Premier Donald Tusk i rząd narazili na straty budżet, forsując w ekspresowym tempie zapisy ustawy hazardowej - oceniają politycy PiS. Ich zdaniem po wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za źle przygotowaną ustawę zapłacą podatnicy.

Z czwartkowego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie ustawy hazardowej wynika, że firmy hazardowe, których dotknęły skutki tej ustawy, mogą ubiegać się o odszkodowania za ograniczenie ich działalności. Trybunał zastrzegł jednak, że to polski sąd musi uznać roszczenia tych firm.

"PiS mówiło, gdy przyjmowano tę ustawę, że najgorsze to przygotować bubel prawny. Uznaliśmy, że prestiż państwa ucierpi, gdy firmy hazardowe będą otrzymywać odszkodowania. Niestety tak się stało. Okazało się, że ustawa hazardowa była źle przygotowaną prawnie pokazówką" - powiedział PAP rzecznik PiS Adam Hofman.

Z kolei europoseł PiS Ryszard Czarnecki powiedział PAP, że "nie ma co się obrażać na ETS", który "opiera się o jasne reguły gry".

"Premier Tusk osobiście i rząd urządzili sobie teatr polityczny pod kątem PR-u. Poszli na skróty i zrobili to, co zrobili. Gdyby przygotowali ustawę lepiej, nawet gdyby miałoby to trwać dłużej, nie byłoby takiego wyroku. Winowajcą jest Donald Tusk, a za wszystko zapłaci polski podatnik" - stwierdził Czarnecki.

Zdaniem europosła PiS za cenę ratowania wizerunku premier Tusk naraził państwo Polskie na stratę pieniędzy publicznych.

"Premier odpowiada za tę sytuację w stu procentach. Zapomniał o przysłowiach: +co nagle, to po diable+ i +jak się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy+. Tym razem cieszy się diabeł w postaci branży hazardowej, która dostała wsparcie z ETS. Stało się to możliwe tylko dlatego, że Donald Tusk używając galopu legislacyjnego ze względów wizerunkowych przeforsował bubel"- zaznaczył Czarnecki.

Uchwalona w listopadzie 2009 r., a obowiązująca od 1 stycznia 2010 r. nowa ustawa hazardowa wprowadziła m.in. stopniową likwidację urządzania gier hazardowych na automatach o niskich wygranych.

Trzy polskie spółki działające w branży hazardowej, zarzuciły polskim władzom w skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, że nie zgłosiły ustawy o grach hazardowych Komisji Europejskiej, mimo że zawiera "przepisy techniczne", a w takim przypadku - zgodnie z unijną dyrektywą - jest obowiązek poinformowania KE.

Unijny Trybunał Sprawiedliwości orzekł w czwartek odpowiadając na pytanie WSA, że przepisy ustawy o grach hazardowych stanowią potencjalnie "przepisy techniczne" w rozumieniu dyrektywy i w związku z tym ich projekt powinien zostać przekazany Komisji. W związku czwartkowym orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości firmy hazardowe mają podstawę do ubiegania się o odszkodowania za ograniczenie ich działalności.

Trybunał zastrzegł jednak, że to polskie sądy muszą ustalić, czy zakazy wynikające z ustawy o grach hazardowych mogą wpływać m.in. w istotny sposób na sprzedaż automatów do gier o niskich wygranych