Wojen patentowych ciąg dalszy. Tym razem Motorola pogrąża Microsoft i uzyskuje w niemieckim sądzie wyrok zakazujący sprzedaży w tym kraju systemu Windows 7 i konsoli Xbox 360.
Sławomir Wikariak, dziennikarz działu prawo
To tylko jedna z potyczek w wojnach patentowych, jakie toczą elektroniczni giganci. Nokia wygrywa z firmą Apple? To ta pozywa Samsunga. Ten za chwilę wytacza sprawę Apple’owi, bo okazuje się, że spółka z nadgryzionym jabłkiem też wykorzystuje jakiś fragment jego kodu.
Batalie prawne toczą się na wszystkich kontynentach. Najmniej jest ich może w Chinach, bo tam akurat patentami i tak mało kto się przejmuje. Raz wygrywa jedna firma, raz druga. Raz ta płaci miliardy tamtej, za chwilę tamta owej.
W ubiegłym roku Nokia zarobiła więcej na licencji za patent wykorzystywany w iPhonie niż na sprzedaży swojego sztandarowego telefonu Lumi. Gdyby Microsoft miał spełnić żądania Samsunga, musiałby mu płacić 2,25 proc. od ceny każdej sprzedanej konsoli i każdego systemu. Chodzi o, bagatela, 4 mld dolarów rocznie.
Oczywiste jest, że każdy ma prawo do owoców swojej pracy i dotyczy to także, a może zwłaszcza, wynalazków. Jednak obserwując starcia gigantów, trudno nie dojść do wniosku, że granice absurdu już dawno zostały przekroczone.
Jak nie w jednym, to w drugim procesie każdy w końcu przegrywa. Jedynymi zwycięzcami są międzynarodowe kancelarie, które zarabiają krocie na produkowaniu pozwów i odpowiadaniu na nie.
Chyba najtrafniej podsumował to sędzia James Robart, który przewodniczy sprawie toczącej się w USA. Zauważając, że koszty postępowania sądowego przekroczyły już budżet małego kraju, stwierdził, że najlepiej byłoby odrzucić żądania obydwu stron.
Dodał przy tym, iż zdaje sobie sprawę, że sąd jest wykorzystywany jako pionek w międzynarodowej wojnie przemysłowej.