Wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku zapadły pod koniec listopada i na początku grudnia, ale dopiero teraz zostały opublikowane pisemne uzasadnienia do nich.
Zmiany po wyroku ETS
Orzeczenia gdańskiego sądu są pokłosiem głośnego wyroku unijnego Trybunału (zwany potocznie Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości, tzw. ETS) z 19 lipca br. ws. polskiej ustawy hazardowej. Ustawa ta została uchwalona ledwie w dwa dni, w listopadzie 2009 r., i weszła w życie 1 stycznia 2010 r. Wprowadziła m.in. stopniową likwidację gier hazardowych na automatach o niskich wygranych poza kasynami i salonami gry. Znalazły się w niej przepisy zakazujące wydawania, przedłużania i zmiany zezwoleń na prowadzenie działalności w zakresie gier na automatach o niskich wygranych poza kasynami i salonami gry.
To właśnie gdański sąd zwrócił się do Trybunału w Luksemburgu z pytaniem, czy Polska powinna była powiadomić Komisję Europejską o projekcie nowych przepisów (w języku prawniczym to notyfikacja).
Niejasna odpowiedź Trybunału
W lipcu br. unijny Trybunał nie dał jasnej odpowiedzi na to pytanie. Decyzję pozostawił polskim sądom. To one - zdaniem Trybunału - powinny rozstrzygnąć, czy kwestionowane przez branżę hazardową przepisy są tzw. przepisami technicznymi i przez to Polska powinna była powiadomić o nich Komisję Europejską jeszcze przed ich uchwaleniem.
Tuż po lipcowym wyroku ETS szef Służby Celnej Jacek Kapica stwierdził, że wyrok "jest korzystny dla resortu finansów, a nie dla firm hazardowych". "Branża hazardowa przegrała tę sprawę" - powiedział.
Po wyroku unijnego Trybunału gdański Wojewódzki Sąd Administracyjny podjął na nowo postępowania, zawieszone w związku z pytaniem do ETS. W wyrokach, jakie wydał pod koniec listopada i na początku grudnia, gdański sąd orzekł na korzyść branży hazardowej. Uznał, że "ustawa o grach hazardowych w takiej części, w jakiej zawiera przepisy istotnie ograniczające, a nawet stopniowo uniemożliwiające prowadzenie gier na automatach o niskich wygranych poza kasynami i salonami gry, podlegała notyfikacji Komisji". Skoro nie przeprowadzono procedury notyfikacyjnej, to nowe przepisy nie mogą być stosowane w stosunku do podmiotów gospodarczych i innych jednostek przez organy administracji publicznej - orzekł WSA w Gdańsku.
We wszystkich wyrokach wydanych w tej sprawie gdański sąd zwrócił uwagę na to, że po wygaśnięciu ostatnich zezwoleń na prowadzenie gier na automatach o niskich wygranych na rynku polskim może być eksploatowanych nie więcej niż 6,9 proc. automatów do gier (łącznie nisko- i wysokohazardowych) w stosunku do liczby automatów o niskich wygranych użytkowanych ostatniego dnia obowiązywania starej ustawy.
Z danych organów celnych wynika, że na dzień 31 grudnia 2009 r. było zarejestrowanych 86 059 automatów do gier o niskich wygranych, spośród których eksploatowanych było faktycznie 53 156 sztuk. Tymczasem - jak wyliczył sąd - łączna liczba automatów do gier, które mogą być wykorzystywane zgodnie ze swym przeznaczeniem po wygaśnięciu ostatnich zezwoleń wydanych pod rządami poprzednich przepisów, to 3640 sztuk.
Po przeprowadzeniu tych obliczeń gdański WSA nie miał wątpliwości, że wpływ nowych przepisów na sprzedaż automatów o niskich wygranych jest "oczywisty". "Popyt na rynku polskim na produkty o właściwościach charakterystycznych dla automatów o niskich wygranych musi bowiem ulec gwałtownemu spadkowi, skoro produkty te będą mogły znaleźć legalne zastosowanie w niewielkim (wręcz marginalnym) ilościowo zakresie - w stosunku do sytuacji sprzed wejścia w życie przepisów ustawy hazardowej" - orzekł gdański sąd.
Z tego powodu - zdaniem WSA - kwestionowane przez firmy hazardowe przepisy nowej ustawy nie powinny być stosowane, skoro Polska nie powiadomiła o nich Komisji Europejskiej.