21,6 tys. zł wydał w 2011 r. białostocki sąd rejonowy na sporządzanie przez zewnętrznych autorów (m.in. przez asystentów sędziów zatrudnionych w innych sądach) 693 projektów i uzasadnień orzeczeń – wykazała delegatura Najwyższej Izby Kontroli w Białymstoku, uznając zawieranie umów o dzieło w tym przedmiocie za działanie budzące zastrzeżenia.
21,6 tys. zł wydał w 2011 r. białostocki sąd rejonowy na sporządzanie przez zewnętrznych autorów (m.in. przez asystentów sędziów zatrudnionych w innych sądach) 693 projektów i uzasadnień orzeczeń – wykazała delegatura Najwyższej Izby Kontroli w Białymstoku, uznając zawieranie umów o dzieło w tym przedmiocie za działanie budzące zastrzeżenia.
Jej zdaniem czynności te należały do obowiązków służbowych sędziów oraz asystentów sędziów sądu rejonowego i nie mogły być delegowane. Sprawę nagłośnił „Super Express”.
Prezes kontrolowanego sądu sędzia Tomasz Kałużny przekonuje, że wszelkie inicjatywy modernizacyjne, w tym projektowanie powtarzalnych czynności administracyjnych, realizowane są w ramach wewnętrznych zasobów kadrowych. Sporadycznie, np. pod koniec roku, rozważane jest zawieranie umów o dzieło na wprowadzanie danych do systemów. Ale, jak zapewnia, jednostkowe przypadki z zeszłego roku zostały zaprzestane.
– Wszelkie czynności administracyjne, realizowane w ramach projektu wsparcia orzecznictwa, zasadniczo sprowadzają się do wprowadzania danych do systemów elektronicznych w celu generowania projektów orzeczeń i uzasadnień orzeczeń wykorzystywanych przez sędziów, którzy mają możliwość edytowania projektów i nadawania orzeczeniom ostatecznego brzmienia przed ogłoszeniem czy podpisaniem finalnej wersji – wyjaśnia sędzia Kałużny.
I dodaje, że również zdaniem Departamentu Prawnego i Orzecznictwa Kontrolnego centrali NIK, który badał pracę białostockiej delegatury, zawieranie umów o dzieło na sporządzanie projektów orzeczeń przez osoby inne niż sędziowie, ławnicy, referendarze sądowi i asystenci, zgodnie z obowiązującymi przepisami nie jest zakazane.
Zdaniem prawników zlecanie wykonywania samych czynności technicznych w sprawach powtarzalnych jest jak najbardziej słuszne, ponieważ przyśpiesza procedowanie i daje sędziom więcej czasu na zajęcie się sprawami, które wymagają szerszej analizy przepisów.
Eksperci wskazują jednak, że w polskich sądach spotykane są i takie sytuacje, gdy uzasadnienie wyroku sporządza osoba, która nie brała udziału w postępowaniu, co już nie jest do zaakceptowania.
– Tajemnicą poliszynela jest, że coraz częściej uzasadnienia orzeczeń nie są sporządzane przez sędziów, którzy sądzili sprawę, lecz przez rozmaitych „substytutów”. Jest to tak bardzo niezgodne z wszelkimi ideami i zasadami sprawowania wymiaru sprawiedliwości, że aż trudno to komentować – akcentuje adwokat Jerzy Naumann, prowadzący własną kancelarię.
– W ustnych motywach sądowych orzeczeń trzeba przekonać, że wyrok jest sprawiedliwy. Że sprawiedliwy wyrok odpowiada prawu – to ma wykazać pisemne uzasadnienie. Tylko sędzia, który wydał wyrok, ma prawo go uzasadniać – wtóruje Andrzej Michałowski, adwokat z kancelarii Michałowski Stefański.
I dodaje, że czasem spotyka się z sytuacjami, gdy uzasadnienie ustne wyroku wygłaszane przez sędziego odbiega znacząco od treści uzasadnienia pisemnego. A wszystko dlatego, że kto inny uzasadniał ustnie, a kto inny pisemnie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama