Krajowa Rada Prokuratury nie jest reprezentatywna dla środowiska prokuratorów. Nie oznacza to jednak, że trzeba ją likwidować. Potrzebna jest raczej jej reforma, która zmieni zasady wyboru.
W końcu stycznia
Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło Radzie Ministrów projekt ustawy – Prawo o prokuraturze. Przedłożenie to poprzedził cykl spotkań, które ministerialny zespół odbył z prokuratorami. W ich trakcie najwięcej emocji budziła propozycja obowiązkowego referatu oskarżycielskiego dla wszystkich prokuratorów. Ma on na celu wyeliminowanie niezdrowej sytuacji polegającej na tym, że duża ich część na co dzień nie widzi ani sądowej sali, ani nie uczestniczy w dyżurach, prowadząc czynności na miejscu zdarzenia związane najczęściej z ujawnieniem zwłok.
Nie bierze też odpowiedzialności za sporządzony przez siebie akt oskarżenia czy umorzenie, bo nie prowadzi i nie nadzoruje śledztw. Z dużym zainteresowaniem spotkała się też rządowa propozycja sztywnego określenia właściwości rzeczowej prokuratur okręgowych, co ma pomóc odciążyć prokuratury rejonowe, które dzisiaj prowadzą 98 proc. spraw.
Dublowanie pracy
Emocje sięgnęły zenitu, gdy ministerstwo zaproponowało likwidację wydziałów postępowania sądowego. Z pomysłu tego ostatecznie się wycofało, choć większość prokuratorów oceniła to jako dezercję. W warunkach kontradyktoryjnego modelu procesu karnego, który proponuje rząd, i nowego uregulowania postępowania odwoławczego wydziały te najzwyczajniej tracą rację bytu.
Przypomina to sytuację z lat 2005–2007, kiedy zlikwidowano wydziały nadzoru, bo cały nadzór instancyjny przeniesiono do
sądu. Po zmianie władzy wydziały te wróciły, choć nadzór pozostał w sądach. Od tego czasu świetnie się rozwijają w poszukiwaniu zadań głównie w dziedzinie statystyki i sprawozdawczości.
Czy nie jest to marnotrawienie rezerw kadrowych? Czy nie jest takim marnotrawieniem sytuacja, w której prokurator z wydziału postępowania sądowego zajmuje się pracą, która już została wykonana przez prokuratora prowadzącego śledztwo? Odpowiedź wydaje się oczywista.
Prokurator czyta coś, co autor aktu oskarżenia już zna, a dodatkowo broni apelacji, której nie napisał, bo jej autorem jest osoba, która pisała akt oskarżenia. W efekcie może ją jedynie albo poprzeć, albo cofnąć.
Syndrom Amber Gold
Projekt zakłada likwidację Krajowej Rady Prokuratury. Co ciekawe, w trakcie spotkań z prokuratorami nikt z nich nie protestował. Pojawia się pytanie dlaczego? Nie wydaje się bowiem, aby była to sprawa mało istotna dla prokuratorów. W mojej ocenie doniosłości tego rozwiązania nie należy bagatelizować.
Można odnieść wrażenie, że prokuratorzy są mało zainteresowani tą kwestią, gdyż w obecnym kształcie KRP nie jest dla tego
środowiska w najmniejszym stopniu reprezentatywna. Skoro zatem KRP nie reprezentuje ogromnej większości prokuratorów, to w jaki sposób bronić ma ich niezależności przed licznymi zagrożeniami?
Pytanie to jawi się jako zasadne w kontekście bieżącej działalności Rady. Kilka miesięcy temu potrafiła ona wyrazić zgodę na odwołanie prokuratora rejonowego z Gdańska nadzorującego sprawę Amber Gold, zanim na temat jego ewentualnych błędów wypowiedział się niezawisły
sąd dyscyplinarny. Tymczasem dotąd postępowanie dyscyplinarne nie zostało nawet wszczęte.
Tamta decyzja była zatem co najmniej przedwczesna, a na pewno sprzeczna z zasadą in dubio pro reo, którą stosuje się przecież wobec osób, na których ciążą zarzuty kryminalne.
W kontekście tamtej sprawy wątpliwe wydaje się, czy KRP powinno się zajmować badaniem nieprawidłowości i de facto przesłuchiwaniem prokuratorów. Stanie na straży niezależności, której fundamentem miała być kadencyjność, wymagałoby raczej przynajmniej powstrzymania się z opinią do rozstrzygnięcia
sądu dyscyplinarnego.
W tym przypadku niestety KRP przyczyniła się do swoistego wymierzenia kary prokuratorowi, który w oczach opinii publicznej stał się głównym winowajcą. Nie dostrzegła przy tym niedomagań systemowych, które wtłoczyły sprawę Amber Gold na poziom prokuratury rejonowej.
Brakuje demokracji
Zawarte w ustawie o prokuraturze obecne zasady wyborów przedstawicieli prokuratur rejonowych, okręgowych i apelacyjnych są całkowicie sprzeczne z ideą samorządności zawodowej, która powinna opierać się na wzorcach demokratycznych. Według aktualnego brzmienia ustawy wyboru członków Krajowej Rady Prokuratury ma nadal dokonywać 11 zgromadzeń prokuratorów działających w prokuraturach apelacyjnych.
Zgodnie z treścią art. 19 ustawy w skład ich zgromadzeń wchodzą po połowie prokuratorzy prokuratur apelacyjnych oraz przedstawiciele prokuratur okręgowych i rejonowych. Powoduje to, że w praktyce zgromadzenia zdominowane są przez prokuratorów z apelacji.
W sposób naturalny, głosując nad kandydaturami do KRP, wybierają oni osoby pracujące w tej samej jednostce organizacyjnej. Dowodem na to jest aktualny skład KRP. Wśród jej członków nie ma żadnego prokuratora prokuratury rejonowej. W gremium tym nie zasiada ani jeden prokurator z prokuratury okręgowej.
Jakby tego było mało, ani jeden z prokuratorów zasiadających w KRP nie zajmuje się tym, co na co dzień robi ponad 60 proc. prokuratorów, którzy prowadzą i nadzorują postępowania.
Fakty te przesądzają o braku zainteresowania prokuratorów utrzymaniem KRP. Wydaje się jednak, iż całkowita likwidacja tego ciała nie jest jednak dobrym kierunkiem, zwłaszcza gdy połączy się ją z propozycją hybrydy samorządu w postaci Zgromadzenia Prokuratorów Prokuratury Generalnej i Prokuratorów Apelacyjnych, które będzie niczym innym jak przedłużeniem narady służbowej.
Rozwiązanie to zamiast w kierunku demokracji i samorządności zmierza ku wzorcom wczesnopiastowskiej monarchii patrymonialnej, w której wokół możnowładcy skupiał się dwór uzależnionych dygnitarzy.
Prawdziwa reprezentacja
Jakie rozwiązanie zatem zastosować, aby zachować w prokuraturze samorząd? Być może warto zastanowić się nad utrzymaniem KRP, ale wraz z jej zreformowaniem, tak aby była faktyczną emanacją samorządu prokuratorów. Będzie to możliwe jedynie przy zastosowaniu zasady, iż głos każdego prokuratora jest równy bez względu na to, czy jest to prokurator generalny czy rejonowy.
Dlatego w projekcie powinien znaleźć się zapis, że w skład zgromadzenia prokuratorów działającego w prokuraturze apelacyjnej wchodzą delegaci prokuratorów prokuratury apelacyjnej, prokuratur okręgowych oraz rejonowych z obszaru prokuratury apelacyjnej, proporcjonalnie do liczby prokuratorów zatrudnionych w danej apelacji na poszczególnych szczeblach.
W ten sposób w pełni urzeczywistniona zostałaby zasada wyrażona w art. 17 ust. 1 konstytucji, który stanowi, iż w drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów.
Jeżeli zatem ustawa zasadnicza używa zwrotu „reprezentujące”, to oczywiste jest, że ani obecne ukształtowanie ustrojowe KRP, ani tym bardziej propozycja rządowa, aby zastąpić radę naradą służbową prokuratorów z ul. Barskiej z jedenastoma prokuratorami apelacyjnymi, nie urzeczywistnia cytowanej wyżej normy generalnej.
W tej sytuacji powraca ubiegłoroczna dyskusja o potrzebie stworzenia okrągłego stołu dla prokuratury. Może przy nim – w miejsce specyficznego sposobu myślenia w kategoriach politycznych albo motywowanego chęcią utrzymania uprzywilejowanej pozycji – pojawiłaby się realna troska o taką prokuraturę, która sprawnie funkcjonowałaby dla państwa i obywateli.
Tomasz Salwa, prokurator