Obywatelska propozycja wyszczególnia wszystkie istniejące obecnie sądy wraz z ich okręgami. Przedstawiciel komitetu inicjatywy ustawodawczej mec. Wojciech Błaszczyk prezentując projekt, powiedział, że impulsem do jego opracowania stały się zamierzenia resortu sprawiedliwości dotyczące zniesienia niektórych sądów rejonowych.
"Propozycje likwidacji sądów rejonowych odbierane są, być może wbrew intencjom ich autorów, jako zapowiedź degradacji polskiej prowincji" - zaznaczył.
Na mocy podpisanego na początku października przez ministra Jarosława Gowina rozporządzenia od 1 stycznia 2013 r. 79 sądów rejonowych o limicie etatów do dziewięciu sędziów włącznie zostanie przekształconych w wydziały zamiejscowe - cywilny, karny, rodzinny i nieletnich oraz ksiąg wieczystych - sąsiednich sądów.
Pomysł tej reformy wywołał sprzeciw wśród samorządowców z miejscowości, w których znajdują się sądy przeznaczone do zniesienia. Krytycy reorganizacji oceniają ponadto, że określanie okręgów sądowych w rozporządzeniu jest niekonstytucyjne. Do TK trafiły już dwa wnioski - grupy posłów PSL i Krajowej Rady Sądownictwa - o stwierdzenie niezgodności z ustawą zasadniczą upoważnienia ministra sprawiedliwości do tworzenia i znoszenia sądów oraz ustalania ich siedzib i obszarów właściwości w drodze rozporządzenia.
Robert Kropiwnicki (PO) mówił, że jego klub opowiada się za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem, bo "dobro i efektywność władzy sądowniczej jest ważna dla nas wszystkich". "Do tego należy sprowadzić dyskusję, a nie do tego, czy sąd ma być w tym, czy innym miejscu" - powiedział.
Kropiwnicki oświadczył, że zmiany organizacyjne sądów są konieczne, ale dodał, że nie wie, czy według tego, co proponuje Gowin, czy według projektu obywatelskiego. Podkreślił, że zdecyduje o tym ostatecznie Trybunał Konstytucyjny.
Stanisław Piotrowicz (PiS) argumentował, że jego partia popiera obywatelski projekt, bo "docenia inicjatywy obywatelskie; bo parlament nie może być głuchy na to, co płynie od narodu". Dodał, że cieszy się, iż PO zmieniła stanowisko w całej sprawie, bo wcześniej była za tym, by "minister jednym pociągnięciem długopisu likwidował sądy w Polsce". "Zastanawiam się, na ile to szczera intencja, a na ile wybieg koniunkturalny" - oświadczył. Jego zdaniem o tym, gdzie mają być sądy, musi decydować parlament, a nie władza wykonawcza.
Michał Kabaciński (Ruch Palikota) podkreślił, że sprzeciwia się "gowinizacji prawa". "Co się takiego stało, że to rozporządzenie uważacie za błąd?" - pytał posłów PO. "Modne jest dziś mieć w nosie prawo, ale własną partię? Wstyd, panie ministrze" - oświadczył. "Ile razy jeszcze izba będzie musiała ratować wymiar sprawiedliwości przed pańską pozytywną szajbą?" - pytał Gowina (nieobecnego wtedy na sali).
To jest psucie mechanizmów tworzenia prawa; tak się po prostu nie robi
Jan Bury (PSL) mówił, że Gowinowi udało się zjednoczyć opozycję i koalicję. "Cieszymy się, że w PO są rozsądni ludzie, którzy nie mogą zrozumieć intencji swego ministra" - oświadczył. Uznał rozporządzenie MS za sprzeczne z konstytucją. "Nie odzierajmy polskiej prowincji z resztek dumy" - dodał. Zaapelował, aby projekt uchwalić jeszcze w tym roku.
Rozporządzenie Gowina nie jest jasne i zawiera poważne wady prawne - oceniał w imieniu SLD Ryszard Kalisz. "To jest psucie mechanizmów tworzenia prawa; tak się po prostu nie robi" - podkreślał poseł.
Według Beaty Kempy (Solidarna Polska) rozporządzenie ministra godzi w konstytucyjną zasadę równego dostępu obywateli do prawa i nie naprawi sytuacji polskiego sądownictwa. Jej zdaniem premier w tej sprawie "chciał pograć z PSL".
Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski odpowiadał posłom, że rozwiązanie opracowane przez resort i dotyczące reorganizacji sądów jest zgodne z konstytucją. "Kiedy minister sprawiedliwości proponuje reformę organizacyjną sądownictwa, to nie czyni tego w perspektywie zamachu na Polskę lokalną, ale czyni to w perspektywie wykonania swego głównego obowiązku, jakim jest sprawne zarządzanie wymiarem sprawiedliwości" - wskazał.
Podczas popołudniowej konferencji prasowej minister sprawiedliwości przekonywał: "Ten, tak zwany projekt obywatelski, służy interesom lokalnych elity małych powiatów. Służy zachowaniu blisko 100 stanowisk prezesów sądów". Zapewnił, że w wyniku reorganizacji żaden sąd nie zniknie. "Wszędzie będą się odbywały rozprawy, tylko nie będzie 79 stanowisk prezesów sądów" - powiedział. Poinformował, że na 7 tys. sędziów pracujących w sądach rejonowych prawie połowa to sędziowie funkcyjni - prezesi, wiceprezesi i przewodniczący wydziałów.
Obywatelski projekt ustawy opracowany został w końcu maja. Przy wsparciu m.in. PSL zebrano pod nim 150 tys. podpisów. Ustawa miałaby wejść w życie 1 stycznia 2013 r. - tym samym uniemożliwiłby przewidzianą reorganizację sądów w drodze rozporządzenia.
Poza wyszczególnieniem wszystkich sądów w projekcie przewidziano też, że minister sprawiedliwości co pięć lat miałby przedkładać Sejmowi informację o funkcjonowaniu okręgów sądowych wraz z ewentualnymi propozycjami zmian tego podziału, nie mógłby być on już jednak modyfikowany rozporządzeniem.
W październiku Krajowa Rada Sądownictwa w wydanej opinii oceniła, że obywatelski projekt ustawy o okręgach sądowych jest "przejawem troski o zgodność podstawy prawnej funkcjonowania sądów powszechnych z konstytucją".