Miało być taniej i efektywniej. A może być drożej i bez sensu. Gminy przestraszyły się nowej polityki gospodarki odpadami, która od 1 lipca 2013 r. dopuści do użytku tylko większe składowiska i sortownie.
W ramach nowych planów gospodarki odpadami komunalnymi, które województwa muszą przyjąć do końca czerwca, działać będą składowiska, spalarnie i sortownie zdolne obsługiwać co najmniej 120 tys. mieszkańców (tzw. instalacje regionalne).

6 zł kosztuje przejechanie 1 km przez śmieciarkę

Gminy obawiają się, że instalacje, które nie mają wystarczającej przepustowości, będą zamykane. A to oznacza utratę unijnych dotacji i własnych środków, które posłużyły wcześniej do ich wybudowania. Ministerstwo Środowiska uspokaja jednak, że takie instalacje będą mogły działać jako zastępcze do czasu wybudowania nowych instalacji regionalnych.

330 kg śmieci wytwarza średnio jedna osoba w ciągu roku

Gminy kategorycznie się sprzeciwiają takiemu rozwiązaniu. – Problemy zbyt małych instalacji zdarzają się w każdym województwie – mówi Edward Trojanowski, sekretarz Związku Gmin Wiejskich RP.
Związek przesłał samorządom wojewódzkim swoje stanowisko, w którym domaga się możliwości wykorzystywania instalacji spełniających wszystkie kryteria oprócz przepustowości, aż do momentu ich pełnego zużycia. Czyli jeszcze na długo po 1 lipca 2013 r.
– To pozwoli uchronić mieszkańców przed skokowym wzrostem cen za wywóz śmieci – mówi Edward Trojanowski.

27 mln zł kosztowała największa sortownia odpadów, która powstała w 2007 r. we Wrocławiu

W przypadku gmin, które dysponują niewielkimi składowiskami czy sortowniami odpadów, wszystkie śmieci będą musiały być wywożone do dalszych instalacji o większej mocy przerobowej – przynajmniej do czasu, aż gmina zainwestuje we własne składowisko spełniające kryteria przepustowości.
Taka sytuacja może się pojawić m.in. w woj. zachodniopomorskim. Obecnie odpady z 45-tysięcznego Kołobrzegu trafiają do składowiska w Rymaniu oddalonego o 34 km. Zgodnie z nowym planem będą musiały trafiać do Sianowa – a to odległość 53 km.
O symulację kosztów związanych z większą odległością poprosiliśmy jedną z działających tam firm utylizacyjnych. – Jeden kilometr przejechany przez śmieciarkę to koszt średnio 6 zł.
Biorąc pod uwagę inne wydatki, takie jak koszty zbiórki i unieszkodliwienia, miasto będzie musiało za te dodatkowe 20 km dopłacić prawie 450 tys. zł rocznie. Konieczny będzie też zakup dodatkowej śmieciarki, by zapewnić dotychczasową efektywność.
Dla firmy byłby to koszt rzędu 600 tys. zł – mówi nam przedstawiciel firmy utylizacyjnej.
Dlatego choć gminy mają jeszcze nieco ponad rok, by ogłosić i rozstrzygnąć przetargi na firmy odbierające odpady, to nie wiadomo, czy wszędzie do tej pracy znajdą się chętni, skoro już interes wydaje się mało opłacalny.