Tysiące postępowań przeciwko kierowcom generowane przez ViaTOLL stworzyły nowy rynek usług.
– Nasz rekordzista z ubiegłego tygodnia ma zapłacić 5,4 mln zł. Inspekcja Transportu Drogowego wyliczyła, że dokonał 3,6 tys. przejazdów, za które wniósł niepełną opłatę – przytacza Jadwiga Dudzik z zespołu prawnego Transtica.
Wszystko dlatego, że podczas rejestracji w systemie pracownik ViaTOLL-a zarejestrował ciężarówkę o masie ponad 12 ton jako lżejszą.
Przez zamianę znaku „<” i „>” kierowcy grozi horrendalna kara. Inspekcja nalicza ją bowiem za każdym razem, gdy bramownica na płatnym odcinku nie pobierze e-myta (kara 3 tys. zł) lub opłata będzie zbyt mała (1,5 tys. zł).
Mimo że ITD bierze pod uwagę wyłącznie wskazania bramownic kontrolnych (wyposażonych w kamery), to i tak w zależności od liczby urządzeń na trasie za jeden przejazd bez opłaty na kierowcę można nałożyć kilka grzywien.
Wszystko dlatego, że zgodnie w wytycznymi Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej każdy pojedynczy przejazd pod bramką stanowi odrębne wykroczenie i inspekcja prowadzi oddzielne postępowanie administracyjne.

Multum skarg

Tymczasem mnożą się przykłady kierowców, którzy twierdzą, że postępowanie zostało wszczęte niesłusznie, ponieważ w momencie przejazdu mieli środki na koncie.
– Prowadzimy multum spraw tego typu. Zdecydowana większość dotyczy niesłusznie nałożonych kar za przejazd bez opłaty. Na razie żaden z kierowców przez nas reprezentowanych nie został jeszcze ukarany, ale tylko niektóre sprawy skończyły się umorzeniem. Reszta jest ciągle w toku – dodaje Dudzik.
Z danych ITD wynika, że do tej pory zostało nałożonych ok. 6 tys. kar administracyjnych, a 850 postępowań zostało umorzonych. Blisko siedem tysięcy postępowań wciąż się toczy.
Do prawników zgłaszają się zaś kierowcy, którzy dostali wezwanie do zapłaty grzywny nawet za wykroczenie popełnione w lipcu 2011 r.
– Codziennie zgłasza się do nas po kilku kierowców – potwierdza Mariusz Miąsko, prezes Kancelarii Prawnej Viggen, który jednocześnie szefuje Stowarzyszeniu Uczestników Rynku Komunikacji i Transportu Drogowego „Najlepsza Droga”.
Jego zdaniem zdecydowana większość postępowań jest nielegalna.
– Inspekcja działa wbrew treści normy prawnej, która mówi, że opłata należy się za przejazd drogą krajową, a nie pod bramownicą. O przejeździe mówimy więc, gdy auto wjechało na drogę płatną, a potem ją opuściło, za każdym razem przejeżdżając przez punkty poboru opłat.
Wielokrotnie interweniowaliśmy w tej sprawie w Ministerstwie Transportu i u premiera, ale jak dotąd bezskutecznie. Wystąpiliśmy zatem do rzecznika praw obywatelskich, może to przyniesie skutek – dodaje prawnik.

Złe prawo

Sprawy są o tyle trudne, że kierowca i użytkownik sytemu ViaTOLL to nie zawsze ta sama osoba.
– Mamy przypadek kierowcy, którego pracodawca przez pół roku nie uzupełniał konta, a kiedy przyszło żądanie wskazania kierującego wskazał jednego z zatrudnionych.
Wybronić się przed ITD taki pracownik nie ma szans, jedyne, co mu pozostaje, to walka o odszkodowanie od pracodawcy w procesie cywilnym – zauważa Jadwiga Dudzik z Transtica.
Tymczasem eksperci Instytutu Jagiellońskiego wątpią w skuteczność firm obiecujących pomoc tego typu kierowcom.
– Atrakcyjnie brzmiące propozycje składane przewoźnikom, którzy muszą uiścić ogromne kary, to wykorzystywanie ich ciężkiej sytuacji. Nie ma wątpliwości, że w świetle obowiązującego prawa obietnica anulowania kar, nałożonych przecież zgodnie z przepisami, jest niewykonalna – mówi Marcin Roszkowski, prezes think tanku.
– Wszystkie te sytuacje mają wspólne źródło: złe prawo – dodaje.