To dobrze, gdy praca jest pasją. Można mieć jednak wątpliwość, czy ten, kto publicznie dzieli się swoimi poglądami o konkretnym rodzaju sporów, powinien w nich później orzekać
To dobrze, gdy praca jest pasją. Można mieć jednak wątpliwość, czy ten, kto publicznie dzieli się swoimi poglądami o konkretnym rodzaju sporów, powinien w nich później orzekać
Irena Kamińska, zasłużona sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, często orzeka w sprawach o dostęp do informacji publicznej. Słynie z ciętego języka i nie kryje negatywnego stosunku do nadużywania prawa do informacji przez obywateli. Stworzyła nawet własną koncepcję dokumentu wewnętrznego, która ma władzy pozwalać na odmowę udzielania obywatelom niektórych informacji, np. e-maili urzędników w sprawie prac legislacyjnych czy opinii prawnych zamawianych przez prezydenta.
Problem w tym, że sędzia osobiście zaangażowała się także w prace nad projektem zmiany przepisów o dostępie do informacji publicznej, prowadzone przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Wzięła udział w jednym ze spotkań, na którym przedstawiła swoje poglądy i wskazywała, nad jakimi rozwiązaniami powinno się pracować. Poruszyła także wątek nadużywania prawa do informacji oraz dokumentu wewnętrznego.
Takie zaangażowanie czynnego sędziego w proces legislacyjny wzbudza kontrowersje. Z tego powodu Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich (SLLGO), które od lat zabiega w sądach o większą jawność życia publicznego, złożyło w trzech sprawach przed NSA wnioski o wyłączenie sędzi Kamińskiej. „Udział sędziego NSA w spotkaniach organizowanych przez władzę wykonawczą odnośnie do propozycji zmian legislacyjnych może stanowić naruszenie podziału władz w demokratycznym państwie prawa” – wskazuje stowarzyszenie w uzasadnieniu jednego z nich.
/>
Stowarzyszenie w 2011 r. złożyło ok. 3 tys. wniosków o udostępnienie informacji publicznej oraz ok. 120 skarg na jej nieudostępnienie do sądów administracyjnych. „Uznajemy, że wypowiedzi związane z nadużywaniem prawa do informacji mogą się odnosić do działalności naszego stowarzyszenia” – czytamy.
Czy zarzuty organizacji są bezpodstawne? Od 1 stycznia 2011 r. do 31 października 2012 r. w NSA zapadły wyroki w 169 sprawach z zakresu informacji publicznej. Z bazy orzeczeń wynika, że sędzia Kamińska orzekała w 104 z nich (ok. 61 proc.): 49 razy była przewodniczącą składu, a 65 razy sprawozdawcą. – W grudniu 2012 r. w NSA wydano 11 wyroków w sprawach o dostęp do informacji publicznej. W 8 brała udział sędzia Kamińska (w tym 5 razy była sprawozdawcą, a raz przewodniczącą składu) – wylicza Krzysztof Izdebski, członek i ekspert prawny SLLGO.
NSA wyjaśnia, że sprawy przydziela przewodniczący wydziału według kolejności alfabetycznej – w wymiarze po 3 rozprawy miesięcznie. Wszystkie wnioski SLLGO o wyłączenie sędzi Kamińskiej zostały oddalone. Sąd uznał, że wątpliwości co do bezstronności nie uzasadnia to, że sędzia wyraziła swoje stanowisko w artykule prasowym lub na konferencji.
„Udział sędziego w konferencji organizowanej przez organy władzy publicznej, w tym przypadku przez ministra administracji i cyfryzacji, nie może być traktowany jako naruszenie zasady podziału władz” – wynika z uzasadnienia postanowienia w sprawie wyłączenia.
Od września 2012 r. sędzia Kamińska systematycznie zaczęła także w prowadzonych przez siebie sprawach obciążać stowarzyszenie obowiązkiem zwrotu kosztów postępowania.
– Jasne jest dla nas, że prowadzenie postępowań sądowych nie jest zazwyczaj wolne od kosztów – mówi Katarzyna Batko-Tołuć, dyrektorka programowa SLLGO.
Przytacza jednak np. wyrok z 14 września 2012 r. (sygn. akt I OSK 1203/12).
– Sędzia zasądziła od nas koszty postępowania, do czego oczywiście miała prawo. Trudno jednak nie czuć się niekomfortowo, gdy zasądzenie kosztów nastąpiło, mimo że skargę kasacyjną złożył premier – bo to on przegrał w sądzie niższej instancji – wskazuje dyrektorka.
W ustnym uzasadnieniu sędzia stwierdziła, że sąd obciążył stowarzyszenie kosztami, „albowiem wszystkie podmioty muszą ponosić konsekwencje swoich wyborów i swoich działań. Stowarzyszenie jest podmiotem bardzo potrzebnym w sferze działalności publicznej, bardzo dużo dobrego robi w sprawie dostępu do informacji publicznej. W bardzo wielu sprawach skargi kasacyjne stowarzyszenia i skargi do WSA zostały uwzględnione, ale skoro stowarzyszenie ma już takie doświadczenie w działaniu przed wojewódzkim i Naczelnym Sądem Administracyjnym, no to w pewnym sensie musi też ponosić koszty postępowań, własnych wyborów” – stwierdziła sędzia Kamińska.
Nie chciała jednak na naszych łamach odnieść się do zarzutów o brak bezstronności.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama