc. Niestety sedziowie myla pojecia. Tego sie srodowisko sedziowskie bardzo boi ze nie beda mogli robic co chca.
Dodatkowo do ustawy powinna zostac wprowadzona odpowiedzialnosc majatkowa sedziow. W przypadku razacych zaniedban i w efekcie razacych postanowien sedziowie i prokuratorzy powinni odpowiadac za swoje xdecyzje wlasnym majatkiem lub byc obowiazkowo ubezpieczeni. Za skutki bezkarnosci nie powinni odpowiadac podatnicy tylko wprost osoby za to odpowiedzialne
Inny wariant: Trybunały Ludowe rekrutowane z żelaznych dyskutantów forum DGP.
Ja nie twierdziłem, że wszystko w wymiarze sprawiedliwości jest w porządku. Wręcz przeciwnie. Zgadzam się, że są patologie, niestety czasem bardzo poważne. Chodzi jednak o lekarstwo a nie o diagnozę. Czy szanowny rozmówca uważa, że wprowadzenie nadsędziego w osobie polityka, czy też stworzenie trybunałów ludowych jest w stanie uleczyć sytuację, wątpię. Społeczeństwa takie jak amerykańskie, czy angielskie, budowały swoje systemy konsekwentnie przez lata. Nie miały totalitaryzmu. Nie łamano im kręgosłupów przez lata zaborów i kolejnych okupacji. Jest przede wszystkim kwestia ludzi i ich kondycji etyczno- moralnej. Tego nie da się zmienić w 20, czy nawet 50 lat. To długi proces. Wiesz czemu Żydzi 40 lat szli na pustyni zanim doszli do ziemi obiecanej, dlatego, że musiało wymrzeć pokolenie skażone niewolą, niezdolne do swobodnego myślenia i niezależności. To samo musi stać się u nas. Po 1989 r. nie przeprowadzono lustracji w sądownictwie i prokuraturze, uznano, że te środowiska same się oczyszczą. To utrwaliło patologie. Jak jednak młody sędzia rejonowy może wpłynąć na 60 letniego sędziego sądu apelacyjnego czy sędziego sądu najwyższego ? On z definicji racji nie ma. Staram się swoją pracę wykonywać rzetelnie, nawet jeśli popełnię błąd. Nigdy, powtarzam NIGDY nie wydałem wyroku sprzecznego z własnym sumieniem, ale nie mam wpływu na to co się dzieje w wyższych strukturach przepełnionych nieraz (nie zawsze) służalczością wobec władzy wykonawczej i partii sprawującej władzę, przyzwyczajonej do działania wspólnie z policją i prokuratorem, który jeszcze nie tak dawno siedział razem z sędzią za stołem sędziowskim i wspólnie z nim sprawował wymiar sprawiedliwości. Po dziś dzień media mówią, że prokurator jest organem wymiaru sprawiedliwości, a nie stroną postępowania. Zadam Ci pytanie, czy poprzez poddanie mnie takiemu samemu partyjnemu zwierzchnictwu, jakiemu podlegali ci niejednokrotnie zepsuci sędziowie sądów apelacyjnych, prezesi itp. za PRL- u, z którego dotąd mentalnie nie potrafią się wyzwolić, zyskasz dobrego, niezależnego sędziego, czy uczynisz mnie takim samym jak oni ? Wydaje mi się, że odpowiedź jest oczywista. Wybór należy do społeczeństwa. Pozdrawiam
Przypadek drugi: Piszę o postulowanym obowiązku wyjaśnień sędziego w postęppowaniu dyscyplinarnym, gdy nie zawarł ustosunkowania się do wskazanego zarzutu w uzasadsnieniu w sprawie, a to co innego niż element przesądzający o winie sędziego. Skoro w porównywanych sprawach ten sam sędzia pisze przeciwstawną "wykładnię" tego samego przepisu, to taka sytuacja niejako przesądza o jego dwulicowości. Wówczas w postępowaniu dyscyplinarnym należałoby tylko zażądać wyjaśnienia, skąd taka odmiana rozumowania.
Rozumiem jednak, że powietkin nie dostrzegłby tu podstaw do dyscyplinarki. Dlaczego mnie to nie dziwi?
W pierwszy przykładzie zażalenie nie przysługiwało bo sprawa dotyczyła skargi na przewlekłość.
W drugim przypadku zażalenie jest w trakcie rozpoznawania.
Chodzi jednak o to, żeby nie można było zasłaniać się dwuinstancyjnością dla łamania prawa. Są pewne granice swobody interpretacyjnej. Tą granicą jest przekłamanie jednoznacznej normy. Samo uchylenie orzeczenia to w takich wypadkach za mało, gdyż konsekwencje czasochłonności procesu i podwyższenia kosztów spadają na podsądnego. Obecne rozwiązania, gwarantujące nieodpowiedzialność za ewidentne łamanie prawa, czy przekłamywanie faktów, stanowią komfortową sytuację dla wpływowych adwokatów i uległych sędziów. Brak jakiegokolwiek ryzyka.
Stosowanie się do norm prawa jest gwarancją, że sędzia nie może być skorumpowany. A w obecnych standardach warto różnym grupom przestępczym jest zainwestować w wykształcenie przyjaznego sędziego, który bez ryzyka będzie sprzyjał oczekiwaniom, łamiąć normy prawa.
Jednocześnie ci sami sędziowie, którzy prawo łamią, rozpoznają sprawy, w których podsądny złamał nieraz znacznie mniej jednoznaczny przepis, czy tylko lekkomyślnie popełnił błąd. Tu odpowiedzialność jest wyciągana.
Nie chcę tu rozwijać kolejnych przykładów, jak np. podwójne standardy uznawania doręczeń za skuteczne, dzięki swobodnemu podchodzeniu do normy art. 139 par. 3 kpc. (Zależnie od oczekiwań, doręczenie na adres zameldowania jest uznawane za skuteczne albo za nieskuteczne, co czynią ci sami sędziowie).
Czy tak funkcjonujący system sądowniczy ma pozostać bez zmian?
PS. W gdańskim sądownictwie wygranie ze spółką A. jest prawie niemożliwe, pomimo że spółka ta egzekwuje zasądzone odsetki, które po wydaniu nakazu uległy istotnemu obniżeniu. Sędziowie "nie rozumieją" na czym polega powództwo przeciwegzekucyjne (840kpc), w którym powód (dłużnik) ma prawo powołać się na okoliczności zaistniałe po wydaniu tytułu wykonawczego. Tu parasol rozciąga się na obie instancje. Wprawdzie jeszcze nie ma wyroku prawomocnego co do istoty roszczenia, ale zaszły już pierwsze symptomy w postaci omijania niewygodnych faktów przy wpadkowym orzeczeniu II instancji.
Ostatecznie, być może, jesli pomijanie faktów lub/i "nierozumienie" art. 840 kpc powtórzy się w II instancji co do istoty roszczenia, pozostanie tylko wnieść skargę na niezgodność z prawem wyroku i uzyskać odszkodowanie od Skrabu Państwa. Ale czy na tym ma polegać praca wymiaru sprawiedliwości (praca sędziów), żeby niekompetencję, a nie wykluczone, że przestępczą działalność sędziów, naprawiano odszkodowaniami z budżetu panstwa?