Tę nowelizację prawa o ustroju sądów powszechnych zaskarżył do TK w 2009 r. prezydent Lech Kaczyński. Było to pokłosie sytuacji, w której kilkudziesięciu sędziów przedstawionych prezydentowi do powołania przez KRS nie mogło się doczekać nominacji nawet przez kilkanaście miesięcy (w TK czeka kilka skarg konstytucyjnych w tej sprawie). W reakcji na to Sejm wprowadził do u.s.p. miesięczny termin dla prezydenta na rozpoznawanie wniosków KRS.
TK w pięcioosobowym składzie uznał we wtorek, że taka ustawowa zmiana w istotny sposób modyfikuje prezydencką prerogatywę, czyli jego szczególne uprawnienie do podejmowania decyzji, za które głowa państwa ponosi osobistą odpowiedzialność. Jeśli więc na powołanie sędziego miałby być termin, powinien był znaleźć się w konstytucji - tak jak ustawa zasadnicza przewiduje dla prezydenta terminy np. na rozpisanie wyborów albo podpisanie i ogłoszenie ustawy.
"Nie ma terminów na decyzje prezydenta o odznaczeniu orderem albo nadanie obywatelstwa. Nie ma też terminów na decyzje prezydenta w sprawie powołania sędziego sądu wojskowego, administracyjnego, sędziego Sądu Najwyższego ani Trybunału Konstytucyjnego. Wprowadzenie w ustawie terminu na powołanie sędziego sądu powszechnego jest nieuzasadnionym wyjątkiem" - uznał Trybunał.
Sędzia Marek Kotlinowski podkreślił zarazem, że nie oznacza to, iż prezydentowi wolno jest dopuścić się w takiej sprawie nieuzasadnionej zwłoki. Z drugiej strony jednak - zauważył Trybunał - może się zdarzyć sytuacja, w której po wysłaniu do prezydenta wniosku z KRS wyjdą na jaw nieznane wcześniej okoliczności dotyczące kandydata na sędziego - np. zostanie wobec niego wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Wtedy prezydent może odesłać Radzie wniosek do ponownego rozpatrzenia.
Wcześniej przedstawiciel prezydenta mec. Roman Nowosielski argumentował, że takie ustawowe ograniczenie narusza konstytucyjne zasady demokratycznego państwa prawnego. "Gdyby było gdzieś napisane, że z chwilą, gdy prezydent odsyła wniosek KRS termin nie biegnie, to może możnaby uznać, że ten przepis konstytucji nie narusza. Prezydent, jeśli ma podjąć decyzję swobodną, nie może być skrępowany czasem" - argumentował Nowosielski.
Prokurator Barbara Długołęcka z Prokuratury Generalnej przyznała, że prezydent powinien mieć nieskrępowane prawo do dokonania powołania sędziego. Jak powiedziała, zakreślenie mu terminu narusza jego prerogatywę. "Nawet mimo tego, że przepis (o miesięcznym terminie - PAP) nie ma sankcji. Nie wprowadzono takiego terminu w ustawach o sądach administracyjnych, sądach wojskowych czy Sądzie Najwyższym" - wskazała.
Nowelizacji bronił przedstawiciel Sejmu, poseł Witold Pahl (PO). "Wprowadzenie terminu było uzasadnione, bo organa władzy nie potrafiły ze sobą właściwie współpracować, dłużyły się terminy oczekiwania na decyzje prezydenta, składano nawet wnioski do sądu w sprawie jego domniemanych zaniechań" - przekonywał.
Wyrok TK jest ostateczny. Oznacza, że z Prawa o ustroju sądów powszechnych zostanie usunięte zdanie o miesięcznym terminie na decyzję prezydenta w sprawie kandydata na sędziego z wniosku KRS. Cała procedura powoływania sędziów pozostaje bez zmian.